czwartek, 21 sierpnia 2014

Od Clarie

Ten dzień był straasznie nudny. Cały czas padało. Czasem lżej ale za każdym razem kiedy wychodziłam na dwór jak na złość lało mocniej. Skoro nie na dwór to może kogoś odwiedzić? Ruszyłam wzdłóż jaskiń kiedy tylko na chwilę przestało lać. Biegłam po mokrej trawie i przez kałuże, więc łapy miałam całe w błocie. Gdy deszcz znów zaczął padać weszłam do jednej z jaskiń.
-Hej! Mogę się wprosić?-spytałam.
Jak się okazało trafiłam do jaskini rodzeństwa dalmatyńczyków.
-Ymm..Tak?-powiedział nieco większy Armor King. Czy to było pytanie? Nie ważne.Weszłam do środka.
-To ja może przyniosę herbaty-Czika ruszyła do  "kuchni".
《Armor King? Czika? XD》

Od Armor Kinga C.D. Wróbelki

Zastanowiłem się przez chwilę. Chyba, nie mam nic lepszego do roboty. Jak już tu jestem niech zostanę na dłużej.
-No dobra.
Zgodziłem się nieco nie pewny. Ja i królik, dostałby ode mnie przeciwbólową gdyby był na polu.
-Ale serio królik, a nie lepiej go...no wiesz zjeść?
Chciałem troszkę pożartować ale zwykle mój głos jest jak mniemam bardzo poważny. Suczka chyba nie przyjęła to jako typowy żarcik, ale co ja tam wiem. Kiedy otwierała już pysk by coś powiedzieć wszedł królik. Kiedy nie widziała lekko się obliznąłem bo szczerze dawno czegoś nie jadłem ale nie jestem taki.
-Siema.
Mruknąłem do królika. Powiedziałem mu na co te tableczyska i wziął...
(Wróbelka?)


Od Blaise'a C.D. Mastera

-Haha, Dzięki-zaśmiałem się. - ale cię przeprosiłem, tak?
-Dobrze dobrze... Tylko się nie popłacz!-powiedział Master.
-Chciałbyś...
Szturchnąłem Mastera. Leciutko. A on mi oddał.
-Ej patrz.-wskazałem na drzewo gdzie stała wiewiórka.
-Włazimy tam! -powiedział Master i zaczęliśmy się wpinać. Podsadziłem go a on mnie wciągnął. Po chwili siedzieliśmy na drzewie ale wiewiórki już nie było.
<Master? Wena uciekła...>

Od Wróbelki C.D Armor King'a

- Jestem lekarzem sfory. - odpowiedziałam odkładając pozostawione po lisie przedmioty. - Lisa bandażowałam po bójce. Czasami przychodzą do mnie zwierzęta spoza SPS.
- Rozumiem. - powiedział siadając.
- Skoro już tu jesteś, chciałbyś mi pomóc? - zapytałam.
- Zależy w czym. - uśmiechnął się.
- Za chwilę ma przyjść do mnie królik który jest wielkim alergikiem. Ja dałabym Ci specjalne tabletki i byś mu dał, a ja w tym czasie umyję nożyczki chirurgiczne.
<< Armor? >>

Od Armor King'a C.D Wróbelki

Spojrzałem na nią .
-Sorry jestem nowy...chciałem sprawdzić o co chodzi i kto tutaj mieszka.
Powiedziałem szczerze. Ponieważ kiedy spacerowałem zdziwił mnie widok lisiej matki i dziecka w pobliżu jednej nory. I zadałem sobie pytanie ,,co oni tutaj robią?''
-Aha...
Nie była chyba zbytnio zachwycona ale cóż.
-Szczerze to mam pytanie, co robiły u Ciebie te lisy?
Wiem jestem strasznie dociekliwy i ciekawski. Suczka usiadła nie wiem czy miała wogóle chęci ze mną gadać ale nie rezygnowałem z rozmowy...
(Wróbelka?)

