piątek, 31 października 2014

Od Demona C.D Astry

-Biegnij! Krzyknąłem.
-Ale...!
-To nie była prośba!
Suczka odwróciła się i odbiegła kilka metrów.
Dzik stał przede mną.
-Myślisz że się ciebie boję?  Ha!  Takich jak ty zjadam naśniadanie!
Rzuciłem się z zębami na dzika,wilk vs dzik,walka przesądzona.
Po chwili dzik leżał na ziemi cały we krwi.
-Możesz wracać!  Krzyknąłem.
Astra wróciła do mnie.
-No,i posiłek sam przyszedł.
Zjedliśmy i ruszyliśmy dalej.
-A tak w ogóle,po co tu jesteśmy.
-A czy we wszystkim jest jakiś cel?  Odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-No...
-Lubię po prostu poczuć dreszczyk,nigdy nie wiadomo co może się zdażyć w takim lesie.
(Astra?  Demon nie boi się dzików XD)

800 postów!

Nie, no nie wierzę! 800 postów. W ciągu trzech miesięcy udało nam się zdobyć tyle, ile na poprzedniej SPS w ok. 6 miesięcy... Czekam na 900 postów!

~Violet15

Od Siobhan C.D. Blaise'a

- A gdzie chciałabyś pójść? - pytam łagodnie.
- Nie wiem... Może na Wschodnią Łąkę? - szepnęła.
- Nad morze! - upiera się Marshall.
- Nieee... - jęczy Marlene. - Tylko nie nad morze! Chodźmy w góry!
Odruchowo dotykam suczkę łapą, w obawie, że rzuci się na brata.
- To gdzie w końcu? - kieruję wzrok w stronę Blai'a.
- Leśna Ścieżka? - proponuje.
- Okej. - kiwam głową.
Idziemy całą rodzinką po ścieżce. Marlene podskakuje i szczeka wesoło, natomiast Pure cicho drepcze za mną. Marshall przez węszy w trawie, ale potem do nas dołącza.

Blaise? Zarówno brakus wenus totalus, jak i brakowena mnie dopadły. ;-;

Od Astry C.D. Demona

Szliśmy tak razem w ciemności. Nagle zobaczyłam, że Demon na mnie patrzy. Odwróciłam wzrok w drugą stronę. Szliśmy dalej. Gdy spojrzałam przed swoje łapy zobaczyłam korzeń. Postanowiłam go ominąć. Przeszłam bokiem, ale pech chciał, że wpadłam na Demona.
- Przepraszam, znowu. - szepnęłam - Tym razem nie ucieknie- dodałam
- I tak bym Cię znalazł- powiedział
- Wiesz, trochę tu strasznie i ciemno- powiedziałam
- No trochę- dodał
- Wiesz wogóle gdzie jesteśmy?- zapytałam
- Tak, znam ten las jak własną kieszeń- zaśmiał się
- W tych krzakach coś siedzi- powiedziałam
- Masz rację- szepnął- Cicho, może nas zaatakować
- I co teraz?- zapytałam
- Kto tam jest?!- krzyknął. Od razu z krzaków wyskoczył wielki dzik.
- Wiejemy!!!- krzykneliśmy razem. Stwór zaczął nas gonić. Razem biegliśmy tak przez dość długi czas. Nagle Demon się zatrzymał.

<Demon??? Czemu stoisz???>

czwartek, 30 października 2014

Od Marshall'a CD Trixie

Uśmiechnąłem się.
-O gustach się nie dyskutuje...
Trixie podskoczyła i zaśmiała się.
-Chodźmy gdzieś!-krzyknęła nagle.-Trixie chce iść.
-Gdzie chcesz-powiedziałem.

Trixie? To samo... :/

Od Trixie Lulamoon C.D. Marshall'a

Goniąc Marshalla nagle się zatrzymał. Podszedł powoli do mnie i zapytał :
-Hej, czemu mówisz o sobie w trzeciej osobie???
Zaśmiałam się i powiedziałam :
-Niepokonana i potężna Trixie po prostu tak lubi.
Marshall się zaśmiał. Nagle znowu się odezwał :

<Marshall? Brak wenus totalus :(>

Od Marshall'a CD Trixie

Wyciągnąłem suczkę z wody. Ta otrzepała się i przedstawiła, a dopiero potem ocknęła się,  że przecież się znamy. Nie ma to jak kuzynostwo... Tylko mówiła jakoś tak dziwnie... "Wielka i potężna Trixie!" Bez przesady, to tylko szczeniak, a trzem czwartym sfory nie dorasta do pięt... Nawet ja jestem wyższy.
Spanielka uniosła dumnie głowę.
-Wspaniała Trixie chciała ci podziękować-rzuciła i ostrożnie się otrzepała
-Jasne -powiedziałem. Ta rozmowa chyba nie miała sensu...
Zacząłem powoli iść brzegiem jeziora.

(Trixie? A może ktoś inny?)

Od Blaise'a CD Siobhan

Dzieci kłóciły się co do miejsca wyjścia.
-Chcę w góry!-krzyczała Marlene.
-Tam jest zimno i pozamarzamy! Idziemy na plażę!-wrzeszczał Marshall
-Zamknij się Marcy! To nie moja wina, że nie masz takiego futerka jak ja!- Odparła Marlene.
Marceli odruchowo pacnął ją łapą w głowę. Złapałem go za kark, a Sio podniosła Mar. Posadziliśmy ich daleko od siebie. Tylko Pure siedziała cicho i chyba myślała...
Wskazałem na nią znacząco głową. Sio podeszła do suczki i spytała:
-Coś się stało?
-Nie...-westchnęła cicho Pure- Po prostu chcę wyjść tu na dwór, a nie w góry ani na plażę...

(Sio? Nie ma to jak szczeniaczki xD)

Od Trixie Lulamoon

Pewnego dnia rano postanowiłam wybrać się w góry. Kiedy byłam przy masywie zaczęłam wchodzić po schodkach, obok polany usianej ostatnimi kwiatkami w tym roku. Wbiegłam na górę. Nagle moje piękne oczy zobaczyły kawał drewna. Miał około 60 centymetrów długości, i 30 szerokości. Podchodząc do niego poczułam pod łapami niezbyt miły śnieg mrożący skórę na łapkach. Podniosłam kłodę, po czym rzuciłam nią o ziemię, na pagórku. Miał około 4 metrów wysokości. Wskoczyłam na deskę i zjechałam z niego. Sielankę przerwał mi jakiś szczeniak wypełzający z krzaków.
<Jakiś szczeniak?>

Od Demona C.D Astry

-Haha! Nie spodziewałaś się!  Krzyknąłem zadowolony.
-Myslałam że sobie poszedłeś...
-Jak już  mniepoznałaś ,to się mnie tak łatwo nie pozbędziesz.
-Hehe...
-Jest ciemno,teraz pokażę Ci,mój świat.  Powiedziałem z tajemniczym wyrazem twarzy.
Wstałem i ruszyłem w głąb lasu,szuczka szła za mną.
W ciemności błyszczały jedynie moje złote oczy,nic więcej.
Las zdawał się żyć,było strasznie...
(Astra?)

Od Astry C.D. Demona

Demon wył do księżyca. Spojrzałam w niebo. Siedziałam tak, a Demon nadal wył. Nagle przestał, lecz nie zauważyłam tego.
- Może pójdziemy dalej, bo siedzimy tu tak z kilka godzin?- zapytał po chwili milczenia
- Dobry pomysł- powiedziałam. Szliśmy w milczeniu. Nadal byłam zarumieniona po tym co przed chwilą zrobiłam.
- Ja naprawdę przepraszam, ze to co przd chwilą zrobiłam.- wypaliłam i pobiegłam przed siebie. Słyszałam, że Demon biegnie za mną, ale nie chciałam dalej mu się narzucać. Przestałam słyszeć łapy Demona. Zatrzymałam się, aby odpocząć
- Odpuścił- szepnęłam do siebie. Siedziałam na ziemi łapiąc dech. Znajdowała się nad leśną rzeką. Podeszłam najbliżej wody jak się dało. Zaczęłam powoli pić wodę. Nagle poczułam, że ktoś mnie pcha. W następnej sekundzie byłam już w wodzie. Wynurzyłam się z wody i spojrzałam na brzeg. Na brzegu stał Demon.
- Ej!- krzyknęłam

<Demon??? Dostałam oświecenia związanego z tym opowiadaniem>

środa, 29 października 2014

Od Pure C.D. Imper'a

Imper wyciągnął mnie z wody.
-Dzi-dzęki...-zaszczękałam zębami. Spojrzałam na psa z ukosa.
Westchnął głęboko.
-No chyba nie będziemy ty tak marznąć?-spytałam. - Jestem cała mokra, zaraz zamarznę...-użalałam się. Może i nie celowo, ale to Imper wrzucił mnie do wody.
-Cicho-pies zasłonił mi pysk łapą a potem roześmiał się pod nosem. -Chodź do jaskini. Tam wyschniesz.
Weszliśmy do pobliskiej jamy. Posiedzieliśmy tam kilka godzin i rozmawialiśmy.
-Czemu nosisz takie srebrne bransoletki na łapach?-spytałam.
-To nie bransoletki-roześmiał się.-To ma mi wzmocnić łapy i pazury. Mogę mocniej uderzać.
-Taki jakby kastet?-spytałam.
-Tak...-zamyślił się i trochę krzywo na mnie spojrzał. Uśmiechnęłam się.-Myślę, że tak...

<Imper?>

Od Jareda C.D. Ariany

- O czym myślisz? - pytam, bo widzę, że coś tkwi w jej głowie.
- A, nic. - mruczy.
- O czymś myślałaś. - mówię.
- A co ty taki ciekawski? - prycha. - Nie myślałam o niczym.
- Myślałaś. - upieram się.
- Nieprawda! - prawie krzyczy.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak. - uśmiecham się.
- Nie. - suczka również się uśmiecha. - Dobra, ta kłótnia jst bez sensu.
- Z pewnością. - przyznaję.
Przez chwilę żadne z nas nic nie mówi, przez co zapada krępująca cisza.
- To co robimy? - pytam, aby ją przerwać.

Ari? Przebacz długość...

Od Marlene C.D. Ifali

- Nie wiem... A na co masz ochotę? - odpowiadam pytaniem.
- Hmm... Znasz jakieś fajne miejsce? - pyta.
- Może... - zastanawiam się chwilę. - W sumie to tak.
- Jakie? - Ifala wyraźnie się ożywia.
- Zobaczysz. - mówię tajemniczo.
Prowadzę kuzynkę do miejsca, gdzie planowałam ją zabrać. Jest słonecznie i dosyć ciepło, pomimo tego, że trwa zima. W końcu to Słoneczna Plaża - jeden z terenów, gdzie nie panuje normalny klimat.
Rozglądam się uważnie i oznajmiam:
- Możemy iść. Nawet biegać można, bo jesteśmy same. Nikogo oprócz nas tu nie ma.
Twarz Ifali rozjaśnia szeroki uśmiech.
- Tylko mów mi, jeśli będzie jakies drzewo czy coś tego typu, dobrze? - upewnia się.
- No pewnie. - odpowiadam takim tonem, aby wyczuła, że się uśmiecham.
Suczka rusza do przodu, a ja w razie czego biegnę za nią, a po chwili obok niej. Tutaj nie muszę się martwić, że coś nas zje.
Nagle If zatrzymuje się.
- Co jest? - dziwię się.
- Co to? - pyta. Wtedy orientuję się, że ona stoi w wodzie.
- Woda. - informuję. - Ale taka... inna, bo z morza. Lepiej jej nie pij, bo jest obrzydliwa.

Ifala?

Od Ariany C.D Jareda

-I jak Ci się podoba jaskinia?  Pytam.
-Bardzo duża,jest naturalna, czy sama ją zrobiłaś?
-Powiedzmy,że powstała przez przypadek....
*W tej chwili w jej głowie*
Scenka sprzed kilku miesięcy,gdzie wpada w furię
i zdeża się głową ze skałą,powodując zrobienie się szczeliny,
potem udeża ponownie i robi się ta oto jaskinia.
(Jared? Ari ma głowę ze stali XD)

Od Ifali C.D Marlene

Idę do przodu i wpadam na brata.
-Nie rób tak więcej.  Szepczę.
-Czemu?  Wolisz zginąć?!
-Następnym razem biegnij po tatę,ok?
-Oby nie było następnego razu...
Wyczuwam lekki zapach krwi.
-Tato,jesteś ranny.  Oznajmiam.
-Wcale nie.  Zaprzecza,ale słyszę że ciężko oddycha.
Po chwili słyszę głos mamy:
-Chodź,dam Ci lekrastwo.
Po czym odchodzą.
-Byłeś głupi,Aomine.  Oznajmia Marlene.
-*Burczy coś pod nosem*.
-To co teraz robimy?  Pytam.
(Marlene?)



Od Jareda C.D. Ariany

Ari wychodzi z jaskini, a ja odprowadzam ją wzrokiem. Kiedy znika w lesie, decyduję się na bardziej uważne rozejrzenie się po jaskini.
Ogólnie jest dużo miejsca. "Sufit" wysoko, więc nie walnę się o niego. To chyba dobrze? Kieruję głowę w prawą stronę i widzę półkę skalną. Na pierwszy rzut oka łatwo wejść na górę. Tym razem pierwsze spojrzenie mnie nie zmyliło. Szybko znajduję się wyżej, niż byłem jeszcze przed chwilą.
Wychylam głowę przez dziurę. Stąd widać Górski Potok, moje ulubione miejsce (czyżbym wspominał o tym po traz pierwszy?). Oprócz tego także fragment Mglistego Lasu, a po przeciwnej stronie Wschodnia Polana.
Uśmiecham się szeroko. Schodzę na dół i zderzam się z Arianą.
- Red! - woła.
- Sorki. - mówię. Dostrzegam zdobycz, którą trzyma w pysku. - Co to? - pytam.
- Jedzenie. - odpowiada, jednocześnie upuszczając kolację na ziemię.
- Nie, no nie wiedziałem.
Po zjedzeniu posiłku idziemy nad Górski Strumyk.

