wtorek, 28 października 2014

Od Demona C.D Astry

-A ty,długo tu jesteś?  Zapytałem.
-Kilka tygodni.  Oznajmiła.
-To ty jeszcze nic nie wiesz...
-Co?
-Nie ważne.
Zaprowadziłem ją nad wodospad.
-Jest zamarźnięty,możemy pojeździć.  Uśmiechnąłem się lekko.
-Ok!  Suczka aż podskoczyła z radości i wspoczyła na taflę lodu.
(Astra?  Brakowena jest zaraźliwa? XD)

Od Trixie Lulamoon C.D. Aomine

Szybko zjadłam mięsiwo, aż nagle podczas szybkiego wgryzania się w brzuch poczułam gorzkawy posmak. Oblizałam się, po czym wyrzuciłam ostatnie kostki przed norę. Tego dnia było mi smutno, nie byłam taka zarozumiała, jak zazwyczaj, było mi smutno, jakby..Taka pustka..Deszcz nadal mocno padał. Nikt nie wiedział, że nie może się zarazić, jestem szczeniakiem...Wyszłam z nory na deszcz, szłam przez kałuże, wszyscy mnie omijali. Czułam się jak potwór, którego nikt nie lubi. Nagle, niechcący łza spłynęła mi po policzku. Czyżby Niesamowita i Potężna Trixie czuła się samotna? Niemożliwe, Trixie nie potrzebuje przyjaciół! Moje futro było mokre na wylot. Cicho, pod nosem śpiewałam piosenkę : When you're gone. Po końcu piosenki przejrzałam się w kałuży. Miałam mokre futro, nagle powiedziałam cicho do siebie :
-Ja nadal jestem Wspaniałą i Potężną Trixie...Prawda?
Nagle w kałuży, w której oglądałam swój pysk ktoś przebiegł. Poszłam dalej, biegłam koło jeziora. W tym momencie przede mną z lasu wybiegł rozpędzony Husky, uderzył we mnie i nie przejmując się pobiegł dalej. Niechcący wpadłam do jeziora i zaczęłam się topić. Nie umiałam pływać, już traciłam powietrze, kiedy obok mnie do wody coś dużego wpadło. Złapało mnie i wyciągnęło na ląd. Był to szczeniak Whippeta.
-Nic Ci nie jest?-Zapytał przejęty.
-Nic, ale...-Zacięłam się-Ty, ty, ty Uratowałeś życie Niesamowitej i Potężnej Trixie!
-Komu?-Zapytał.
-Mi-Powiedziałam-Ja jestem Trixie, Beta trzeciego pokolenia.
-Jestem Marshall-Przedstawił się. W tym momencie przypomniałam sobie, że to mój kuzyn!

<Marshall?>

Od Ifali C.D Marlene

Nie miałam pojęcia co się w tej chwili dzieje.
Teraz modliłam się,by moja mama akurat wysłała Aomine,by zawołał mnie na obiad.
Tak też się stało. Po chwili usłyszałam głos psa.
-Ej,ty!  Duży!
Wilk skierował wzrok na niego.
-Do Ciebie mówię ,tłuściochu!  Rusz się i złap mnie!
Po chwili usłyzałam warczenie i poszułam ruch.
-Uciekajcie!  Wydarł się.
Poczułam,jak ktoś łapie mnie za łapę i ciągnie do domu.
Wpadłyśmy do pracowni mamy.
-Mamo!!
-Tak?
-Wilk goni Aomine!
Na te słowa usłyszałam głos taty.
-Szlag!  Warknął i pobiegł ich tropem.
-Niech go tylko znajdzie.  Wtuliłam się w sierść Marlene.
(Marlene?  Przeżyjemy XD)

Od Ariany C.D Jareda

-Czekaj.
Pobiegłam szybko zamknąć moje pomieszczenie z cenną kolekcją kryształów i wróciłam.
-Teraz możesz wejść. Oznajmiłam.
Pies otworzył oczy i wszedł do środka.
Zaczął się rozglądać i oglądać rzeczy.
-Tylko pod rzednym pozorem nie otwieraj tych drzwi.  Wskazałam na drzwi do pomieszczenia z kolekcją.
-Dobra.  Przytaknął.
-Idę po coś do jedzenie.
Pobiegłam po coś na przegryzkę.
(Jered?  Wena poszła nie powiem gdzie XD)