Od Cziki C.D Mastera

Spojrzałam na niego lekko zdziwiona. Ja piękna. Ciekawe z której strony. Choć to mnie śmieszyło zrobiłam się lekko czerwona.
-Ehh zabawny jesteś!
Zaśmiałam się a on odpowiedział:
-Czemu?
Nie chciało mi się odpowiadać więc już nic nie powiedziałam. Zaczęłam mówić coś o sobie:
-No więc wychowałam się w Sforze Night Melody. Moja mama była Alfą tak jak ojciec. Pewnego dnia ludzie znaleźli sforę ocalałam tylko ja i moi dwaj bracia. Hm może znasz Armor King'a jest od niedawna w sforze.
Pies pokręcił głową więc kontynuowałam:
-Gdyby nie pewna mała dziewczynka i Nas by zabili, wychowała Nas. Razem świat przejechaliśmy...różne konkursy itp. Wiele przygód ale pewnego dnia kiedy wyjechaliśmy w góry....zdarzyło się coś czego nie mogę zapomnieć...Ten strzał, przestraszyłam się i popchnęłam brata, spadliśmy z góry przeżyliśmy ale nie znaleźliśmy ani brata ani właścicielki. Wędrowaliśmy aż tutaj...
Pod koniec obróciłam się spojrzałam w niebo i westchnęłam...
(Master?)

Od Wróbelki

- Miałaś dużo szczęścia. - powiedziałam kończąc bandażować łapkę małej lisicy. - Na drugi raz, nie zadzieraj z wilkami!
Mały lisek pokiwał głową.
- Wróbelko, mówiłaś coś o bandażu, że trzeba go zmieniać. - Matka liska - Raviza martwiła się.
- A to spokojnie. Wystarczy raz na dwa dni. - machnęłam łapą. Gdy matka i dziecko wyszły z mojej ''kliniki'' westchnęłam głośno ze zmęczenia.
- Puk, Puk. - dalmatyńczyk wszedł do nory. Chyba miał taki sam zwyczaj co ja, czyli nachodzenie innych w nieodpowiednim momencie.
- Coś się stało? - zapytałam przyglądając się psu.
<< Armor? >>

Od Mastera C.D Cziki

-Chodź za mną.

Pobiegłem truchtem nad rzeczkę.

-Tu możemy odpocząć.  Odrzekłem.

Suczka położyła się na trawie a ja siedziałem obok.

-Opowiesz mi coś o sobie,piękna pani?  Zapytałem.

(Czika?)

Od Cziki C.D Mastera

-Miło poznać synu Bet. 
Zaśmiałam się lekko.
-Ja tam zwykły Szpieg, mój fach. 
Po chwili dostrzegłam że pies nie czuje się zbyt dobrze.
-Jak tam mija dzień?
Zapytałam szybko.
-Jako tako.
Odpowiedział idąc za mną. 
-Mały spacerek?
Zapytałam a on tylko kiwnął głową. Nie znałam jeszcze terenów. Więc było mi troszkę głupio.
-Coś nie tak?
Zapytał nagle.
-Wiesz jestem od niedawna i nie znam terenów to tyle...
(Master C: ?)

Od Mastera do Cziki

Byłem obolały,ale mimo to wybrałem się na spacer.

Dostrzegłem suczkę dalmatyńczyka,więc postanowiłem się przywitać.

-Hej,jestem master.

-Czika.  Suczka podała mi łapę.

-Długo tu jesteś?

-Trochę,a ty?

-Urodziłe się tu,jestem potomkiem bet.  Powiedziałem z dumą.

Suczka uśmiechnęła się i powiedziała.

(Czika?  Sorki,brak weny...)

Od Mastera C.D Blaise'a

-Jasne.  Zaśmiałe się.-Nie chciałem Ci zrobic krzywdy.

-Będzie blizna?

-Zagoi się,CHYBA.

-Fff...

Nagle przybiegła Anima.

-Już,w głowie się poukładało?

-Tak.

-No,żeby mi więcej takich akcji nie było.

-Dobra.

Położyliśmy się pod drzewem.


-Wiesz co?

-Co?

-Fajny z Ciebie kumpel,tylko bardzo brutalny.  Zaśmiałem się.

(Blaise?)

Od Blaise'a C.D. Mastera

*W czasie walki*
-Masz 10 sekund na ucieczkę!-krzyczał Master. Uciekłem. Nie że się go bałem. Za to co zrobiłem. Uciekłem przez las. Po chwili zobaczyłem że Mastera nie ma. Wróciłem i zobaczyłem jak Wróbelka zabiera go nieprzytomnego... A może... Martwego...
Zawróciłem przebiegłem przez las minąłem jezioro. Zaraz gdzie ja jestem? Nie martwiłem się tym. Martwiłem się życiem Mastera. Zabrakło mi tchu. Usiadłem i zacząłem nad wszystkim myśleć. Stchużyłem. Uciekłem. A Master? Może on teraz umiera? Weź się w garść. Wstałem i wróciłem pod jaskinię Wróbelki. Zajrzałem do środka.
-Co z nim?-spytałem.
-Zemdlał...-odparła Wróbelka nie odrywając od niego wzroku.
-Mogę... Coś zrobić?
-Ty już swoje zrobiłeś!-wydarła się bliska płaczu Sio.
Wyszedłem z jaskimi i postanowiłem czekać przed wejściem...

