-Hej. Powiedziała cicho siadając obok psa.
-Hej... Odpowiedział głęboko wzdychając.
-Coś Ci jest. Stwierdziłam.
-Czuję się dobrze. Odpowiedział.
Kłamie... Pomyślałam. Wiem że przejmuje się tymi wilkami.
-Przejmujesz się śmiercią Wild Killer'a...
Pies spojrzał na mnie pustym wzrokiem,po czym znów spóścił głowę.
To nie czas na pytanie,które zaważy nad całym naszym życiem... Pomyślałam.
-Czegoś chciałaś? Spytał.
-Nie ważne...
-Ważne.
-Nie teraz,nie chcę Cię bardziej denerwować.
Ten bardzo się zdziwił.
-Niby czym?
-Niczym,przecież mówię.
-Widzę że coś ci ciąży na sercu,wyduś to z siebie.
-Nie chcę Cię irytować,pójdę już.
Pies złapał mnie za łapę.
-Nie puszczę Cię,popóki mi nie powiesz. Uparł się.
-Uparty jesteś...
-Wal prosto z mostu.
-Jesteś pewien?
-Tak.
-Ale będziesz miał następny powód do siedzenia tu i myślenia.
-Wal,bo się zdenerwuję.
-Dobra,sam tego chciałeś...
-No.
- *Bierze oddech*... No to my jesteśmy razem czy nie? Stała przed nim i patzryłam,mówiłam że nie teraz,ale się uparł.
(Jared? Taka długa konwersacja zupełnie bez sensu XD)
środa, 1 października 2014
Wild Killer odchodzi...
Kolejny pies odchodzi... Tym razem to Wild, który zginął...
Wild Killer
Wojownik
Powód: Śmierć
Kontakt: ranczo2003
Kontakt: ranczo2003
Od Wild Killer'a
Chodziłem po terenach sfory. Moje życie nie miało sensu - zarówno tutaj, jak i gdziekolwiek indziej. Chciałem umrzeć... A więc, czemu by się nie zabić? I tak nikt nie będzie za mną tęsknił. Wybiegłem poza tereny sfory. Poczekałem w odludnym miejscu do zmroku. W nocy usłyszałem wyczekiwany dźwięk - wycie wilków. Ruszyłem szybkim krokiem przez las. Natknąłem się na pokaźną watahę.
- Kogo tutaj mamy? - zapytał gniewnie potężny basior
Zaśmiałem mu się w pysk.
- Kogoś lepszego od ciebie! - zadrwiłem
Widać było, że to go zdenerwowało. Warknął, dając swoim towarzyszom znak do ataku. Gdy rzucili się w moim kierunku, zacząłem się bronić, ale wiedziałem, że to bez sensu. Przynajmniej mogłem być pewien, że zginę.
Runąłem na ziemię. Leżałem w kałuży własnej krwi. Czułem okropny ból, gdy wilki rozrywały moje ciało. Powoli zamykałem oczy... Wkrótce nie widziałem już nic. Zasnąłem i już nigdy się nie obudziłem...
<Wild Killer umiera.>
- Kogo tutaj mamy? - zapytał gniewnie potężny basior
Zaśmiałem mu się w pysk.
- Kogoś lepszego od ciebie! - zadrwiłem
Widać było, że to go zdenerwowało. Warknął, dając swoim towarzyszom znak do ataku. Gdy rzucili się w moim kierunku, zacząłem się bronić, ale wiedziałem, że to bez sensu. Przynajmniej mogłem być pewien, że zginę.
Runąłem na ziemię. Leżałem w kałuży własnej krwi. Czułem okropny ból, gdy wilki rozrywały moje ciało. Powoli zamykałem oczy... Wkrótce nie widziałem już nic. Zasnąłem i już nigdy się nie obudziłem...
<Wild Killer umiera.>
Subskrybuj:
Posty (Atom)