Ariana? Brakowena ;-;

Od Demona C.D Astry

-C-Co t-ty?  Zaczyam się jąkać,łapy mi drżą.
-Przepraszam... Suczka odwraca wzrok,najwyraźniej zawstydzona.
-Nie szkodzi,wyskoczyłaś tak nagle... Zaczynam odbiegać od tematu.
Patrzę w niebo.
-Teraz przynajmniej znam twoje intencje.  Mówię nie patrząc na nią.
Suczka przewraca lekko oczami.
Nagle widzę,że księżyc jest w pełni.
Zaczynam mimowolnie wyć do księżyca.
(Astra? Co tak szybko? XD)

Od Marlene C.D. Ifali

Ifala wtula się w moją sierść. Ja czekam i wpatruję się w wejście do jaskini.
Niech wujek Shining Armor przyjdzie tu z Aomine, całym i zdrowym, myślę z nadzieją.
If drży.
- O co chodzi? - pytam.
- A jeśli... jemu się coś stanie? - szepcze przerażona suczka.
- Dadzą radę. - pocieszam ją, choć nie jestem pewna, czy sama wierzę w szczerość moich słów.
***
Okazuje się, że miałam rację. Aomine wpada do jaskini, a za nim powoli idzie wujek.
- Wiecie co, dziewczyny? - zaczyna Aomine.
- Nie, nie wiemy. - mówię.
Wywaraca lekko oczami, po czym kontynuuje:
- Ten wilk był taki biały i duży! I wściekły! I okropny!
- Na pewno. - stwierdzam.
Wtedy If zabiera głos.

Ifala?

Od Astry C.D. Demona

Wskoczyłam na taflę lodu. Demon wszedł na nią po mnie. Razem spędziliśmy na lodzie z godzinę. Postanowiłam usiąść na brzegu jeziora. Demon podszedł do mnie i usiadł obok mnie
- Pięknie tu- powiedziałam
- Zgadzam się z tobą- odpowiedział
- Dobrze, że trafiłam na tą skórę- szepnęłam
- Czemu?- zapytał
- Bo mogę teraz zrobić to- powiedziałam i liznęłam go po pysku. Gdy to zrobiłam spojrzałam się na Demona.

<Demon? Nie wiem skąd ta brakowena XD>

wtorek, 28 października 2014

Od Demona C.D Astry

-A ty,długo tu jesteś?  Zapytałem.
-Kilka tygodni.  Oznajmiła.
-To ty jeszcze nic nie wiesz...
-Co?
-Nie ważne.
Zaprowadziłem ją nad wodospad.
-Jest zamarźnięty,możemy pojeździć.  Uśmiechnąłem się lekko.
-Ok!  Suczka aż podskoczyła z radości i wspoczyła na taflę lodu.
(Astra?  Brakowena jest zaraźliwa? XD)

Od Trixie Lulamoon C.D. Aomine

Szybko zjadłam mięsiwo, aż nagle podczas szybkiego wgryzania się w brzuch poczułam gorzkawy posmak. Oblizałam się, po czym wyrzuciłam ostatnie kostki przed norę. Tego dnia było mi smutno, nie byłam taka zarozumiała, jak zazwyczaj, było mi smutno, jakby..Taka pustka..Deszcz nadal mocno padał. Nikt nie wiedział, że nie może się zarazić, jestem szczeniakiem...Wyszłam z nory na deszcz, szłam przez kałuże, wszyscy mnie omijali. Czułam się jak potwór, którego nikt nie lubi. Nagle, niechcący łza spłynęła mi po policzku. Czyżby Niesamowita i Potężna Trixie czuła się samotna? Niemożliwe, Trixie nie potrzebuje przyjaciół! Moje futro było mokre na wylot. Cicho, pod nosem śpiewałam piosenkę : When you're gone. Po końcu piosenki przejrzałam się w kałuży. Miałam mokre futro, nagle powiedziałam cicho do siebie :
-Ja nadal jestem Wspaniałą i Potężną Trixie...Prawda?
Nagle w kałuży, w której oglądałam swój pysk ktoś przebiegł. Poszłam dalej, biegłam koło jeziora. W tym momencie przede mną z lasu wybiegł rozpędzony Husky, uderzył we mnie i nie przejmując się pobiegł dalej. Niechcący wpadłam do jeziora i zaczęłam się topić. Nie umiałam pływać, już traciłam powietrze, kiedy obok mnie do wody coś dużego wpadło. Złapało mnie i wyciągnęło na ląd. Był to szczeniak Whippeta.
-Nic Ci nie jest?-Zapytał przejęty.
-Nic, ale...-Zacięłam się-Ty, ty, ty Uratowałeś życie Niesamowitej i Potężnej Trixie!
-Komu?-Zapytał.
-Mi-Powiedziałam-Ja jestem Trixie, Beta trzeciego pokolenia.
-Jestem Marshall-Przedstawił się. W tym momencie przypomniałam sobie, że to mój kuzyn!

<Marshall?>

Od Ifali C.D Marlene

Nie miałam pojęcia co się w tej chwili dzieje.
Teraz modliłam się,by moja mama akurat wysłała Aomine,by zawołał mnie na obiad.
Tak też się stało. Po chwili usłyszałam głos psa.
-Ej,ty!  Duży!
Wilk skierował wzrok na niego.
-Do Ciebie mówię ,tłuściochu!  Rusz się i złap mnie!
Po chwili usłyzałam warczenie i poszułam ruch.
-Uciekajcie!  Wydarł się.
Poczułam,jak ktoś łapie mnie za łapę i ciągnie do domu.
Wpadłyśmy do pracowni mamy.
-Mamo!!
-Tak?
-Wilk goni Aomine!
Na te słowa usłyszałam głos taty.
-Szlag!  Warknął i pobiegł ich tropem.
-Niech go tylko znajdzie.  Wtuliłam się w sierść Marlene.
(Marlene?  Przeżyjemy XD)

Od Ariany C.D Jareda

-Czekaj.
Pobiegłam szybko zamknąć moje pomieszczenie z cenną kolekcją kryształów i wróciłam.
-Teraz możesz wejść. Oznajmiłam.
Pies otworzył oczy i wszedł do środka.
Zaczął się rozglądać i oglądać rzeczy.
-Tylko pod rzednym pozorem nie otwieraj tych drzwi.  Wskazałam na drzwi do pomieszczenia z kolekcją.
-Dobra.  Przytaknął.
-Idę po coś do jedzenie.
Pobiegłam po coś na przegryzkę.
(Jered?  Wena poszła nie powiem gdzie XD)




Od Lei C.D. Scooby'ego

- Ej! - oburzyłam się.
- Sorki. - powiedział pośpiesznie Scoob. - Nie chciałem.
- Spoko. - mruknęłam. Zaczęłam biegać po śniegu, gdy nagle zauważyłam pagórek. Nic nie mówiąc pobiegłam w jego stronę. Usłyszałam za sobą kroki. Kroki psa. Scooby'ego.
Wdrapałam się na górę i zjechałam w gół.
- Ale fajnie! - zawołałam. Może i jestem dorosła, lecz to nie sprawia, że nie mogę tak się bawić zimą.
- Też chcę. - powiedział Scooby.

Scoob?

Od Jareda C.D. Brokena

- Witaj, Broken. - powiedziałem.
- Cześć, Jared. - mruknął pies. - O co chodzi?
- Jakie chciałbyś mieć stanowisko? - spytałem, po czym wyjaśniłem: - Tu, w Sforze Psiego Spojrzenia, każdy ma jakieś stanowisko.
Wilczak chwilę myślał nad wyborem. Po chwili zapytał.
- Mogę być obrońcą Alf?
- Pewnie.

Broken? Sorki, że krótkie.

Od Marlene C.D. Ifali

Suczka uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech... ale ona go nie zobaczyła...
- Co robimy? - spytałam.
- Nie wiem. Nie mam pomysłu. - zmartwiła się Ifala.
Nagle mnie olśniło. Już chciałam coś zaproponować, gdy wyskoczył wilk. Nie, nie był to Broken ani Demon. Prawdziwy, biały wilk. Warczał wściekle.
- Mar, co to jest? - wyjąkała Fala.
- Wilk. - szepnęłam. Stanęłam przed kuzynką. Próbowałam warknąć, ale usłyszałam pisk. Dopiero potem zorientowałam się, że to ja pisnęłam.
- Cz-cego chc-cesz? - zapytałam jąkając się.
Nie odpowiedział. Zamiast tego zamachnął się łapą i uderzył mnie, mocno popychając na bok. Wywaliłam się na zimny śnieg, poczułam ból. Wstałam, na śniegu były czerwone ślady. Pomimo mojego wieku już dawno zdążyłam dowiedzieć się, czym jest krew.
Ale to nie sobą powinnam się martwić. Moim głównym zmartwieniem powinno być to, że zaraz możemy zginąć. Jakby tego było mało - If nie zobaczy tego wilka ani jego ruchów.
Zawyłam najgłośniej jak umiałam. Miałam nadzieję, że jeden z obrońców przyjdzie. Nie ważne, czy będzie to obrońca, który powinien bronić nas (Obrońca Bet lub Obrońca Szczeniąt). Byle ktoś przyszedł. KTOKOLWIEK...

If? Przeżyjemy? :P

Od Scooby'ego C.D. Lei

-JASNE!
Ganialiśmy się w kółko i rzucaliśmy śnieżkami.Po chwili z turlaliśmy się z górki.A Leah siedziała na mnie.Ja wstałem i potrząsłem ciałem a cały śnieg wylądował na Lei...
(Leah?)

Od Brokena

Płatki śniegu wirowały przy mnie.Westchnąłem cicho,i usiadłem przy najbliższym kamieniu.Kamień był zimny i wilgotny.A woda była już zamrożona,postukałem trochę w lód a ten pękł z cichym trzaskiem.Przez małą dziurkę napiłem się wody.Rozciągnąłem się i pomyślałem chwilę.Nagle za mną usłyszałem kroki,uszy obróciły mi się w tył.I warknąłem:
-Kim jesteś?
Po czym obróciłem się na pięcie.Pies okazał się dużym,dobrze zbudowanym Karelskim Psem Na Niedźwiedzie.Przyjął pozycję walki z resztą ja też.Syknąłem:
-Czego chcesz?
Pies odpowiedział mi pytaniem na pytanie:
-Raczej czego ty chcesz?ZOSTAW MOJĄ SFORĘ W SPOKOJU!
Zaśmiałem się.Nie jestem głupi!Atakować liczną sforę sam?To żarty!Odpowiedziałem ciut spokojniej:
-Wiesz...Nie jestem z wrogiej watahy czy sfory.Jestem taką rasą psa nie wilka.Nie słyszałeś o Wilczaku Saarloosa?
-Nope...Ale chcesz dołączyć do sfory?
-Owszem...
Pies odprowadził mnie do nory.Była przestronna i ciemna.takie lubię,po chwili ktoś zapukał.Z ociąganiem ruszyłem ku drzwiom.Otworzyłem je i z głębi dostrzegłem Alfę...
(Jared?)

Od Siobhan C.D. Blaise'a

  Blaise przytulił mnie i szczeniaki. Tak wyszło, że mam teraz trzy szczeniaki na głowie. Ale cieszę się z tego, choć wiem, że wiele jest takich, które by się nie cieszyły. Ja do nich nie należę.
  Nakarmiłam szczeniaki, które szybko poszły spać. Parę minut później zasnęłam i ja. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłam tego dnia był Blaise, który wpatrywał się w dal.
***
  Obudziłam się, nie wiem, czy wcześnie, czy też późno. Nieważne. Szczenięta już nie spały, naturalnie. Zamiast tego zaczęły się wydzierać.
  - Tato, ja chcę na plażę!
  - A ja na łąkę!
  - Nie, chodźmy nad rzekę!
  - W góry!
  - Maaaaaamoooooo! Na plażę!
  - Blaise, pomóż! - jęknęłam.

Blai?

Broken Heart!

Oto nowy pies w Sforze - Broken Heart! Już trzeci pies graczki lenka01! Witamy!

Broken Heart
Obrońca Alf

Od Astry C.D. Demona

Zaśmiałam się cicho.
- Może pokażesz mi ogolice tej pieknej sfory?- zapytałam
-W sumie, czemu nie- odpowiedział i ruszył gdzieś.
- Od dawna jesteś w tej sforze?- znowu zapytałam
- Dosyć- powiedział. Usiadłam na ziemi. Demon odwrócił się, zatrzymał i spojrzał na mnie.