***

Nagle usłyszałem Mastera:
-Przepraszam cie...
Cieszyłem się że żyje
-To ja cię przepraszam.-powiedziałem.-Ale i tak bijesz jak baba.-zaśmiałem się.

<Master? Wzruszające c'nie? xD >

Od Mastera C.D Blasie'a

-Walka.  Porychnąłem,po czym skoczyłam na psa.

Przewrócił się,po czym wstał i skoczył na mnie.

Zrobiłem unik i rzuciłem się na niego z zębami.

Gdyzłem go i wyrwałem mu trochę sierści.

Pies próbując mnie zrzucić popchnał mnie na skałę,zaryłem o nią głową i została i rana przy samym oku,jeszcze milimetr i bym je stracił.

Leżałem na ziemi,krwawiłem.

Podbiegła do mnie Anima.

-Hej,Master. Master. Popatrz na mnie,nie mdlej proszę.
Patrzyłem na nią,ale nie bardzo miałem siłę.

Blaise był najwyraźniej zaniepokojony,patrzył tylko nie odzywając się.

-Sio,rusz się po medyczkę!  

Suczka pobiegła po Wróbelkę.

-Master,patrz na mnie. Nie zasypiaj.  Anima panikowała,bała się.

Nagle poczułem napływ energii.

Wstałem i powiedziałem.

-Ponieważ cię lubie,masz 10 sekund na ucieczkę.

-Master,uspokuj się.

-9.

Pies zczął uciekać.

Po 8 sekundach zacząłem za nim biedz.

-Zabiję Cię słyszysz!

-To nie było specjalnie!

Nagle zachamowałem.

Zaczęło mi się kręcić w głowie i zemdlałem.

Obudziłem się w norze.

-Co... się stało?

-Zemdlałeś.  Powiedziała Sio.

-Gdzie Blaise?

- Siedzi przed norą.

Wstałem i wyszedłem na zewnątrz.  Padał deszcz,ale mimo to pies tam siedział.

-Blaise... przepraszam.  Zwróciłem się do psa

-Master?  Brachu! Ty żyjesz!

Pies podbiegł do mnie i mnie rzytulił.

-Nie masz za co przepraszać.

Uśmiechnęliśmy się,zdałem sobie sprawę że to był najgłupszy pomysł,na jaki wpadłem w życiu.

(Blaise? Dramat )

Od Blaise'a C.D. Mastera

-Skoro pani tak nalega-zaśmiałem się. - Kiedy?
-Kiedy chcesz. Odparł.
-Teraz?
-Teraz i tutaj...
Dziewczyny chyba nie były zadowolone, ale nie miałem zamiaru bić się z nim na sto procent. Raczej taki trening. Inaczej mogłoby się to źle się skończyć... Dla niego, oczywiście.
Wyszczerzyłem zęby ni to w kpiącym uśmiechu ni to warcząc. Master odparł tym samym.
-Co za dzieci...-szepnęła Anima, a Sio tylko przytaknęła.
-To co? Pojedynek czy zwykła przepychanka?!-spytałem przeciwnika.
<Master?>

Od Mastera C.D Blaise

-Możesz mnie już puścić.  Powiedziałem do siostry.

Ta tylko na mnie spojrzała.

-Poważnie pósć mnie bo cię pogryzę.

Suczka zabrała ze mnie łapy.

Myślałem,jak by się tu popisać i pokazać kto tu rządzi...

Nie mogąc nic wymyślić wziałem patyk i chciałem go pogryść,ale wszystkie się łamały.

Wkurzony miałem zamiar się bić,ale nie miałem z kim.

Byłem totalnie naładowany,i energia musiała ze mnie ujsć,bo zrobię krzywdę siostrom.

-Blaise?

-Co?

-Może sparing?  No,chyba że się boisz.  Popatrzyłem na psa,nie chciałem mu zrobić krzywdy,ale sprawdzić jak jest silny i przy okazji się rozerwać (nie dosłownie).

