Budzę się przerażona z koszmaru. Rozglądam się, lecz nie widzę Silnetium.
- Zaraz przyjdzie, nic jej się nie stało... - szepczę.
Wstaję i przeciągam się, by zaraz zjeść porządne śniadanie. Do ten dzień w którym stanę się wojownikiem. Muszę być twarda, stanowcza i wyrafinowana. Z siłą co prawda u mnie leży, ale za to moja inteligencja nie płacze.
Jeżeli chcę zwrócić na siebie uwagę potomków alf, taka właśnie muszę być.
- Proste, inteligencja, zwinność, przebiegłość i tajemniczość. Jeśli dasz radę, alfy na ciebie spojrzą i będą ci pomagać się szkolić. Jeśli nie, pewnie skończę pod ziemią.
Wychodzę z jaskini. Co prawda Silentium zabroniła mi wychodzić, ale to w słusznej sprawie. Jeszcze będzie ze mnie dumna. Zobaczy, że dam sobie radę sama, i że jestem samodzielna.
Pochłonięta swoimi rozmyśleniami wpadam na wielkiego psa. Nie wygląda na wilka, raczej na tutejszego.
- Przepraszam! - mówię i osuwam się z drogi. Dopiero teraz go rozpoznaję.
Zwaliłaś sprawę Kii, to Shizuo, potomek Alf.
<< Shizuo? >>