Od Lei C.D. Scooby'ego

- Ej! - oburzyłam się.
- Sorki. - powiedział pośpiesznie Scoob. - Nie chciałem.
- Spoko. - mruknęłam. Zaczęłam biegać po śniegu, gdy nagle zauważyłam pagórek. Nic nie mówiąc pobiegłam w jego stronę. Usłyszałam za sobą kroki. Kroki psa. Scooby'ego.
Wdrapałam się na górę i zjechałam w gół.
- Ale fajnie! - zawołałam. Może i jestem dorosła, lecz to nie sprawia, że nie mogę tak się bawić zimą.
- Też chcę. - powiedział Scooby.

Scoob?

Od Jareda C.D. Brokena

- Witaj, Broken. - powiedziałem.
- Cześć, Jared. - mruknął pies. - O co chodzi?
- Jakie chciałbyś mieć stanowisko? - spytałem, po czym wyjaśniłem: - Tu, w Sforze Psiego Spojrzenia, każdy ma jakieś stanowisko.
Wilczak chwilę myślał nad wyborem. Po chwili zapytał.
- Mogę być obrońcą Alf?
- Pewnie.

Broken? Sorki, że krótkie.

Od Marlene C.D. Ifali

Suczka uśmiechnęła się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech... ale ona go nie zobaczyła...
- Co robimy? - spytałam.
- Nie wiem. Nie mam pomysłu. - zmartwiła się Ifala.
Nagle mnie olśniło. Już chciałam coś zaproponować, gdy wyskoczył wilk. Nie, nie był to Broken ani Demon. Prawdziwy, biały wilk. Warczał wściekle.
- Mar, co to jest? - wyjąkała Fala.
- Wilk. - szepnęłam. Stanęłam przed kuzynką. Próbowałam warknąć, ale usłyszałam pisk. Dopiero potem zorientowałam się, że to ja pisnęłam.
- Cz-cego chc-cesz? - zapytałam jąkając się.
Nie odpowiedział. Zamiast tego zamachnął się łapą i uderzył mnie, mocno popychając na bok. Wywaliłam się na zimny śnieg, poczułam ból. Wstałam, na śniegu były czerwone ślady. Pomimo mojego wieku już dawno zdążyłam dowiedzieć się, czym jest krew.
Ale to nie sobą powinnam się martwić. Moim głównym zmartwieniem powinno być to, że zaraz możemy zginąć. Jakby tego było mało - If nie zobaczy tego wilka ani jego ruchów.
Zawyłam najgłośniej jak umiałam. Miałam nadzieję, że jeden z obrońców przyjdzie. Nie ważne, czy będzie to obrońca, który powinien bronić nas (Obrońca Bet lub Obrońca Szczeniąt). Byle ktoś przyszedł. KTOKOLWIEK...

If? Przeżyjemy? :P

Od Scooby'ego C.D. Lei

-JASNE!
Ganialiśmy się w kółko i rzucaliśmy śnieżkami.Po chwili z turlaliśmy się z górki.A Leah siedziała na mnie.Ja wstałem i potrząsłem ciałem a cały śnieg wylądował na Lei...
(Leah?)