<Demon? Wena ze mnie dziś wyleciała XD>

Od Aomine C.D Trixie LulaMoon

-Ale ona się wyleczy,nie?
-Wyleczy. Pracuję nad lekarstwem.
-Czy ja jedyny w tym miocie jestem zdrowy?
-Na to wygląda.
-Szczęście mi sprzyja.  Uśmiechnąłem się.-Ale jeśli mogą się tym zarazić tylko szczeniaki,to czemu dorośli uciekają?  Przecież ich to nie zarazi.
-Oni o tym nie wiedzą,choroba nie jest zakaźna. Ale musisz zostać w domu.  Zwróciła się do Trixie.
Suczka spóściła głowę i poszła do swojego pokoju.
-A gdzie Ifala?  Zapytała mama.
-Yyyy... nie wiem?
-Idź jej poszukać,bo coś sobie zrobi.
Wybiegłem z nory i zacząłem szukać siostry.
Nie minęło kilka chwil,a znalazłem ją na łące,wąchała kwiaty.
-Hej!
-Czego chcesz,Aomine?
-Wracamy do domu.
-A niby czemu?
-Mama Cię wzywa.
-Yhm...
Wstaliśmy i wróciliśmy do domu.
Mama poprosiła mnie na chwilkę.
-Masz,to jest lekarstwo dla Trixie. Musisz jej to jakoś dać,żeby zjadła.
-Wszystko na mnie...
Wziąłem ze spiżarni królika,wepchnąłem tabletkę i zaniosłem do Trixie.
Zapukałem do drzwi.
-Kto ma czalność przerywać wielkiej i niepokonanej Trixie?!
-Jedzenie.
-O! Jak tak to się skuszę.  Zabrała królika i znów zamknęła się w pokoju.
(Trixie?)

poniedziałek, 27 października 2014

Od Trixie LulaMoon

Pewnego dnia przechadzając się po terenach (I przewracając co 5 minut) postanowiłam pójść do kogoś. Przecież tak utalentowanej i niesamowitej suczki jak ja aż żal nie wpuścić do domu! Kiedy rozmyślałam z rozchlapanymi jak letnie mleko myślami, nagle zaskoczyła mnie ulewa. Nie przejęłam się nią - Deszcz, nic więcej. W końcu wymyśliłam, że pójdę do losowej osoby. Zastanawiałam się nawet, kto będzie tym szczęśliwcem! Akurat spędzałam wolny czas na łące. Była kilkanaście metrów od centrum. Żwawym krokiem poszłam do środka sfory. Dostrzegłam jakiegoś czarnego psa. Podeszłam do niego i powiedziałam zamykając oczy i uśmiechając się :
-Cześć, jestem-Ale nie dokończyłam, bo wystraszył i uciekł krzycząc coś. Obejrzałam się zaskoczona, ale nic wokół mnie nie było. Jednak mimo zdziwieniu poszłam do najbliższego psa, był biały. Jego reakcja na próbę wysłowienia się na temat mojego imienia okazała się być identyczna, jak w przypadku pierwszego psa. Zdziwiona zachowaniem wszystkich poszłam do mojej mamy i zapytałam :
-Mamo, czemu jak tylko pytam wszystkich o imię, to oni uciekają? Mam jakąś chorobę, czy coś? Może nie chcą się czymś zarazić..?
Anima zrobiła się blada, zimny pot spływał falami po jej biało-rudawym policzku.
-Mamo, o co chodzi?!-Zapytałam przejęta.
Moja rodzicielka przełknęła ślinę i zaczęła :
-No..Widzisz...Bo...-Miała problemy z wysłowieniem się. W końcu westchnęła :
-No więc, kiedy jeszcze nie byłaś na świecie, to pani doktor powiedziała, że..Szamani odkryli taką, no niespotykaną zarazę, ale ona może zarazić tylko noworodki, albo jeszcze nienarodzone organizmy...Myślałam, że uniknę tej zarazy, ale...-Przerwałam :
-Czyli ja mam to coś!?- Nagle w mojej bulwersacjii pojawił się nowy głos, chociaż nie słyszałam czyj, i co mówił. Okazało się, że za mną stał Aomine.
<Aomine?>

Od Imper'a C.D Pure

- No, tego mi było trzeba!
- Mi też. - zaśmiała się
Przesunąłem lekko łapę, zrzucając kilka kamyczków do rzeki. Spadające odłamki pobliskiej skały stworzyły niewielką falę. Cofnąłem się, nie chcąc być ochlapanym. 
- Cieszę się, że Cię spotkałem. Zazwyczaj nie wychodzę z domu, bo wiesz, ojciec... Ale już jest lepiej - przynajmniej mnie nie bije... - westchnąłem, rozmyślając o mojej sytuacji 
Przypomniała mi się Anima. Byłem jej wdzięczny, że mi pomogła, jednak nie chciałem więcej o niej słyszeć. Jej partner nieźle mnie poturbował, niby mu się nie dziwię, ale wiem, że ona i tak nie chciała by tak nędznego psa jak ja za drugą połówkę, nawet gdyby nigdy nie spotkała Shining'a... 
- Imper? - zaniepokoiła się Pure
Suka popatrzyła mi w oczy. Potrząsnąłem łbem, chcąc odegnać wszystkie niezbyt ciekawe myśli. 
- Co? - zapytałem rozkojarzony 
Samica pomachała mi łapą przed pyskiem. 
- Wyglądałeś tak, jak szaman w transie! Myślałam, że zemdlejesz! - podniosła lekko głos
Popatrzyłem na nią, nadal średnio wiedząc o co chodzi. Podniosłem się tak gwałtownie, że Pure trzymająca łapki na moim barku wyleciała w powietrze. Stoczyła się z małego wzgórka i wpadła do wody. Machała łapami i próbowała się wydostać. Musiało być na prawdę zimno, gdyż szczękała zębami jak nie wiem co. Pomogłem jej wyjść. Patrząc się na mnie gniewnie, otrzepała się z wody. 
Pure?

Od Demona C.D Astry

Pewnego dnia wybrałem się na przechadzkę po terenach sfory.
Szedłem akurat obok nór nowych członków,kiedy zaczepiła mnie jakaś suczka.
-Cześć,jestem Astra,a ty?  Przedstawiła się z uśmiechem.
-Demon.  Powiedziałem szczeżąc kły,bo nie umiem się normalnie uśmiechać.
-Jesteś wilkiem?
I znów to niezręczne pytanie... i co mam jej powiedzieć?
-W połowie.
-Ale super.
-Tak myślisz?
-Jasne.
-Przynajmniej nie uciekasz kiedy się uśmiechnę... zawsze coś.
(Astra?)

niedziela, 26 października 2014

Od Astry

Nowe otoczenie, nowe zapachy. Wszustko było tu nowe. Nie byłam zbytnio pewna, czy odnajde się w nowym otoczeniu. Postanowiłam kogoś poznać. Podeszłam do psa, który znajdował się najbliżej mnie.
-Cześć, jestem Astra, a ty?- przedstawiłam się


<Ktokolwiek?>

Od Ifali C.D Marlene

-U mnie ciamno jak zawsze.
-A ty będziesz kiedyś widziała?
-Niby mam widzieć ale...nie wiem kiedy.
-Och... A może powąchamy kwiatki na łące?  (Zajęcie dobre dla obu.)
-Ok!
Posżłyśmy na łąkę i zaczęłaśmy wąchać kwiatki.
-To jest pewnie mak.  Uśmiechnęłam się.
-Umiesz rozpoznać rodzaj?
-Większości tak. A jaki on ma kolor?
-Taki czerwony.
-Oooch.  Uśmiechnęłam się zadowolona.
-A rumianek jest biały,jak twoja sierść.
-Oooo. A jakie ja mam oczy?
-Niebieskie jak niebo.
-Fajnie.  A ty?  Jaką masz sierść i oczy?
-Ja mam takie-szaro,brązowo,białe futro i niebiesko-brązowe oczy.
Tak jak nasza babcia-Tamika.
-Ale fajnie,chciałabym być taka jak ty.
-Każdy jest inny i wyjątkowy. Powiedziała kładąc łapę na moim barku.
(Marlene?  Jakie wzruszające :3)

Od Pure CD Imper'a

Położyliśmy się na trawie.
-Ale jestem zmęczona!-powiedziałam.
Zadziwiająco szybko oswoiłam się z nowym przyjacielem.
Imperious Shadow obrócił się w moim kierunku.
-Może pójdziemy nad rzekę się napić?-spytał.
-Przecież jest zima.-kopnęłam grudkę śniegu.-Wszystkie rzeki zamarzły!
-Jest taka jedna z wodospadem. Tam woda nie zamarza-uśmiechnął się. Zaczął prowadzić mnie nad wodospad.
-Wow...-Westchnęłam. Woda z wierzchu stworzyła coś na kształt lodowej jaskini.
Napiliśmy się chłodnej wody.

Imper?

Od Marlene C.D. Ifali

  Zwiesiłam głowę. To smutne... NIC nie widzieć.
  Zamknęłam oczy i zaczęłam machać głową na wszystkie strony. Długo nie wytrzymałam nie mając możliwości orientowania się, co jest dookoła. To okropne.
  - Czy do twojego imienia są jakieś skróty? - spytałam, aby odwrócić nas obie od poprzedniego tematu.
  - If i Fala. - odpowiedziała. - A do twojego na pewno Mar. - stwierdziła.
  - Wolę pełną wersję mojego imienia. - przyznałam.
  - Okej. - pokiwała głową. - A tak w ogóle... co tam u ciebie ciekawego? - zapytała.
  - Nic takiego. - mruknęłam. - Nic się nie dzieje. A u Ciebie?

Ifala? Brak weny...

Od Imper'a C.D. Pure

- Nie bój się. - zacząłem łagodnym głosem
Suczka wysunęła z kryjówki łebek i spojrzała na mnie, pełnym trwogi spojrzeniem. Położyłem się, odkrywając brzuch, na znak przyjaznych zamiarów. Szczeniak (już nieco pewniej) całkowicie wyszedł zza drzewa. 
- Jestem Imperious Shadow, a ty? - zapytałem przyjaźnie
- Pure. 
Uśmiechnąłem się. 
- Ładnie! 
Schyliłem lekko przednią część ciała i zamerdałem ogonem, zapraszając nową przyjaciółkę do zabawy. Jej nie trzeba było dwa razy powtarzać - już ganialiśmy się po całym lesie, krzycząc radośnie. W końcu padliśmy wyczerpani na trawę. 
<Pure?>

Od Rah'a C.D. Erissy

- Nie ma za co.
Popatrzyła się na mnie. Zdawało się, jakby chciała powiedzieć "Ależ jest", jednak z jej ust nie wydobyło się żadne słowo. Odciągnąłem ją lekko od krawędzi, nie chcąc powtarzać poprzednich zdarzeń.
- Dasz się zaprosić na... spacer? - zaproponowałem, z urokliwym uśmiechem
- Czemu nie!
Ruszyliśmy wolnym krokiem przed siebie. Zamierzałem ją zaprowadzić na granicę sfory. Znajdowało się tam do prawdy cudowne miejsce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Weszliśmy na wzgórze. Przed nami rozciągał się cudowny krajobraz - biegnąca przez piękną polanę droga. Objąłem lekko Erisse. Ku mojemu zdziwieniu, ta nie miała nic przeciwko. Przysunąłem ją do siebie. Dotknąłem jej łba moim pyskiem.
- Nie uważasz, że bylibyśmy dobrą parą? - wyszeptałem
- Może...
Pocałowałem ją i przytuliłem mocniej do siebie.
Hmm... Czy to nie jest odpowiedni moment? Czy teraz mam ją o to zapytać, a może później...?
- Nie. - wyszeptałem
Samica spojrzała się na mnie.
- Co jest? - zapytała, najwyżej nie słysząc wszystkiego
- Nic, nic. - odrzekłem, odwlekając ten ważny moment
<Koniec>

Lavenda!

Oto nowa suczka w SPS-Lavenda!
Witamy!  Mamy nadzieję że się tu odnajdziesz.

Lavenda
Opiekunka szczeniąt

Od Mastera C.D Pepper

-Nie bardzo mi się to podoba,ale gdyby wyrwanie się od nich było takie proste...
-Co masz na myśli?
-Będą mnie odwiedzać i demolować norę za każdym razem.
-Serio?
-Zastanawiam się gdzie się wprowadzić,żeby być daleko od nich.
-Chmm... Zaczęła się zastanawiać.
-Wiem!
-Gdzie?
-Obok Leśnej Rzeki.
-Ale to straasznie daleko!
-No właśnie.
Przebiegliśmy się kilka km do Leśnej Rzeki.
-O!  Tu będzie idealnie!  Powiedziałem wchodząc do starej jaskini.
-Ale syf.  Burknęła Pepper.
-Posprząta się i będzie cacy.
Zacząłem sprzątać norę.
Po godzinie było gotowe.
-Uf.  Sapnąłem zmęczony.
-Dobra robota. Powiedziała Pepper klepiąc mnie po plecach.
-A ty cały czas patrzyłaś?
-Tak.
-Mhm...
Podszedłem do rzeki i napiłem się trochę.
-Padam z nóg.  Powiedziała Pepper.
-Mówi ta co stała i patrzyła. Zaśmiałem się.
(Pepper? Master Budowniczy! XD )

sobota, 25 października 2014

Od Pure

Zapoznawałam się z terenami i członkami sfory. Jestem trochę tchórzliwa, ale warto znaleźć kogoś do rozmowy. Ale oprócz rodzeństwa i kuzynów nikt nie chciał bawić się ze szczeniakiem...
Zmęczona poszukiwaniami usiadłam w lesie i cicho śpiewałam. Nie rozumiałam tekstu piosenki, ale bardzo ją lubiłam. Czasem śpiewała mi ją babcia Clarie.
-Hej!-ktoś nagle krzyknął. Schowałam się za pobliskim drzewem.

Ktoś odpisze?