(Blaise?  )

Od Blaise'a C.D. Animy

Pies popatrzył na mnie.
-A ty? Kim jesteś? - spytał.
-Zależy kto pyta...-odparłem.
-Master.
-Blaise-wyciągnąłem łapę, a Master ją uścisnął i potrząsnął.
-No - powiedział.
-Chyba się mnie nie boisz...-powiedziałem i uśmiechnąłem się kpiąco.
-Kpisz sobie ze mnie?
Wtedy wkroczyła Sio.
-Cicho dziewczynki...-rozdzieliła nas i przytrzymała brata a Anima pilnowała mnie.
-Chyba nie zamierzasz zachowywać się jak szczeniak! -powiedziała z pretensją.
-Bo co om mi zrobisz?! -spytałem.
Anima dała mi z liścia. Sio patrzyła to zdziwiona to zirytowana, Master natomiast śmiał się.
Sio obróciła się i wsciekła na brata zrobiła to samo co siostra.
-Ała... siostra... -szepnął.
Nawet nie spróbowałem sie zaśmiać, choć cały w środku skakałem z radości że i jemu się dostało.
<Anima?Sio?Master?>

Od Blaise'a C.D. Siobhan

Wyjrzałem m z jaskini. Krzyk się powtórzył. Krzaki za skałą poruszyły się niespokojnie jakby ktoś się tam szarpał.
-Sio schowaj się. -powiedziałem.
Stanąłem na przeciwko krzewu i warknąłem. No chyba nie bez powodu moja rasa jest uznawana za niebezpieczną. Szczerze wiedziałem że to bujda.
Nagle z krzewów wybiegł...
-Jeleń? -spytałem zdziwiony. Wrzasnął i schował się za mną.
-Tam...tam...aaa...! To jest taki wielki...! Aaa!-mówił zdyszany.
-Spokój!-wrzasnąłem. -Wielkie co?
-Pies... To pies.
-Pewnie Killer-wtrąciła Sio.
-Ależ witam damę. -ukłonił się.
Sio spojrzała na mnie niepewnie.
-Głupi jeleń! -powiedziałem.
-Wypraszam sobie! Jam jest Sir Roger. Kozioł czystej krwi!-podszedł do Siobhan.-A pani..?
Sojrzałem na Sio wzrokiem który wyrażał, że nie mam pojęcia co to jest kozioł. Kozioł jak koza... Ale on wyglądał na jelenia...
-Kozioł, to samiec sarny...-Sio wytłumaczyła mi oddalając się od niego.
Roger jednak nie dał o sobie zapomnieć.
-Dama raczy mi się przedstawić?-spojrzałem na niego znudzonym wzrokiem.
<Sio?>

Od Animy C.D Blasie'a

Byłam zła na siostrę.

-Idę do Mastera!  A ty tu sobie gnij!

Pobiegłam do domu.

-Mamo,gdzie master?

-Nie widziałam go od dłuższego czasu...

Pobiegłam do lasu,w miejsce gdzie master łamał drewno.

-Halo?  Master?

Nagle zza drzew wyszedł pies.



-K-kim jesteś?  Przestraszyłam się.

-Ja,Master siostrzyczko.

-Co?!  Wyglądasz... inaczej.

-A ty to niby nie.

-Ja jestem taka sama.

Zaprowadził mnie do jeziorka,abym się przejrzała.

Zobaczyłam swoje odbicie.




-Woow,co za ślicznotka.

Brat się uśmiechnął.

-Idę się pokazać Siobhan.  Powiedziałam z szyderczym uśmiechem.

Zaczęłam biedz a brat ruszył na mną.

Nie patrząc skoczyłam na siostrę,ale zobaczyłam inną suczkę.


-AAAAA!!
-AAAA!!
-AA!!
-AA!!
-Ej,ja jestem Anima,a ty?
-Siostra?

-Zmieniłaś się.

-Ty i Master też.  Zaśmiała się.

Master dumny z tego że o nim mówimy stanął i patrzył na Blaise'a


(Blaise?  Siobhan?)


Od Blaise'a C.D. Animy

Jakaś mała suczka podbiegła do nas.
-Kto to? -spytałem Sio zanim do nas dobiegła.
-Moja siostra, Anima. - rzeczywiście sunia wyglądała jak Tamika. Tylko mniejsza.
-Co robicie? -spytała gdy do nas dobiegła.
-Siedzimy, oddychamy, gadamy, myślimy, mrugamy...-zacząłem wymieniać. Na szczęście Siobhan zakryła mi łapami pyszczek.
-Dobra dobra. Cicho. Cześć Animo -zwróciła się do siostry.
-Siema -powiedziałem podnosząc jedną łapę.
-Czeeść -odparła Anima mróżąc oczy. Usiadła obok nas.
-Nie myślałas, że mama się o ciebie martwi?- spytała sucho Anima. - Nie ma cię cały dzień...
- Nie twoja sprawa.-odparła Sio i przeszła na moją drógą stronę,  tak że siedziałem pomiędzy dzieczynami.
<Anima? Sio?>

Od Ariany C.D Jareda

-Fajnie...  Chciałam coś powiedzieć.

