czwartek, 25 czerwca 2015

Od Haruki

Tego dnia powietrze przepełniał zapach kwiatów,letnie słońce muskało mój pysk swymi promieniami. Szedłem przed siebie,bez żadnego bliżej określonego celu.
Szedłem powoli,nie spiesząc się i dokładnie oglądając wszystko dokoła.
Spojrzałem w niebo,które powoli skrywało się za białymi chmurami.
Nagle poczułem jakby zimny oddech na karku,nienawidziłem tego uczucia.
Instynkt nakazał mi ruszyć,stanąłem więc na chwilkę,by po chwili wystartować jak strzała.
Po kilku minutach uczucie ustało,spojrzałem za siebie.
~Nikogo tam nie ma...
Zacząłem się niepokoić,tak zdarzało się coraz częściej.
-Jestem przewrażliwiony jak mała suczka. -Westchnąłem.
-Gdzie-e to się wybieramy?-Usłyszałem chrypliwy,jakże drażniący uszy głos,który dobrze znałem.
-Na przygodę.-Odparłem.
-Nasza perełka odchodzi? Jak smutno. *śmiech*
-Idź i ciesz się,ja sobie idę.
-I nie wracaj. -Kroki stały się ciche,po chwili już go nie było.
To był ten okropny kundel,który wiecznie się mnie czepiał,nie miałem zamiaru nawet na niego spojrzeć.
~Nie jest tego wart.
Zacząłem biec jeszcze szybciej,po chwili stanąłem u bramy miasta.
-No to hop.
-Nie mów hop póki nie skoczysz.-Tym razem usłyszałem głos suczki.
~Ch**era jasna! Więcej ich matka nie miała czy co?!
-Nie dam Ci wyjść.-Stanęła przede mną,była członkinią sfory w której byłem przez ubiegły rok.
-Zejdź mi z drogi.-Warknąłem.
-Nie.
-Powiedziałem,ZEJDŹ MI Z DROGI!-Po chwili leżała na ziemi. -Moje rozkazy wobec Ciebie są absolutne,wiesz?
-Jak ty to-?!
-Mam o ułamek sekundy więcej na przewidzenie twojego ruchu,w tej chwili chciałaś iść w prawo,więc wystarczyło Cię podciąć,prawda?
-Nie możemy sobie pozwolić na utratę kogoś takiego,Alfa kazał...
-Wisi mi to co powie ten zestarzały,czarny kundel.
-Nie możesz.-Podniosła się z ziemi.
-Owszem,mogę i nie dacie rady mnie zatrzymać.-Rzuciłem już wybiegając przez bramę.
Wokół mnie były drzewa,wysokie trawy,kwiaty.
Biegłem patrząc na klucz ptaków nade mną,niebo było piękniejsze niż kiedykolwiek.
Wtedy byłem nawet w stanie uwierzyć,że potrafię latać...
-Jestem wolny! -Wykrzyknąłem,byłem pełen szczęścia.
Stanąłem na wzgórzu,wiatr wiał mi w plecy.
-Ładnie,co nie?-Usłyszałem nieznany mi głos.
Próbując się odwrócić,źle postawiłem łapę i sturlałem się po trawie na polanę pełną kwiatów.
-Żyjesz?
-Chyba...-Podniosłem się z ziemi,zobaczyłem dużego,białego wilka.
-Witaj na moim terenie.-Patrzył mi prosto w oczy jak nic,można było od niego wyczuć władczą aurę.-Twoje imię?
-Haruka.
-Masz zamiar tu pozostać?
-Chyba tak.
-Więc jeśli tak,musisz dołączyć do mojej sfory,Sfory Psiego Spojrzenia.
-Może być...
~Mimo że dopiero się z jednej wyrwałem,to tak jakby wyrwać się z łańcucha i zostać spętanym kolejnym...
-W chwili obecnej jest nas troje,ale będzie więcej.
-Mhm.
-Zostaniesz strażnikiem.-Oznajmił.
-Pasuje.
-Muszę przyznać że jesteś całkiem interesujący.
-A ty przerażający.
-Uznam to za komplement. Znajdź sobie jakąś miejscówkę i hulaj dusza,jedyne co musisz robić to mnie słuchać,jasne?
-Ta...
Pies odszedł w swoją stronę,odetchnąłem.
~Straszny.-To było jedyne co przeszło mi przez myśli.
-SPS,co?-Mruknąłem rozglądając się wokół siebie,jak mam w zwyczaju.
Za miejsce zamieszkania obrałem najzimniejsze miejsce w całych terenach-Zimowy Wodospad.
Było tam zimno-tak jak lubiłem. Co dziwne był tam śnieg,mimo że było lato.
Położyłem się na ziemi,przymknąłem oczy i rozmyślałem.
~Czuję że wpadłem po uszy,mimo że jestem wolny,jestem jakby związany,nie rozumiem...
Z rozmyśleń wyrwały mnie kroki i skrzypienie śniegu.
Uchyliłem oko,by zidentyfikować osobnika zmierzającego w moją stronę.

(Ktosiu?)