Od Blaise'a CD Siobhan

Już było po wszystkim. Sio przytulała trzy małe szczeniaki. Nie wierzyłem w to. Zostałem ojcem. Ostrożnie przytuliłem szczeniaki. Były takie delikatne. Dwie córki i syn. Teraz to on przykuł moją uwagę. Był bardzo chudy.
-Wróbelku? Czy... czy on jest chory?-spytałem.
Charcica obejrzała go uważnie.
-Nie -odparła. - Ma taką budowę. I to... to jest troszkę zaskakujące.
Teraz Garu zajmowała się Siobhan.
-Imiona!-olśniło mnie nagle.-Przecież muszą mieć imiona!
-Zobacz, to będzie Marlene, bardzo mi się spodobało to imię. To Pure - pasuje do niej. Jak nazwałbyś syna?
-Marshall - stwierdziłem - To ładne imię...
Przytuliłem Sio i dzieci.

Sio?

Od Pepper C.D Mastera

 - Wyprowadziłam się z domu zaraz po 2 urodzinach. - mruknęłam szybko nie ciągnąc tematu. - Teraz mieszkam sama.
 - Nie chciałabyś spotkać się z rodzeństwem? - zapytał marszcząc ''brwi''.
 - Nie widzę w tym mniejszego sensu. - pomyślałam. - Master, czy tobie podoba się mieszkanie z rodziną?
Zapadła cisza.
<< Master? TRUDNE SPRAAAWY >>

Od Ifali

Nie mogę pogodzić się z tym,że nie widzę.
Mój brat jest ze mną zawsze,trzyma mnie za łapkę i mówi o przeszkodach ale...
Czemu nie widzę tego co on mi opisuje?  Czemu nie widzę barw i światła?
Czemu nie mogę się bawić jak inni i ganiać się po lesie?
Dla czego właśnie ja?!

Te pytania ciągle mnie dręczyły.
Co prawda,mówią że będę widziała,że odzyskam wzrok... ale kiedy?
Za rok,dwa ,trzy?!

Położyłam się sama nie daleko nory,Aomine bawił się z innymi szczeniakami...
Nagle usłyszałam kroki.
-Cześć Marlene. Rzuciłam od razu.
-Nawet się nie odezwałam,a ty już wiesz że to ja?
-To że nie widzę,ulepsza mój słuch,węch i dotyk.
1. Usłyszałam kroki lekkiej,niewielkiej suczki.
2. Wyszułam twój charakterystyczny zapach.
3. Gdy byłaś blisko dosknęłam mojego ogona miękką łapką.
-Wooow.  Ale ładne dziś niebo,nie.
-Nie widzę go. Spóściłam głowę.

(Marlene?)

Siobhan urodziła!

Marlene

(problemo ze zdjęciem)
Pure

Marshall

Od Siobhan C.D. Blaise'a

Zrozumiałam go. Ale czy wybaczyłam? Tego nie wiem. Zapewne tak...

Gdy tylko się obudziłam, już wiedziałam, żę ten dzień będzie inny, niż wszystkie inne.
Wstałam późno*. Wyszłam z jaskini i usiadłam przed Błękitnym Jeziorem.
  Jak tu pięknie, pomyślałam.
Wtedy zaczął mnie strasznie boleć brzuch.
  - Ała! - wrzasnęłam.
  - Czego się wydzierasz? - prychnął jakiś ptak.
  - Ja tu rodzę! - warknęłam wściekła.
  - O! - zrozumiał powagę sytuacji.
  - O! - przedrzeźniałam go. - To nie jest takie fajne!
  - No wiem! - po głosie rozpoznałam, że to samica. Była to... wrona?
  - Weź kogoś sprowadź! - jęknęłam.
  - Nie. - burknęła.
Gdybym miała siłę, chętnie bym sobie zrobiła z niej śniadanie, ale tej siły nie miałam.
  - No dobra. - mruknęła niechętnie.
Odleciała, a ja zwijałam się bólu. Już nawet nie mogłam krzyczeć.
*Parę minut później*
Kątem oka zobaczyłam Wróbelkę. Biegła w moją stronę.
  - Czy ja umrę? - jęknęłam.
  - Nie. - odpowiedziała Wróbelka.
Jako pierwsza na świat przyszła suczka o różnokolorowych oczach.
  Jak Cato, przeszło mi przez myśl.
*Niecałą godzinę później...*
Szczeniaki urodziły się zdrowe. Na szczęście.
  - Gdzie Blai? - wyszeptałam.
  - Nie wiem. - odpowiedziała Wróbelka.
Gdzie on może być?!
Wtedy zobaczyłam, że Blaise biegnie w moją stronę.
Blaise?

*Ha, jestem oryginalna, nie napisałam "wstałam wcześnie" xD

Od Mastera C.D Pepper

-Taak...O! Patrz!  Tam jest Mała Niedźwiedzica!
-Ooooo.
-Zostałem Wójkiem.
-Serio?
-2 razy.
-?
-Siostry urodziły.
-To gratki!
-Za dużo szczeniaków w domu,czek policzę... około 6 szczeniaków ktore piszczą całą noc i wszyscy się wokół nich tłuką robiąc jeszcze większe zamieszanie.
-Off...
-A co u Ciebie z domu?
(Pepper?   Sprawy rodzinne XD)

Od Pepper C.D Mastera

  - *Tanoshimu Master-kun. - powiedziałam i zaczęłam jeść.
Pies popatrzył na mnie lekko przestraszony.
 - To znaczy Smacznego, moja matka uczyła mnie japońskiego. - Leo.
 - Przsestań! - roześmiał się ze mną.
***
Po skończonym posiłku poszliśmy do parku, odpocząć. Położyliśmy się na plecach i patrzyliśmy w gwiazdy.
 - To jest mały wóz. - powiedziałam wskazując na gwiazdozbiór.
<< Master? >>

Od Mastera C.D Pepper

-Nie se żrą śmieci,my mamy jednak coś lepszego.
-Hę?
-Chodź.
Podeszdłem do drzwi od zaplecza i zadrapałem w drzwi.
-To nie jest dobry pomysł...
Po chwili drzwi otworzyła młoda dziewczyna,jedna z kelnerek.
-O! Leo wrócił.
-Leo?  Szepnęła Pepper.
-Nie znają mojego prawdziwego imienia,więc mówią na mnie Leo.
Po chwili dziewczyna przyniosła nam po ciepłym gofrze.
-Tylko się nie zgub.  Pogłaskała mnie po głowie i odeszła.
-No,jedz.
-Jsteś pewien,że mogę?
-Jesne,chodź.
(Pepper?  "Niech żrą śmieci" XD)

Od Pepper C.D Mastera

  - Zgadzam się z tobą. - powiedziałam dosyć poważnie, co moim i Mastera zdaniem było śmieszne, więc parsknęliśmy śmiechem.
 Szliśmy do kawiarni wspomnianej przez psa. Mijaliśmy małe i duże budynki, galerie handlowe i pojedyńcze sklepiki.
 - To tu. - powiedział.
Ciemny zauwek w którym najczęściej wyrzuca się jedzenie był ''zajęty''. Inne psy właśnie w tym momencie jadły gofry, ciasta i lody.
 - Trzymaj mnie, bo zaraz wybuchnę. - szepnęłam do Mastera.
<< Master? Bujka? xd >>

Anima urodziła!

Anima urodziła 3 szczeniaki!
Oto:

Aomine


Ifala



Trixie Lulamoon

http://szafunia.pl/img/2014/7/29207.jpg

Od Animy: Poród

Był chłodny,mglisty poranek.
Nic nie widziałam,nie wystaiałam nosa z nory.
Armor był na polowaniu,mnie  zaczął strasznie boleć brzuch.
-O Jezu... Szepnęłam łapiąc się za brzuch. -Już czas...
Nie mogłam ustać na łapach,przybiegłam moja mama.
-Co jest?  Zdenerwowała się.
-A nie widzać?! Ja tu rodzę a ty stoisz!
-Prawda.  Lecę po Wróbelkę!
-Tak i zostaw mnie samą,gratuluję pomysłu.
Położyłam się na końcu jaskini.
Skurcze stawały się coraz mocniejsze i coraz częstsze.
-Umieram... Samnęłam znów zwijając się z bólu.
Na szczęście pojawiła się Wróbelka.
-Nareszcie!
Urodziłam pierwsze dziecko,czarnego chłopca.
Potem jeszcze jedną puchatą kuleczkę.
Gdy zaczynałam rodzić ostatnie dziecko,do nory wparował Armor.
-Trochę się spóźniłeś! Warknęłam.
-I jest córeczka!  Krzyknęła Wróbelka.
Była biała jak śnieg i miała budowę husky'ego.
Jednak jej oczy były nadzwyczaj jasne.
Wróbelka pmachała przed nimi łapą,nie mrógnęła.
-Tak jak mówiłam,będzie ślepa dłużej niż to normalne.
Przytuliłam do siebie 3 puchate kuleczki.
Podszedł do mnie Armor.
(Armor? I zapomniałeś wysłać szczeniaka...)



piątek, 24 października 2014

Od Blaise'a CD Siobhan

-Sio, przepraszam. Obiecuję, że wrócę-Sio ciągle płakała i uderzała o mnie pięściami. Mogłem jej nie mówić. Jednak tak musiało być.
 ****
Tak, na chwile wyrwałem się ze sfory. Zmuszony. Ale wróciłem i wytłumaczyłem wszystko Sio, matce i jeszcze paru osobom. Wręczyłem Sio naszyjnik i przeprosiłem za wszystko. Nie oczekiwałem, ze mi wybaczy, ale że zrozumie. Za chwile mają się urodzić szczeniaki i  nie dopuszczę do tego, by nie miały któregoś z rodziców...

<Sio?>

Od Winnera C.D. Tamiki

- Ja zostałem wybrany na Betę... Choć może mądre to nie było. - parsknąłem.
- Czemu? - zdziwiła się Tam.
- No nie wiem... W każdym razie dobrze, że to Sophie była Alfą, a nie ja. - stwierdziłem.
- Dobra, odbiegamy od tematu. Mamy wybrać następców. - przypomniała.
- Eeeeee.... - jęknąłem.
- Myślmy...

Tam? Sorki, że krótkie... Sam dialog wyszedł. ;-;

Od Jareda C.D. Ariany

Wszedłem do jaskini i chciałem się rozejrzeć, ale Ari zagrodziła mi drogę.
  - Ej, poczekaj! - zasłoniła mi oczy. - Cierpliwości.
Wywróciłem oczami, jednocześnie się uśmiechnąłem.
  - Co mam zrobić, by móc ujrzeć tą jaskinię? - spytałem dziwnym tonem. Takim... staroświeckim?
Ariana zastanowiła się chwilę.
  - Miej zamknięte oczy. - rozkazała.
Zamknąłem oczy i czekałem na odpowiedź.

Ariana? Długie, czyż nie? xD

Od Tamiki C.D Winnera

-Obstawiałabym między Siobhan a Animą.
-Czemu?
-Choć w sumie wybranie syna byłoby strategicznym i logicznym posunięciem...
-W sumie...
-I córki by się nie kłuciły... Ale on nie ma partnerki...
-Nawet lepiej.
-Hę?
-Nie będzie wpływu drugiej strony.
-Czasami Cię nie rozumiem.
-Szczerze to ja też...
-Musimy wybrać,nie rozczulając się tak nad tym.
(Win?  Sytuacja z pod kontroli wymyka się XD)

Od Ariany C.D Jareda

-Jestem przygotowana na każdą (tak nawet tą XD) okazję.
-Jaśniej?
-Nora już przygotowana.
-Coooo?
-Nie marudź tylko chodź.
-A to daleko?
-Obok Jezior Fiołkowego.
-Ooo matko...
-No chodź.
Zaprowadziłam go do dość dużej nory wydrążonej w skale.
Była obrośnięta pnączami. Zaraz obok był stawik,przy którym rozrastał się lotos.
-To miejsce to Lotus Cave. Nie bój się,wejdź i zobacz co jest w środku.
(Jared?)

Od Winnera C.D. Tamiki

Pomyślałem chwilę.
Siobhan - może... Caton - nie. Zaraz... czemu Caton nie?!
No tak, już sobie przypomniałem. Od początku swojego życia narzekał na wszystko dookoła... Zresztą, on nie lubi obowiązków.
Master - może...
Anima - może...
  - Nie wiem. - jęknąłem.
  - Ja też nie. - westchnęła Tam.
Oboje zaczęliśmy gorączkowo myśleć.

Tam?

Od Jareda C.D. Ariany

  - Masz rację. - stwierdziłem i uśmiechnąłem się.
  - Szkoda, że Cheer nie ma już z nami... - szepnęła Ariana.
  - Wiem. Szkoda. - westchnąłem. - Odeszła ze Sfory, to była jej świadoma decyzja. Tak chciała.
  - Myślisz, że jest szczęśliwa? - spytała.
  - Na pewno.
Pocałowałem ją.
  - Wracamy. - powiedziałem. - Robi się późno.
  - Dokąd? - zapytała.
  - No do domu. - przypomniałem.
  - Ale... mamy oddzielne jaskinie. - zauważyła.
Ups. Nie pomyślałem o tym wcześniej. Od początku tej Sfory mieszkałem przy Górskim Potoku, moje ulubione miejsce. Ale gdzie chciałaby mieszkać Ariana?
  - Gdzie chcesz mieszkać? - spytałem.

Ari? Nie ma to, jak długie opo. xd

Od Tamiki "Czas na decyzję"

Ostatnio dręczy mnie jedna rzecz,przez którą zupełnie nie mogę się skupić.
-Winner?  Powiedziałam po dłuższej chwili zamyślenia.
-Tak? Pies odwrócił się i usiadł obok mnie.
-Coś nie tak?  Zapytał.
-Trzeba podjąć decyzję.
-Jaką?
-Które z naszych dzieci odziedziczy posadę Bety.
-A co? Umierać chcesz?
-Nie,ale póki jesteśmy w pełni umysłu i zdrowi,trzeba wreszcie zadecydować.
-Racja...