Nagle zobaczyłam że gdzieś tam daleko,leży rozbity samochód.

-Chodź tam . Powiedziałam do psa.

-No... dobra.  Pies wstał i pobiegliśmy do samochodu.

Gdy byliśmy bliżej zobaczyliśmy że to była ciężarówka.

Weszłam do kabiny kierowcy a z tamtąd przedostałam się do tego co wiózł.

Jared siedział niepewnie na fotelu kierowcy i bawił się wycieraczkami,które o dziwo działały.

Otworzyłam jedno pudło,w którym było coś dziwnego.

Kurczak?  Wzięłam do do pyska,smakował plastikiem a gdy się go ścisnęło,piszczał!

Przybiegłam do Jareda.

-Patrz co mam!

-Co to?

-Nie wiem,nazwę to Wiesio.

Wyszliśmy z samochodu i pobiegliśmy na łąkę.

Bawiłam się wiesiem i dostałam fazy.

Tyrlałam się jak szalona z piszczącą zabwaką w pysku.

(Jared? )

Od Jareda C.D. Ariany

- Em... - zacząłem, aby przerwać niezręczną ciszę. - Co u Ciebie?
Ariana spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Wszystko.. okej. - wymamrotała suczka.
- To... to fajnie.  - spojrzałem na słońce, które wisiało nad nami.
Rozmowa się nie kleiła.
- A u Ciebie? - zapytała, ale tylko po to, aby coś powiedzieć.
- Nic ciekawego. Normalne zajęcia Alfy. - mruknąłem.

Ari? Brak weny.

Od Animy

Master i Siobhan snowu się gdzieś zmyli.

Bawiłam się z Cato patykiem,ale brat uznał że jestem zbyt słaba by się z nim bawić.

Pobiegłam więc do nad jezioro,patrzyłam w taflę wody...

-Jestem już nastolatką.  Uznałam.

Zaobaczyłam Mastera na horyzoncie.

-Hejoł!  Co tam?

Brat popatrzył na mnie tym swoim wzrokiem.

-Nic.  Powiedział zdenerwowany.

-Mi możesz powiedzieć.  Podpuszczałam go.

-Idź sobie!  Krzyknął łamiąc łabą drewno.

-Ale?

-Słyszałaś czy mam powtórzyć?!

-Dobra,dobra.

Odwróciłam się i pobiegłam dalej.

-Wszyscy się zmieniają.  Powiedziałam sama do siebie.

Nagle zobaczyłam Siobhan,gadała z Blaise'm.

-Chmm... Ciekawe.  Patrzyłam na nich.

-Co oni tak robią... Hę?

Podeszłam bliżej.

Pies zbliżał się do mojej siostry.

-Co on chce zrobić?! Oburzyłam się.

-Nie,nie dam mu.

Miałam zamiar pobiedz bo nich i skoczyć psu na psysk,ale w pore się opanowałam.

Muszę się zachowywać jak nastolatka,a nie szczeniak.

Podeszłam do nich spokojnym krokiem.

-Co robicie?  Zapytałam nie swoim głosem.

Siobhan popatrzyła na mnie nic nie mówiąc. A Blaise na to:

(Blaise?  Siobhan?)



Od Siobhan C.D. Blaise'a

Weszliśmy w głąb jaskini, aby schronić się przed wiatrem.
- Jak oko? - spytałam patrząc na plażę.
- Już... w porządku.  - powiedział Blai.
Spojrzał na mnie kątem oka. Ja nie odwracałam głowy, dalej patrzyĺam na plażę. Wiatr wiał, przez co fale miały około metra wysokości.
- Co tam takiego ciekawego? - spytał uśmiechając się lekko.
- Te fale... są duże. - odpowiedziałam.
- Aha. - pokiwał niepewnie głową.
Nagle usłyszeliśmy wrzask.
- Co to było? - zdziwiłam się.
- Nie wiem. - Blai wyjrzał z jaskini.

Blai?

Od Nory

Nudziłam się...Nie miałam skim pogadać. Nagle zobaczyłem jakiegoś psa. Podeszłam.
-Cześć.
-Hejo.-opowiedział
-Nora a ty?-zapytałam
-Jared.
(Jared?)