Od Brokena

Płatki śniegu wirowały przy mnie.Westchnąłem cicho,i usiadłem przy najbliższym kamieniu.Kamień był zimny i wilgotny.A woda była już zamrożona,postukałem trochę w lód a ten pękł z cichym trzaskiem.Przez małą dziurkę napiłem się wody.Rozciągnąłem się i pomyślałem chwilę.Nagle za mną usłyszałem kroki,uszy obróciły mi się w tył.I warknąłem:
-Kim jesteś?
Po czym obróciłem się na pięcie.Pies okazał się dużym,dobrze zbudowanym Karelskim Psem Na Niedźwiedzie.Przyjął pozycję walki z resztą ja też.Syknąłem:
-Czego chcesz?
Pies odpowiedział mi pytaniem na pytanie:
-Raczej czego ty chcesz?ZOSTAW MOJĄ SFORĘ W SPOKOJU!
Zaśmiałem się.Nie jestem głupi!Atakować liczną sforę sam?To żarty!Odpowiedziałem ciut spokojniej:
-Wiesz...Nie jestem z wrogiej watahy czy sfory.Jestem taką rasą psa nie wilka.Nie słyszałeś o Wilczaku Saarloosa?
-Nope...Ale chcesz dołączyć do sfory?
-Owszem...
Pies odprowadził mnie do nory.Była przestronna i ciemna.takie lubię,po chwili ktoś zapukał.Z ociąganiem ruszyłem ku drzwiom.Otworzyłem je i z głębi dostrzegłem Alfę...
(Jared?)

Od Siobhan C.D. Blaise'a

  Blaise przytulił mnie i szczeniaki. Tak wyszło, że mam teraz trzy szczeniaki na głowie. Ale cieszę się z tego, choć wiem, że wiele jest takich, które by się nie cieszyły. Ja do nich nie należę.
  Nakarmiłam szczeniaki, które szybko poszły spać. Parę minut później zasnęłam i ja. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyłam tego dnia był Blaise, który wpatrywał się w dal.
***
  Obudziłam się, nie wiem, czy wcześnie, czy też późno. Nieważne. Szczenięta już nie spały, naturalnie. Zamiast tego zaczęły się wydzierać.
  - Tato, ja chcę na plażę!
  - A ja na łąkę!
  - Nie, chodźmy nad rzekę!
  - W góry!
  - Maaaaaamoooooo! Na plażę!
  - Blaise, pomóż! - jęknęłam.

Blai?

Broken Heart!

Oto nowy pies w Sforze - Broken Heart! Już trzeci pies graczki lenka01! Witamy!

Broken Heart
Obrońca Alf

Od Astry C.D. Demona

Zaśmiałam się cicho.
- Może pokażesz mi ogolice tej pieknej sfory?- zapytałam
-W sumie, czemu nie- odpowiedział i ruszył gdzieś.
- Od dawna jesteś w tej sforze?- znowu zapytałam
- Dosyć- powiedział. Usiadłam na ziemi. Demon odwrócił się, zatrzymał i spojrzał na mnie.

<Demon? Wena ze mnie dziś wyleciała XD>

Od Aomine C.D Trixie LulaMoon

-Ale ona się wyleczy,nie?
-Wyleczy. Pracuję nad lekarstwem.
-Czy ja jedyny w tym miocie jestem zdrowy?
-Na to wygląda.
-Szczęście mi sprzyja.  Uśmiechnąłem się.-Ale jeśli mogą się tym zarazić tylko szczeniaki,to czemu dorośli uciekają?  Przecież ich to nie zarazi.
-Oni o tym nie wiedzą,choroba nie jest zakaźna. Ale musisz zostać w domu.  Zwróciła się do Trixie.
Suczka spóściła głowę i poszła do swojego pokoju.
-A gdzie Ifala?  Zapytała mama.
-Yyyy... nie wiem?
-Idź jej poszukać,bo coś sobie zrobi.
Wybiegłem z nory i zacząłem szukać siostry.
Nie minęło kilka chwil,a znalazłem ją na łące,wąchała kwiaty.
-Hej!
-Czego chcesz,Aomine?
-Wracamy do domu.
-A niby czemu?
-Mama Cię wzywa.
-Yhm...
Wstaliśmy i wróciliśmy do domu.
Mama poprosiła mnie na chwilkę.
-Masz,to jest lekarstwo dla Trixie. Musisz jej to jakoś dać,żeby zjadła.
-Wszystko na mnie...
Wziąłem ze spiżarni królika,wepchnąłem tabletkę i zaniosłem do Trixie.
Zapukałem do drzwi.
-Kto ma czalność przerywać wielkiej i niepokonanej Trixie?!
-Jedzenie.
-O! Jak tak to się skuszę.  Zabrała królika i znów zamknęła się w pokoju.
(Trixie?)