(Win?  Decyzji zapadł czas XD)

Jared i Ariana są parą Alfa!

Jared i Ariana są od dziś parą ALFA!

Jared

Ariana

Od Ariany C.D Jareda

-Przypomniały Ci się nasze wspólne chwile?
-Czytasz miw myślach,czy co?
-Po prostu też tak mam... Czasem chciałabm wrócić do przeszłości... Pmiętasz?  Ja,Ty,Wróbelka i Cheerilee...
-Pamiętam...
-Już nic nie będzie nigdy takie samo,ale przecież możemy znów przeżyć wspaniałe chwile jak za dawnych lat,nie?
(Jered?  Mega "długie" opo na "początek" XD)

Od Jareda C.D. Ariany

  - Tak. - odpowiedziałem.
Ari przytuliła mnie. Objąłem ją jedną łapą. Pocałowałem suczkę.
Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie nasze pierwsze spotkanie.
***
Szedłem wówczas na polowanie. Był wyjątkowo piękny i słoneczny dzień (nie to, co teraz). Wróciłem tylko z marnym królikiem, ale to i tak było jedynie śniadanie, więć świat się nie zawalił. Myślałem o Sforze Psiego Spojrzenia, liczącej wtedy tylko trzech członków - mnie, Tamikę i Winnera.
Zaczepiła mnie nieznajoma suczka rasy akita inu.
  - Hej. - zagadnęła. - Jestem Ariana.
  - Miło poznać. - odpowiedziałem uśmiechnięty.
  - Co tu robisz? - spytała.
  - Poluję. - odparłem.
  - A jesteś sam? - zainteresowała się.
  - Nie. Oprócz mnie mieszkają tu jeszcze dwa psy. - odpowiedziałem.
Ariana dołączyła tego dnia do SPS. Nigdy nie wydawało mi się, że kiedykolwiek zostanie moją partnerką, bo uważałem ją jedynie za przyjaciółkę, nikogo więcej. Dopiero po jej "śmierci" dotarło do mnie, jak bardzo ważna była dla mnie przez ten czas. Każdego dnia budziłem się z nadzieją, że nie skoczyła z tego klifu. Ale nie miałem racji - gdy szedłem do jej jaskini, była pusta.
Każdy dzień wyglądał dokładnie tak samo. Nie było to przyjemne, ale gdy wróciła... Świat stał się lepszy. To ona była dla mnie całym światem.
***
Otorzyłem z powrotem oczy. Wszystkie te dni przeleciały mi przed oczami w ciągu kilkunastu sekund.
Ari odezwała się jako pierwsza...

Ariana?

Od Ariany C.D Jareda

Zrobiłam "pokerową twarz".
Pies był bardzo zdenerwowany.
-Cóż... rozważając wszystkie za i przeciw...  Zaczęłam.
Przecież nie krzyknę "Tak!" i nie padnę mu na szyję. Najpierw,zrobię przedstwienie.
Patrzyłam na jego wyraz twarzy,uśmiechnęłam się podle.
Wiem,że nie umie czekać i takie napięcie rozwala go od środka.
-Chmm...  Chciałam jak naj dłużej cieszyć się chwilą zawahania.
Pies stał czerwony jak burak w bezruchu.
W końcu mi się znudziło,podeszałam do niego i pocałowałam go.
-Cieplej Ci?  Powiedziałam przytulając go.
(Jared? <3)

Od Jareda C.D. Ariany

  - Może też spróbujesz? - mruknęła suczka.
  - Okej. - pokiwałem głową.
Wszedłem na górę i zjechałem. Pod koniec musiałem zahamować, by nie wpaść na zaspę. Zjeżdżaliśmy po kolei, aż się nam to znudziło.
  - Wracamy? - spytała cicho Ari.
  - Nie. - powiedziałem.
Suczka zdziwiła się i już chciała coś powiedzieć, ale popchnąłem ją do siebie.
  - Wiem, gdzie pójdziemy. - Zrobiłem tajemniczą minę.
  - Co? - zapytała.
  - Nie powiem. - uśmiechnąłem się. - Zamknij oczy.
Posłusznie zamknęła oczy. Poprowadziłem ją za sobą. Spojrzałem na Romantyczny Wodospad. Po co ja w ogóle tak nazwałem to miejsce?! Gdy się tam idzie, od razu druga osoba wie, jakie ma się zamiary. Bez sensu.
Zatrzymałem się na miejscu.
  - Teraz możesz patrzeć. - oznajmiłem.
  - Czegoś ode mnie chcesz, prawda? - spytała.
  - Tak. - przyznałem. - Jestem... tu... z bardzo ważnym... pytaniem... - specjalnie robiłem przerwy pomiędzy słowami.
Ariana uniosła pytająco "brwi".
  - Czy... zostaniesz... moją partnerką? - spytałem.

Ariana?

Od Ariany C.D Jareda

-Podły,widzę że granie na uczuciach to twoja specjalność.
-Hę?
-Nawet nie słuchałeś,prawda?
-Słuchałem.
-To o czym mówiłam.
-Żeee... ładne pogoda,co nie?
-Nigdy nie słuchasz jak do ciebie mówię.
-Zawsze słucham!
-Nie słuchasz.
-Jak mam coś usłyszeć jak ty coś warczysz pod nosem?
-To co,mam się drzeć i sprowadzić lawinę?!
-Nie...
-No właśnie.
Podeszłam do półki skalnej i skoczyłam.
-Ari?  Jared martwił się coraz mniej.
-Nic mi nie jest!  Powtórzyłam jak zawsze.
Nie długo potem byliśmy już na dole.
Zaczęłam iść na przód.
-Gdzie idziesz?
-Zastanawiam się,na Klify poskakać czy nad Zimowy Wodospad poślizgać się na lodzie.
-Lepiej nad Wodospad.
-Czemu?
-Skoczysz z kilfu=zabijesz się.
-Skakałam z wyższych miejsc.
-Jeśli skoczysz to albo przedziurawi cię skała,albo się utopisz.
-Umiesz popsuć fajną zabawę gadkami o bezpieczeństwie i już mi się nie chce skakać...
-To dobrze.
-Zależy dla kogo.
Więc poszliśmy nad Zimowy Wodospad,byliśmy sami. Bo nikt tam zazwyczaj nie przychodzi.
Weszłam na szczyt i zaczęłam zjeżdżać jak na zjeżdżalni.

(Jared?  I atmosfera zepsuta :/ )

Od Jareda C.D. Ariany

Wywróciłem oczami.
  - Ech... - westchnąłem głęboko.
  - Co "ech"? - parsknęła Ari.
Odwróciłem się i zwiesiłem głowę.
  - Jared? - odezwała się Ari.
Nie odpowiedziałem. Usiadłem na ziemi.
  - Jared, co się stało? - zmartwiła się suczka.
Nadal nie reagowałem, zrobiłem smutną minę. Chyba wyglądałem przekonująco.
  - Ja... ja przepraszam! - zawołała Ari. Była smutna.
Wstałem i dotknąłem ją łapą.
  - Berek. - powiedziałem uśmiechając się głupawo.
  - Ej! - krzyknęła.
Uciekłem jej, a suczka biegła za mną. Biegliśmy bardzo długo, Ariana cały czas mnie goniła.
Nagle zatrzymałem się.
  - Mam cię! - wrzasnęła suczka i pacnęła mnie łapą.
  - O nie. - szepnąłem.
  - Ha! Wygram! - wołała radośnie Ari.
  - Ari, nie ruszaj się. Nie biegajmy. - powiedziałem.
Rozejrzałem się. Sytuacja jest beznadziejna, znaleźliśmy się w Górach Skalistych.
Podbiegłem do Ari, która zrozumiała sprawę. Lekko uderzyłem ją łapą i znów krzyknąłem "berek!".
  - Nie ma tak! - krzyknęła, ale po chwili zaczęła biec za mną.
Biegłem przed siebie, aż w końcu zeskoczyłem z półki skalnej w dół.
  - JARED! - przeraziła się Ari. - JESTEŚ TAM?!
Spadłem tylko na niską półkę, taką mniej więcej niecałe dwa metry od wysokości, z której skoczyłem. Nic poważnego mi się nie stało.
  - He, he, he. - zarechotałem, wdrapując się z powrotem.
  - Jared... Jesteś okropny. - oburzyła się Ariana.
  - Wiem. - przyznałem.
Ariana? Okropny Jared xD

czwartek, 23 października 2014

Od Ariany C.D Jareda

-Gdybyś zadał takie pytanie...
-Jak byś odpowiedziała?
-Chmm... (Buduję napięcie)
-No,jak?  Dopytywał się.
-Daj się zastanowić. Wstałam ledwie 2 godz temu.
Pies niecierpliwie chodził w kółko robiąc jakiś znak na śniegu.
-GDYBYŚ ZADAŁ takie pytanie... moja odpowiedź brzmiała by pewnie...
-Jak?
-Tak.
Pies uśmiechnął się. I podszedł do mnie.
Położyłam mu łpę przed pyskiem.
-Ale nie zadałeś tego pytania.
(Jared?  Jakie emocje XD)

Od Jareda C.D. Ariany

Obudziłem się. Od razu po otworzeniu oczu, słońce jak zwykle naświeciło mi do oczu.
- Ch***ra. - warknąłem.
Nie ma to jak optymistyczny początek dnia.
Odwróciłem głowę, by spojrzeć na Ari. Jeszcze spała, więc nie będę jej budził... Wyszedłem z jaskini i usiadłem. Spojrzałem w niebo, śnieg już padał. Zacząłem chodzić w kółko, ale Ariana wciąż spała.
Poszedłem na małe polowanie, zdobyłem niewielką sarnę.
***
Minęły chyba ze dwie godziny. Zdecydowałem się ją obudzić. Dlaczego? Dziś chciałem zapytać się ją o coś bardzo ważnego, nie mogę tyle czekać.
Wszedłem z powrotem do jaskini i usiadłem przy suczce.
- Ari? - dotknąłem ją łapą. - Ari! - potrząsnąłem nią.
- Co jest? - otworzyła oczy.
 - Śpisz? - spytałem.
- Teraz już nie. - burknęła, ale wstała.
-  Wybacz, że Cię obudziłem. - szepnąłem.
- Nie szkodzi. - przeciągnęła się.
- Śniadanko. - oznajmiłem ciągnąc poranną zdobycz.
- O! - zawołała. - Dzięki.
Później już tylko w jedliśmy w milczeniu. Gdy zjedliśmy, oboje wyszliśmy na zewnątrz. Teraz wszystko było widać i bez żadnego trudu dotarliśmy z powrotem na tereny. Byliśmy naprawdę niedaleko.
- Ari... - zacząłem, gdy poszliśmy nad Wschodnią Polanę.
- Co?
- Mam pytanie. Bardzo ważne. - powiedziałem.
- Jakie? - zainteresowała się suczka.
- Co byś odpowiedziała, gdybym ja zadał takie interesujące pytanie... Czy zostaniesz moją partnerką?
Przełknąłem ślinę i czekałem na odpowiedź.
Ari?

środa, 22 października 2014

Od Mastera C.D Pepper

-Pytanie. Jasne że lubię pizzę!
-No to chodź.
Podeszliśmy do świetnika.
Wywróciłem go i zaczęliśmy się zajadać.
-Ludzie wyrzucają tyle dobrego jedzenia.
-Dla tego Bóg wymyślił psy.  Zaśmiała się Pepper.
Gdy skończyliśmy jeść atmosfera była już bardziej wyluzowana.
-Gdzie teraz?  Zapytałem.
-Ty coś zaproponuj. Zaśmiała się lekko.
-Chmm... -Chodź do centrum.
Poszliśmy do cnetrum,było już ciemno.
W tej ciemności świeciły się szyldy róźnych sklepów i kawiarenek.
Szliśmy po chodzniku,po jezdni jeździły jeszcze nieliczne samochody.
Na środku placu była wielka fontanna.
Wskoczyłem do niej.
-Ja nie wejdę. Zaprotestowała Pepper.
-A niby czemu?
-Nie chcę wyglądać jak zmokły pies.
-To nie było na miejscu.
-Może...
Wciągnąłem ją za łapę do wody.
-Ej!
-Cii...
-Co?
-24.00
-No i co?
-Patrz.
W tej chwili fontanna zaczęła błyszczeć wszyskimi kororami tęczy (oświetlenie LED XD)
-Wooow. Zachwyciła się.
Ja to umiem zabawić dziewczynę. Pomyślałem.
-Jesteś jeszcze głodna?
-Nie bardzo,chyba że deser.
-Bo tu blisko jest kawiarnia. I tak zawsze ludzie wyrzucą lody czy gofry. Idziemy?
(Pepper?  Zwiedzamy miasto XD)

Od Pepper C.D Mastera

 - Właśnie cię tam prowadzę. - powiedziałam.
 - Ale po co?! - zapytał lekko zdenerwowany.
 - Zobaczysz. - westchnęłam. - Dlaczego jesteś taki niecierpliwy?
 - Wolę wiedzieć na co mam się nastawić. - mruknął.
 - Spokojnie, to nic strasznego. - rozejrzałam się. - To tu.
Weszliśmy do ciemnego zauwka *jak się to pisze? xd*
 - I? - rozglądnął się.
 - Pomyślałam, że lubisz pizzę. - pomyślałam. - A tu jest śmietnik pizzeri.
<< Master? >>

