czwartek, 26 marca 2015

Od Blaise'a i Pure C.D. Siobhan

 *Blaise*
Przytulam Sio do siebie. Sam wpatruje się w ścianę. Marlene wybiega. Kątem oka widzę jak Pure chwyta w zęby "muzyka*" mojej mamy. Spogląda na mnie jakby chciała oznajmić, że idzie do siebie, ale nic nie mówi. Wychodzi na deszcz. Nie śpieszy się.
*Pure*
Wychodzę z jaskini i natychmiast włączam muzykę. Zaczynam cicho nucić. >Klik< Po chwili coraz głośniej, moja nieśmiałość jakby zniknęła.

I'll seek you out,
Flay you alive
One more word and you won't survive
And I'm not scared of your stolen power


See right through you any hour

I won't soothe your pain
I won't ease your strain
You'll be waiting in vain
I got nothing for you to gain


I'm taking it slow
Feeding my flame
Shuffling the cards of your game
And just in time
In the right place
Suddenly I will play my ace...

Jestem cała morka. Idę w rytm muzyki i nie zważając na kałuże, wchodzę w sam ich środek. Unoszę głowę do góry. Chciałabym wiedzieć, gdzie jest Marcy. Wreszcie trafiam do nory. Układam się na zimnej ziemi i zasypiam, nie wiedząc już, czy jestem nadal mokra od deszczu, czy od moich łez...

*Blaise*
Czas mija. Udaje mi się uspokoić Sio, albo przynajmniej tak mi się wydaje. Zasypia w moich ramionach. Po chwili ja też zasypiam, nie wypuszczając Sio z moich objęć.
***
Minął już jakiś czas od śmierci mojego syna. Ja jednak zapamiętam to na całe życie, albo i dłużej. Mimo wszystko muszę się pogodzić z tą sytuacją. Nic tego nie zmieni i tak już zostanie. Mam tylko nadzieję, że Siobhan już czuje się lepiej...

<Sio?>
*"muzyk" to odtwarzacz muzyki, znaleziony kiedyś przez Clarie.

Od Pure C.D. Adelaar'a

Spojrzałam na psa. W mojej opinii całkowicie nadawał się na obrońcę.
-Więc chodźmy-zaczęłam prowadzić w kierunku jaskini alf. - Myślę, że nie będzie problemu z przyjęciem cię na to stanowisko. Alfy zazwyczaj się zgadzają.
Przytaknął i uśmiechnął się. Z czasem sama siebie zaskakuję. Nie wiedziałam, że dam radę tak długo podtrzymać rozmowę.
Po chwili zaczęło padać.
-Miałaś rację - westchnął pies - pada...
-Możemy pobiec. To już niedaleko - odparłam. Ruszyliśmy. Zapukałam przy wejściu do jaskini. Przywitała nas para alfa i dzieci. No, może poza Errorem. Jego nie zauważyłam.
-Dzień dobry. - przywitałam się i uśmiechnęłam.
-Cześć-odparły alfy.
-Spójrzcie, kogo przyprowadziłam!
-Jesteś nowy?-spytał alfa.-Jared, alfa. - przedstawił się.
-Adelaar. Przyszedłem w sprawie stanowiska. Chciałbym być obrońcą Alf.
Jared przez chwilę przyglądał mu się uważnie.
-Nie mam żadnych zastrzeżeń - powiedział.
Uśmiechnęłam się do Adelaar'a.

Adelaar? :3