Od Animy C.D Shining Armora

Chłopcy wrócili i usiedli przy stole.
-No to jedzmy! Krzyknęła mama.
W tej chwili wszyscy zaczęli jeść wielkiego jelenia.
Po posiłku wróciliśmy do swoich zajęć.
-No i jak było?  Zapytałam.
-Pomogłem mu i tyle.
-To dobrze. Dziękuję. Powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Nagle złapał mnie skurcz.
-Co jest?! Przestraszył się Armor. -Rodzisz czy co?!
-Nic się nie dzieje,jeszcze za wcześnie. Wysapałam.
Gdy podniosłam głowę Armora nie było.
-Gdzie on się do ho***y podział?!
Po kilku minutach wrócił z Wróbelką.
-Nic się nie dzeiej,spokojnie.
-Skurcz kilka tygodni przed terminem to już coś.  Powiedziała Wróbelka.
Obejrzała mnie,odłożyła sprzęty i powiedziała.
-Mam złe wieści.
-Złe to znaczy jakie?!
-Jeden szczeniak będzie ślepy przez więcej,niż normalnie.
-Czemu?!
-Wada genetyczna,ale po jakim roku odzyska wzrok. Pocieszała mnie.
Zalałam się łzami.
-Czy to przeze mnie?!  To pewnie to,na co umarła Mandy,tylka bardziej złagodzone przez pokolenia.
-Nie mów tak. Powiedziała cicho Wróbelka.
Nagle przypomniałam sobie,że to przecież jej matka,jesteśmy rodziną.
-Przepraszam że wspomniałam.
-Nic takiego się nie stanie. Już nikomu więcej nie stanie się to,co mojej matce. Jasne?!
-Jasne.
-A teraz odpoczywaj i trzymaj się. Powiedziała wychodząc.
Spojrzałam na Armora,mimowolnie w oczach miałam łzy.
(Armor?  Tragedia rodzinna XD)

Od Mastera C.D Pepper

Mimowolnie ruszyłem za suczką.Nie żeby mnie takie niebezpieczeństwo jarało czy coś,ale
perspektywa spędzenia z nią czasu była świetnym pretekstem,poza tym chciałem jej pilnować,żeby jej jaki bandyta nie napadł.
Weszliśmy do miasta.
Nie było dużego ruchu,więc nikt nas nie zobaczył.
Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz.
-Pepper?
-Tak?
-Po co w ogóle przyszliśmy do miasta?
(Pepper?  Kolejne "długie" opo XD)

Od Pepper C.D Mastera

 Zrobiła się krępująca cisza.
 - Nie zraniłeś. - powiedziałam przerywając ciszę.
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Zrobiłam gest nakazujący psu pójście za mną.
***
 - Gdzie idziemy? - zapytał.
 - Do miasta. - odrzekłam spokojnie. Pies zatrzymał się. Odwróciłam głowę i stanęłam w miejscu.
 - Wiesz, że tam jest niebiezpiecznie. - próbował mnie namówić do powrotu.
 - Wiem. - odpowiedziałam z częstym u mnie spokojem.
<< Master? nero pisze krótsze xd >>

Od Mastera C.D Pepper

-Nie idź... Szepnąłem spuszczając łeb.
-Niby czemu?  Zapytała odwrócona.
-Przepraszam...
-Za co?
-To był mój głupi pomysł,nie powinienen... Nie chciałem zranić twoich uczuć...
(Pepper?  Najdłużesze opo ever XD)

Od Ariany C.D Jareda

-A-Ale... Wydukałam.
-Poradzą sobie.
Niezbyt podobał mi się pomysł zostania tu,ale sama przecież nie pójdę,a perspektywa spędzenia nocy z Jaredam była kusząca... No cóż,tak czy siak również wszłam do nory.
Jared szybko zasnął,jednak ja nie mogłam zmrużyć oka.
-A co jeśli pójdą nas szukać,i jeszcze ktoś się zgubi?  A co Demon i Guard zjedzą na kolację,przeciez nic im nie zostawiłam.
Nagle zaczęło padać.
-No pięknie.... Sapnęłam i obruciłam się w drugą stronę.
W końcu jakimś cudem udało mi się zasnąć.
Nagle w środku nocy do głowy wpadła mi myśl.
-On mnie pocałował... Dopiero to do mnie dotarło.
Mimo ciemności i deszczu wybiegłam z nory i krzyknęłam.
-Dzięki Boże!!
Nagle jakimś cudem zza chmur wyszło słońce.
-To ja idę spać.  Ziewnęłam i wróciłam do nory.
Odwróciłam się zadem do wyjącia by światło mi nie przeszkadzało i spałam dalej.
(Jared?XD)

Od Pepper C.D Mastera

 Nagle coś we mnie się ''poruszyło''. To dawne uczucie nie lubienia wszystkiego co różowe, nie tolerowania dziewczęcycgh spraw i bycie samemu.
 - Nie lubię miziania się. - zadarłam nosem. - Przytulaj tego rudzielca ile chcesz.
Savannah poczuła się dotknięta, co widać było po jej twarzy. "Wyrwała się'' z objęć Mastera i pobiegła zapewnie do swojej nory.
 - Byliśmy tak blisko... - szepnął do siebie pies.
 - Nie lubię takich intymnych kontaktów. - odwróciłam łeb.
 - Pepper... - sapnął Master. - Dlaczego... dlaczego taka jesteś?
 - To znaczy? - powiedziałam jakby to nie dotyczyło mnie.
 - Taka... - jedno słowo nie chciało przejść przez gardło.
 - Zarozumiała? Zimna? Oschła? - spuściłam łeb. Zrobiło mi się smutno. On miał rację.
 - Przepraszam. - dodałam. - Może już pójdę.
<< Master? wreszcie ci odpisałam xd >>

Od Jareda C.D. Ariany

  - Nic. - powiedziałem.
  - Co?! - wykrzyknęła.
  - No nic. - powtórzyłem.
  - Jak to: nic?! - oburzyła się suczka. - Co zrobimy? Co z Demonem... co z Guardem... co ze Sforą...
Próbowałem ją uspokoić.
  - Spokojnie. Panika nam nie pomoże. - stwierdziłem.
Suczka spojrzała na mnie spode łba, już chciała coś powiedzieć, ale ja wskazałem łapą na jakąś jaskinię. Wprawdzie była niewielka, lecz oboje zmieścilibyśmy się...
  - Chodźmy. - powiedziałem.
  - Gdzie? - prychnęła.
  - Chodź za mną.
Poszedłem do jaskini, a potem usłyszałem za sobą kroki suczki. Uśmiechnąłem się pod nosem.
  - Musimy zostać tu na noc. - oznajmiłem.
  - Ale... - zaczęła.
Pocałowałem ją.
  - Zostaniemy tu. Rano wrócimy.
Ari?

Od Ariany C.D Jareda

-Skończyły mi się pomysły. Powiedziałam kładąc się na trawie.
-Co by tu wymyślić... Mruknął Jared.
-Chodźmy do lasu!  Krzyknęłam.
-O tej godzinie?! Oburzył się Jared.
-Nie to nie,ja idę. Powiedziałam odwracając się.
-Czemu ja zawsze wpadam z tobą w kłopoty?  Szepnął do siebie i pobiegł za mną.
Weszliśmy do lasu,było tam strasznie ciemno,nic nie widziałam.
Jednak bez zastanowienia szłam dalej.
Jared szedł tuż za mną.
Zaczęliśmy biedz,co jakiś czas zdawało mi się,że widzę połyskujące w nocy oczy.
Piosenka w tle

Nagle usłyszałam ciche warknięcie.
Cofnęłam się,poczułam że na kogoś wpadam.
Przestraszona zaczęłam uciekać.
Nagle ten ktoś mnie dogonił i złapał za łapę.
-Aaaaa!!  Wydarłam się.
-Cicho,uspokój się. Poznałam głos Jareda.
-Zapomniałam,że jesteś za mną.  Odetchnęłam.
-To nie był najlepszy pomysł.
-Taak... ale w którą stronę teraz do domu?  Ciemno jak (nie powiem gdzie),księżyca nie widać.
Zapachów tyle że hej (zwierzęta leśne).
-I jak my teraz wrócimy do domu?!  Przestraszyłam się. -Jeszcze muszę Demnoa znaleźć,czy nie znów gdzie nie szlaja.
(Jared?  Zagubienie w lesie XD)

Od Blaise'a - Quest "Nieznajomy" cz.2

Dobiegłem do wyznaczonego miejsca i znów go zobaczyłem. Piekielnie brzydką mordę szczeniaka. Tego samego, który tak niewinnie wyglądał.
-Przyjaciele na zawsze, co? -rzuciłem -Chyba się nie sprawdziło.
-To nie mój problem. Bez owijania w bawełnę... Ja wracam do sfory, ty zostaniesz.
-Ale chyba mnie tak nie zostawisz. Samego?-spytałem.
-Odwiedzę cię za dwa dni-odparł.
Teraz oglądałem ślady, które za sobą zostawił.
*****
Wieczorem siedziałem pod ławką oglądając gwazdy. Nie wiedziałem że mogę aż tak tęsknić. Tęskniłem za Sio, dziećmi, których nigdy nie zobaczę i przybraną matką. A także za sforą. Ogólnie.
Gdy przechadzałem się po parku jakaśkobieta zgubiła złoty naszyjnik z wplecionym znakiem nieskończoności. 'Pasował by Sio...' Mimo wszystko zabrałem naszyjnik ze sobą.
*****
Po dwóch dniach Bei nie stawił się na spotkanie.
Po trzech nadal go nie było.
Po czwartym miałem dosyć. Wbiegłem na tereny sfory. Plany się zmieniły. Nie obchodziłomnie kto jest prawdziwym synam Clarie. To nie ma znaczenia. Ale bez nich nie umiem żyć. Spotkałem Bei rozmawiającego z Siobhan. Chyba nie była przekonana do nowej rasy. Po chili Bei pocałował ją w policzek i odszedł.
Ponownie spotkałem go nad klifami. Wiedziałem co muszę zrobić. Rzuciłem się na Beilar'a.  Mały border nie miał szans, szczególnie wzięty z zaskoczenia. Skoczyłem i przygniotłem go do ziemi.
-Zabije cie!-krzyknąłem.
Przestraszony ugryzł mnie w łapę. Odskoczyłem, a potem odepchnąłem go w stronę przepaści. Bei osunął się w dół jednak trzymał się skały obydwoma łapami.
-Blaise! Nie rób tego! - teraz trzymał się już jedną łapą. -A przyjaciele na zawsze?-spojrzałem na niego z ukosa.
-Upiory czasem powracają, nie sądzisz? -spytałem. -Byłeś upiorem, a teraz nie istniejesz. -Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Czemu? Może to satysfakcja?-Nie było cię i nie będzie...
Zrzuciłem go w niebieską odchłań morza...
*****
Odnalazłem Sio i matkę. Opowiedziałem im całą historię i czekałem na reakcję. Czy zaakceptują to? Czy będę musiał znaleś inną sforę?
Wieczorem czekając na ostateczną decyzję wręczyłem Siobhan złoty naszyjnik.
-Jeszcze raz przepraszam...-powiedziałem.


《Koniec》

Od Siobhan C.D. Blaise'a

  - C-co? - szepczę. - Jak to?
Zaszłam w z nim w ciążę. Za kilka dni urodzą się szczeniaki. A on chce mnie tak po prostu... zostawić?
  - Sio... ja... - Blai nie wie, co powiedzieć.
Czuję, że do oczu płyną mi łzy. Niektóre z nich już spływają mi po sierści. To nie może być prawda. To się nie dzieje...
  - Ale... czemu? - pytam.

Blaise? Nie mam weny...

Astra!

Mamy w SPS nową suczkę - Astrę! Do tego zauroczoną Demonem... Powodzenia życzę!
Bardzo ładne zdjęcie. <3

Astra
Opiekunka szczeniąt

wtorek, 21 października 2014

Od Blaise'a C.D. Siobhan

-Wspaniale!-ucieszyłem się. -Ale możemy mieć problem z wychowaniem szczeniaków...
-Myślę że damy radę-odparła Sio.
-Ty na pewno będziesz świetną mamą-powiedziałem przytulając ją do siebie.
*****
Wróciłem z treningu i po chwili zobaczyłem Sio siedzącą przy jeziorze.
-Sio?-wyciągnąłem zza siebie bykiet kwiatów. Podobno dziewczyny lubią takie bajery.-Masz. To znaczy... To dla ciebie.-Wręczyłem jej kwiaty.
Sio uśmiechnęła się.
-Iii mam wiadomość z ostatniej chwili. To cię nie zachwyci, ale muszę na chwilę opuścić sforę...
(Sio?)

Od Blaise'a - Quest "Nieznajomy"

Był chłodny dzień. Wiał ostry wiatr, ale na szczęście nie było śniegu. Umówiłem się z Nugatem w lesie. Miałem go jeszcze trochę podszkolić w walkach. Jak dla mnie nie było takiej potrzeby, on jednak nalegał.
-Staraj się unikać ciosów!-krzyknąłem do niego.
Pies spojrzał na mnie pytająco.
-Nie da się - skomentował.
-To spróbuj się zaprzeć nogami...
Nugat dawał z siebie wszystko. Nie było wiele do roboty. Usiadłem więc na mokrej trawie.
-Jak tam stary?-spytał nagle pies stojący za mną. Odwróciłem się.
-Dobrze-odparłem - Po co tu przylazłeś?
-Ach no wiesz tak to bywa... Czasami nasze upiory powracają...-przejechał łapą po ziemi.-Nie sądzisz.
-Kim jesteś?-warknąłem.
-Może mam ci przypomnieć, Blaise? Może jednak wolisz Beilar?
-Zamknij mordę...! - warknąłem-Dobra Nugat! Na dziś koniec! Mam... sprawę do obgadania-powiedziałem i husky posłusznie odbiegł.
-Zamieńmy się. - powiedział pies. Dopiero teraz skupiłem się na jego wyglądzie. Czarnobiały border collie umaszczeniem przypominał dawnego mnie. Dwie czarne plamy delikatnie podkreślały niebieskie oczy. Był mojej wielkości ale trochę się zmienił od ostatniego spotkania. Miał bliznę na lewym policzku łudząco podobne do tej którą pozostawił mi wilk.-Chcę się zamienić słyszysz? Mam dość wolności...
-Zamiana nie wchodzi w grę. To mnie nie interesuje. Tu mam lepsze życie. I nawet mama przyzwyczaiła się do odmiennej rasy.
-Twoja mama?-rzucił z pogardą pies.-Chciałem dla ciebie dobrze, ale skoro nie chcesz współpracować... Wygadam wszystko. Zabiję kogo trzeba. Twoja dziunia dowie się o tym że nie jesteś synem Clarie, o tym kim ja jestem.
Strzeliłem go w pysk.
-Nie chcę kłopotów-wyszczeżyłem zęby, a border odpowiedział tym samym.-Nik się nie nabierze na zmianę rasy. Drugi raz. Daj spokój.
-Jak wolisz-odparł i chciał mnie wyminąć.
Zatrzymałem go.
-Nie tutaj -powiedziałem zrezygnowany-zobaczymy się przy mieście, na granicy lasu.
Pies uśmiechnął się szyderczo i odbiegł w swoją stronę. Mieliśmy się zobaczyć za godzinę.
*****
Tak, pies mówił prawdę. Muszę zgodzić się na podmianę z przed lat. Gdy byłem szczeniakiem urodziłem się pod mostem chwile mieszkałem w mieście a potem spotkałem małego Beilar'a. Mały border nie wydawał się zadowolony z życia w sforze i zaproponował podmianę.  Ja zamiast jego. I jeszcze badziewna historyjka o zmianie mojej rasy. Byliśmy do siebie podobni, a po chwili matka przyzwyczaiła się do mojego 'nowego wyglądu'...
*****
Czas upływał, wspomnienia wracały. Nie mówiłem nic o ucieczce. Może tylko Sio wiedziała że chwilę mnie nie będzie.
 Bei na pewno coś wymyśli.Gdy stałem na skraju lasu spojrzałem tylko za siebie.
-Przepraszam Sio... Nie chciałem żeby tak wyszło...-szepnąłem i ruszyłem na spotkanie.


《Koniec części I》

(Mile widziane komentarze ;) )

Od Siobhan C.D. Blaise'a

- Chyba nie najgorzej. - odpowiedziałam.
- To dobrez. - pies pokiwał głową. - Ale może pójdziemy do Wróbelki? W razie czego...
- Nie trzeba. - zapewniałam.
Blaise jednak był uparty. Po długim namawianiu mnie wreszcie się zgodziłam.
***
- Sio... szczeniaki urodzą się w ciągu kilku najbliższych dni. - oznajmiła Wróbelka.
Tak się ucieszyłam, że prawie wybuchłam z radości. Zaczęłam skakać po jaskini medyków. Lekarze musieli mnie uspokajać.
- Jesteś w ciąży, nie świruj. - upomniała mnie Anima, która właśnie majstrowała przy jakiś płynach.
- Okej, okej.
Wyszłam z jaskini i szybkim krokiem poszłam w stronę Blai'a.
- Urodzą się w ciągu najbliższych kilku dni! - zawołałam radośnie.
Blaise?

Od Jareda C.D. Ariany

Już chciałem odpowiedzieć "Ja nie myślę", ale w porę zorientowałem się, jak głupio by to zabrzmiało.
- O, cześć mała. - powiedziałem do szczeniaczka mopsa.
- Dzień dobry. - pisnęła. - Tonia jestem.
- A ja Jared. - przedstawiłem się.
- Ja wiem... znaczy... Miło poznać! - powiedziała.
Uśmiechnąłem się do niej. Wtedy przyszedł Jason.
- Tonia! - zawołał.
- Cześć. - odpowiedziała.
Krótka wymiana zdań i już pobiegli na jakąś łąkę...
- Co robimy? - mruknąłem.
Ari? Nie mam pomysłu. :/

Ciąża!


Siobhan jest w ciąży z Blaise'em! Gratulujemy i czekamy na potomstwo!
Data porodu: 25.10.14r

niedziela, 19 października 2014

Od Shining Armora CD Animy

-Jasne! Wrócę przed kolacją skarbie!-Odkrzyknąłem już poza norą. Kierowałem szybki chód nad wodospad. Faktycznie - Przy wodzie siedział ponury Czułek.
-Cześć-Powiedziałem podchodząc.
-Cześć-Powiedział chłodno.
-Podobno chciałeś pogadać?-Zapytałem siadając obok Master'a.
-No...Tak, bo ja się zakochałem w takiej jednej no i mam z tym problem. Ona mnie uważa za przyjaciela...A ja nie chcę być jej przyjacielem, tylko czymś więcej...Łapiesz?-Powiedział.
-Kumam, wiesz...Chociaż z tobą mi się ciężko się rozmawia, bo ostatnio między nami nie było najlepiej-Zaśmiałem się-Z twoją siostrą też najpierw miałem wrażenie, że ona mnie traktuje jak znajomego...Ale to nie tak. Czasem może Ci się wydawać, że to, co sądzisz jest właściwe. Wówczas jest zupełnie inaczej. Może masz wrażenie, że ona Cię tylko "Lubi". Nic w tym złego, ale się pewnie mylisz. Jakoś jednak chciała, żebyś ją uczył, nie sądzisz? Chciałaby spędzać z tobą więcej czasu...Zaproś ją na randkę, na spacer, lub coś podobnego. Jak długo się znacie?
-Nie wiem, parę tygodni?-Odpowiedział.
-To chyba najwyższy czas, żebyś zebrał się do garści i powiedział jej na randce, lub jak wolisz spotkaniu, co czujesz. Wręcz jej coś, chociażby naszyjnik, albo różę. Dziewczyny lubią takie klimaty. Tak samo jak lubią, kiedy się je komplementuje. Ale pamiętaj : Zrób po dopiero POD KONIEC spotkania. Wtedy będzie jej jeszcze milej. Uzna, że niedość, że chciałeś jej pokazać, co czujesz, to uzna, że chciałeś spędzić z nią czas.-Powiedziałem z uśmiechem.
-Dzięki-Powiedział miło Master.
-A teraz chodź, wracajmy, bo spóźnimy się na kolację!-Powiedziałem wstając. Pobiegliśmy do nory, gdzie usiedliśmy obok Animy.

<Master? Anima?>

Od Animy C.D Shining Armora

-Niiic... Uśmiechnęłam się głupio.
-No powiedz!
Wtałam i złapałam go za łapę.
-Wyjawił mi swój sekret. Szepnęłam.
-Jaki?
-Zakochał się.
-W kim?  Wyptywał zaciekawiony.
-W Pepper.
-Córce Garu i Assasino?
-Dokładnie tak. O,i chciał z tobą pogadać.
-Odnośnie czego?
-Spraw miłosnych.
-Ze mną?! On mnie tak zatłucze a nie pogada!
-Przestań robić z mojego brata jakiegoś drania!  Miłość zmienia psy. Idź tam i pomóż mu.
-Skoro nalegasz...
-Będzie czekał na Ciebie pod wodospadem. Tylko wróćcie na kolację!
(Armor?)

Od Shining Armora CD Animy

Uśmiechnąłem się. Blaise pogratulował "Dobrej roboty" i nagle z grymasem na pysku ze swojego pokoju wyszedł wkurzony Master.Usiadł obok, po czym spiorunował na mnie surowym wzrokiem. Uśmiechnąłem się z zębami głupio i rozejrzałem się szybko po norze. Master nagle chciał coś powiedzieć, ale jednak się rozmyślił. W końcu podszedł powoli do Animy i szepnął coś do niej szybko. Anima coś odszepnęła.
-O co chodziło?-Zapytałem zaciekawiony.

<Anima? Brak weny T.T>

Od Mastera C.D Pepper

Odprowadziłem ją do nory jej rodziców.
-No,to do jutra!
-Do jutra!
Odszedłem,o tej porze wszyscy z SPS już zasypiali.
Musiałem się pospieszyć,bo rodzice się wnerwią że ich budzę i tłukę się w nocy...
Doszedłem do nory,cicho prześlizgnąłem się do swojego pokoju i ułożyłem się na posłaniu.
-Ona komplikuje mi życie jeszcze bardziej niż myślałem... Ale bez niej moje życie byłoby nudne i puste.
Następnego ranka znów spotkaliśmy się w umówionym miejscu.
-No to co,kolejna lekcja?
-Aye sir! Zaśmiała się Pepper.

Lekcja V "Co zrobić,gdy wymarzony chłopak da Ci kosza"
-A więc Pepper... załóżmy że jestem twoim chłopakiem,ok?  ZAŁÓŻMY,nie że nim jestem czy coś...
-Dobra.
-No,to. Rzucam Cię,znalazłem sobie inną.
Suczka wpadła w szał i zaczęła mnie napażać czym popadnie.
-Spokój! Krzyknąłem a suczka natychmiast się opanowała.
-Nic Ci nie jest?
-Nos mi rozwaliłaś... Powiedziałem patrząc na zakrwawioną od trzymania nosa łapę.
-Przepraszam...
-Nie szkodzi,ale jesteś zbyt agresywna.
-To już nie chcesz być moim nauczycielem?  W jej oczach zebrały się łzy.
-Przysięgłem sobie,że Cię nauczę. Więc dotrzymam słowa,choćby nie wiem co! Tylko najpierw pójdę do Wróbelki...

*Po kilkunastu minutach*

Lekcja VI "Jak odbić chłopaka innej dziewczynie".
W tym teście,pomoże nam twoja siostra-Savannah.
-A czemu nie Anima?!
-Bo:
1. Ona jest zajęta.
2.Jest w ciąży i nie chcemy by twój ewentualny napad złości jej cos zrobił.
3. Powiedziała "Nie biorę udziału w takich zabawach."
4. O moją siostrę nie byłabyś zazdrosna,prawda? Powiedziałam głaszcząc Savannah po głowie.

-Osz,ty jedna!  Warknęła.
-Pemiętaj że to nie dzieje się na serio. Szepnąłem.
-Ale i tak powinieneś głaskać mnie!
-Odbij mnie,to będę Cię głaskał ile chcesz.  Zaśmiałem się.
(Pepper?  XD)



Od Pepper C.D Mastera

 Po co poprosiłam go o przyjaźń?! Teraz, napewno nie będzie chciał niczego ''w nas'' zmieniać... Tak zostanie, i tyle.
 Zmienić chcę się dla niego, w końcu każdy pies lubi słodziutkie, grzeczne i piękne suczki. Kawaii*... Ale ja nie jestem kawaii, ja jestem kowaii*...
 - Zaraz odpłyniesz do krainy marzeń. - roześmiałam się.
 - Spróbuję nie odpłynąć. - odwzajemnił uśmiech.
Nastała krępująca cisza.
 - Robi się ciemno... - szepnęłam.
 - Odprowadzić cię? - zapytał.
Pokiwałam twierdząco głową.

* kawaii - coś słodkiego, małego bezbronnego.
* kowaii - coś strasznego, nasza Pepper xD
<< Master? >>

Od Mastera C.D Pepper

-Jasne,czemu nie. Uśmiechnąłem się lekko.
-Jeszcze jakaś lekcja?
-Za bardzo się podjarałaś.
-Żartujesz?!
-Odsapnij sobie.
Suczka usiadła obok mnie.
-Czemu ja taka jestem?
-Hę?
-Taka inna,niż wszystkie. Nie taka słodka i pociągająca... tylko po prostu Pepper.
-Zależy co,kto lubi.
-Co masz na myśli?
-Kogoś możesz jarać taka,jaka jesteś. I nic nie musisz zmieniać.
-A co ty możesz wiedzieć...
-Wiem więcej,niż się spodziewasz. Popatrzyłem w jej oczy... te piękne,wielkie oczy...
Nie czas teraz na zakochiwanie się! Ona potrzebuje twojej pomocy! Anie miłości!
Z resztą,ona widzi w tobie tylko przyjaciela,nic więcej. Pewnie chce być inna,by spodobać się jakiemuś przystojnemy owczarkowi,czy coś...
-Master? Ej,Master!
-Yy... tak?
-Gapiłeś się na mnie jakieś 2 minuty bez przerwy.
-Sorry,zamyśliłem się.
Jedyne czego pragnę,to jej szczęścia. Więc jeśli nie będzie szczęśliwa ze mną,to wytrenuję ją tak,że każdy pies bez wyjątku będzie się ślinił na jej widok. I jej wymarzony książę z bajki na pewno ją zechce!
(Pepper?  Master Myśliciel XD)

Od Pepper C.D Mastera

 Na pewno dziwnie to wyglądało!
 - Pepper, robisz postępy! - pochwalił mnie Master.
 - Arigato* Master-senpai, chciałabym ci coś powiedzieć. - uśmiechnęłam się przyjacielsko.
 - Tak? - zapytał lekko podekstytowany.
 - Czy zostaniesz moim najlepszym przyjacielem? - przekrzywiłam lekko głowę.
<< Master? BUHAHAHAHA >>

Od Mastera C.D Pepper

-A ta znowu swoje...  Wymamrotałem pod nosem.
-No a co do lekcji...
-Lekcja I "Na jakie zachowanie chłopaka nie zwracać uwagi".

W tej chwili przytargałem tam Demona.
-No Demon,rób co chcesz.
Pies podeszdł po Pepper i zaczął ją głaskać po głowie.
Pepper się wkurzyła i po chwili pies leżał na ziemi.
-Nie lubi kontaktu z psami...
-Diablica!  Warknął Demon i odszedł. -Master!
-Co?
-Wisisz mi za to herbatkę.  Po czym odszedł.

-Lekcja II "Jak być kulturalną i grzeczną panienką".

Przygotowałem sół pełen jedzenia i usadziłem przy nim Pepper.
-A teraz---  Nie zdążyłem dokończyć a już nic na stole nie było.
-Co do ho**ry?!
-Byłam głodna...

Lekcja III "Jak spędzać wolny czas z chłopakiem".

Wybraliśmy się na plażę.
-Położyłem się na piasku.
-Idziemy pływać!
-Nie chce mi się...
Na te słowa zostałem wrzucony do wody.
-Nie wiesz co to cierpliwość...

Lekcja IV "Jak być kawaii*"

-No,popisz się i bądź słodka.
-Ale jak?
-Nie wiem,przebież się... Zrób słodką minkę...
Założyła sobie żabę na głowę i uśmiechnęła się.
-To było zabawne! Ale nie słodkie...

Lekcja V "Jak być olśniewającą i zauroczyć chłopaka."
-Pokaż na co Cię stać!
Suczka odgarnęła z oczu grzywkę i podeszła do mnie.
-Hej,przystojniaku. Jak masz na imię?
-I to było świetne!

*Kawaii-słodki,uroczy
(Papper? I co dalej? XD)




Od Pepper C.D Mastera

 - Wytrzymasz. - roześmiałam się do siebie. Puściłam go jednak, bo nie chciałam mieć na sumieniu śmierć bety sfory.
 - A więc Pepper... - zaczął - Jaka lekcja ma być pierwsza?
 - Nie wiem Master. - rozejrzałam się dookoła. - Może...
Pies przewrócił oczami.
 - No co! - oburzyłam się. - To było bardzo niegrzeczne!
 - Niegrzeczne było atakowanie brata. - usprawiedliwił się pies.
 - Nic na to nie poradzę, że jest debilem. - mruknęłam unosząc dumnie łeb.
<< Master? Savoir Vivre XD >>

700 postów!

  Konnichiwa~minna!*
Chciałabym wam baaardzo podziękować za wasze starania i waszą wenę. To dzięki wam teraz piszę to ''ogłoszenie parafialne''. No bo dobiliśmy do 700 postów!
Myślę, że niedługo jedna z adminek napisze o 800 postach!


~ Wróbelek.

* Dzień Dobry Wszystkim.
 

Anima jest w ciąży!

21 miesięcy


Anima jest w ciąży z Shining Armorem!
Czekamy na szczenięta!

Data narodzin: (25.10.2014r.)

Od Animy C.D Shining Armora

-Nie można dokładnie określić,około 4 lub 5. Ale jest za wcześnie aby wnioskować.
-Ale się cieszę!  Krzyknęłi przytulił mnie mocno.
-Idziemy powiedzieć moim rodzicom.
-O nie... Psa opóściła radość.
-Co to za mina?
-Master znowu oszaleje...
-Nie martw się,chodź.
Poszliśmy do nory moch rodziców.
-Mamo,tato... Zaczęłam.
-Tak?
-No... ja... jestem w ciąży!
Popatrzyli po sobie i po chwili na ich pyskach pojawiły się uśmiechy.
-Gratulacje!
-Świetnie!
W tej chwili do nory weszli Blasie i Siobhan.
-Co to za zbiegowisko?  Zapytał Blasie. -Jakaś okazja?
-Zostanę ojcem. Uśmiechnął się Armor.
-Super!  Pogratulował mu Blasie.
Sio podeszła do mnie i szepnęła mi do ucha.
-My też staramy się o szczeniaki,ale ani słowa nikomu ok?
Skinęłam głową.
W tej chwili ze swojego pokoju wyszedł Master.
-Co jest?  Zapytał marszcząc "brwi".
-Zostaniesz wójkiem...  Powiedziałam cicho.
Pies zbladł.
-Czemu ja nie mam takiego szczęścia jak wy? Spóścił głowę.
-Nie masz nic przeciwko?
-A idźcie w h*j. Nie mam już siły na dyskusję. Powiedział i znów zamknął się w pokoju.
-Zaskakująco dobrze to przyjął. Może się zakochał?  Szepnęłam do Armora.
-Pewnie tak.  Skinął głową.
-No nic,my spadamy.
Wróciliśmy do naszej nory.
(Armor?  Ile szczeniaków bierzesz?)

Od Shining Armora CD Animy

Zasnęliśmy wtuleni w siebie. Było ciepło, chociaż poza norą leżały tony, tooony śniegu.

***

Rano obudziłem się prawie zupełnie wtedy, kiedy Anima. Poszliśmy do Wróbelki. W jej jaskini siedziała przy jakimś głazie i po prostu na niego patrzyła, od tak. Bez powodu.
-Dzień dobry-Powiedziałem z uśmiechem wchodząc do nory lekarki.
-Witam-Powiedziała miło.
-A więc...Chcielibyśmy się dowiedzieć, czy ja jestem w ciąży...Możesz mi zbadać, Wróbelko?"?-Zapytała Anima.
-Pewnie-Powiedziała. Na chwilę wyszedłem z nory i czekałem, aż już wszystko będzie jasne. Po chwili z nory wyszła moja partnerka i powiedziała :
-Udało się!
-Ile ich będzie?-Zapytałem.

<Anima?>

Od Erissy CD Rah'a

Tego było mi trzeba - cudownej, krystalicznie czystej wody! Odsunęłam pustą już miskę od siebie i spojrzałam ukradkiem na Rahim'a. Ze zdziwieniem spostrzegłam, że on cały czas mi się przyglądał. Niezręczna cisza panowała wokół nas, czułam się dość nieswojo.
- Kiedy zostałeś Dowódcą Wojowników? - zapytałam, udając, że mnie to interesuje
Samiec pokręcił łbem, jak gdyby właśnie wybudził się z głębokiego snu.
- Od całkiem... niedawna.
Spuściłam wzrok. Zaskakujące było to, że mimo faktu, iż Rahim był moim dowódcą, widziałam go tylko raz. Ah, to pewnie dlatego, że cały czasz spędzam z tymi bachorami.... Pośpiesznie wstałam od stołu, udając pośpiech.
- Muszę już iść. - rzuciłam nudząc się u niego - Może się jeszcze kiedyś spotkamy!
Wybiegłam. Szybko przebierałam łapami, aby stracić z oczu grotę Rah'a.
- Poczekaj! - usłyszałam za sobą
Nie zamierzałam odwrócić łba, nic mnie nie zatrzyma. Nieświadomie skierowałam się na północ. Klify były więc nie daleko... Poczułam ból w tylnej łapie - to kamienie, którymi usłana była droga mnie zraniły. Ciągnęła się za mną krwawa smuga. Nagle potknęłam się o większy niż inne głaz. Uderzyłam pyskiem o ziemię i potoczyłam się dalej. Wylądowałam na samej krawędzi jednej z wyższych półek skalnych. Starałam się wbić pazury w podłoże, jednak mi się to nie udawało. Moje tylne kończyny dyndały już w powietrzu. Mewy i rybitwy które latały nade mną skrzeczały przeraźliwie. Bałam się, że spadnę. Bałam się, że roztrzaskam się na strzępy... Powoli traciłam jakiekolwiek oparcie, nie miałam już siły by się trzymać. Teraz wisiałam już tylko na jednej łapię, modląc się o pomyślny zwrot akcji. Nie miałam żadnych szans - musiałam się poddać. Zamknęła oczy i runęłam w otchłań... Usłyszałam przeraźliwy krzyk. Nagle przeszył mnie ból. Otworzyłam lekko ślepia i spostrzegłam, że nadal żyję. Skały na dole były tylko trochę bliższe niż przedtem. Uniosłam nieśmiało łeb. Ujrzałam Rahim'a, który z całej siły trzymał mnie za kark.
- Nie puszczę Cię! - zapewnił, ale na jego pysku malowało się zupełnie coś innego
Długo mnie nie utrzyma... Znowu poczułam w sobie wolę walki, nadzieję! Zaczęłam drapać pazurami kamienną ścianę, próbując podciągnąć się do góry. W końcu się udało - z jego pomocą wyskoczyłam jak z procy, i wylądowałam na piasku. Dyszałam, nadal zdenerwowana.
- Dziękuje... - wyszeptałam, jakby do siebie
Rahim uśmiechnął się znacząco.
<Rah?>

Od Animy C.D Shining Armora

-Nie ładnie być zakim zbczuszkiem,nie znałam Cię od tej strony.  Zaśmiałam się.
-No chcodź.
-Ale ja sę zupełnie na tym nie znam... Zaczerwieniłam się.  Dorosła suczka a nic o tym nie wie? Co za wstyd...
-To ja Ci pokażę.  Zaśmiał się.
-No... dobra.
No i tak się zaczęło...
*Tak z godzinę potem...*
-Padam z nóg. Powiedziałam kładąc się na posłaniu.
-Ale chyba było warto,nie?  Uśmiechnął się zadziornie.
-Chyba tak...
Pies położył się obok mnie.
-Mów mi,jeśli coś będzie się działo.
-Jasne,ale teraz śpijmy.
(Armor?  Hehe...)

Od Shining Armora CD Animy

Uśmiechnąłem się, po czym dodałem :
-Tak-Nie mogłem uwierzyć w to szczęście. Myślałem, że jej wypowiedź na temat szczeniaków, ta poprzednia to zdanie nie do zmiany. Czyli, że dopiero xza rok będziemy mieli szczeniaki, nawet może za 2 lata. A tu proszę - Zmieniła zdanie. Przytuliłem ją i powiedziałem cicho :
-Zróbmy to.
<Anima? Zboczuch ze mnie totalny xD>

Od Animy C.D Shining Armora

-Niech Ci będzie,trzymam Cię za słowo.
Tej nocy nie miałam już koszmarów.
Wręcz przeciwnie,śniły mi się piękne sny,róne ale łączyło je jedno,w karzdym były szczeniaki.
A czemu?  Tego nie wiem,może to najwyższy czas by wreszcie je mieć?
Może ptem będę miałaproblemy zdrowotne i nie dam rady?
Chmm...
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie.
Było jeszcze na wpół ciemno. Po trawie widać było,że w nocy był przymrozek.
Po chwili obudził się Armor.
-Co tak wcześnie wstałaś?  Spytał przecierając oczy.
-Myślałam...
-Nad czym?
-Odpowiem pytaniem na pytanie:  Dalej chcesz mieć szczeniaki?  Bo ja już tak.
(Armor? Achievement get!)

sobota, 18 października 2014

Od Shining Armora CD Animy

-Strasznie Cię kocham, nigdy Cię nie opuszczę, przysięgam na wszystko.-Powiedziałem.-Ale nie wiem, jak mam Ci to udowodnić.
Anima chwilę się wahała.   Co chwilę otwierała pysk, żeby coś powiedzieć, ale natychmiast się rozmyślała. W końcu powiedziałem:
-Anima, może opowiesz mi ten sen?
-Dobra-Powiedziała-A więc miałam sen, że miałam 4 szczeniaki, było fajnie, ale Ciebie tam nie było. W końcu zapytałam kogoś, gdzie jesteś-Pociągnęła nosem-No i odpowiedział, że mnie nie kochałeś, że mnie zostawiłeś dla jakiejś ładniejszej suczki, młodszej...
Z każdym słowem było mi coraz bardziej jej żal, że coś takiego jej się przyśniło. Powiedziałem :
-Nie martw się, ja Cię nigdy, nigdy przenigdy nie zostawię, zawsze będę z tobą-Pocałowałem ją w policzek.

<Anima?>

Od Animy C.D Shining Armora

Przytuliłam się do niego.
-Nie rób tak więcej... Łza spłynęła po moim oku.
-Obiecuję... Pies pocałował mnie w policzek.
-Wracajmy do domu...
-Tak,wracajmy.
Zawróciliśmy do domu,chcę go przy sobie zatrzymać,ale jego chorobliwa zazdrość mnie przeraża...
Położyliśmy się w norze.
Ten dzień uświadomił mi,jak silne są jego uczucia do mnie.
I moje do niego...
Boję się tego nieuniknionego dnia,gdy będziemy zmuszeni się rozstać...
Zanim się obejrzałam,zasnęłam.
Miałam niecodzienny sen,byłam szczęśliwa,miałam 4 szczeniąt ale...
Czegoś tam brakowało... A raczej kogoś, Armora.
Zapytałam kogoś.
-Gdzie jest Armor?
A ten ktoś odpowiedział.
-Już dawno go tu nie ma,nie kochał Cię,odszedł do ładniejszej,młodeszej suczki.
Zaczęłam płakać przez sen,nagle poczułam,że ktoś trąca mnie łapą,obudziłam się.
-To... był tylko sen. Powiedziałam otwierając oczy.
Przytuliłam się mocn do Armora.
-Obiecaj,że nigdy,przenigdy mnie nie zostawisz... Udowodnij że na prawdę mnie kochasz.
(Armor?  Kolejne Wyzwanie! XD)

Od Shining Armora CD Animy

Słowa Animy przemówiły mi do rozsądku. Co ja chciałem zrobić? Gorzka łza spłynęła mi po policzku, po sekundzie zamarzła, i spadła na ziemię jako kryształek lodu. Roztrzaskała się na 1000 kawałeczków. Obejrzałem się i przytuliłem Animę :
-Przepraszam - Szepnąłem ze łzami w oczach.-Strasznie żałuję, kocham Cię.
Anima mocniej mnie przytuliła i powiedziała :

 <Anima Brak weny>