wtorek, 14 października 2014

Od Maxwella C.D. Clarie

~Miło mi-powiedziałem,uśmiechnięty
~Mi też-odpowiedziała
Gdy wszyscy mielismy iść w swoje strony,zatrzymałem sie i usłyszałem coś...Rzucił sie na mnie Wilk-Alfa wrogiej sfory.Wyszczerzyłem zęby i rzuciłem się na niego.Wgryzał mi sie w szyje,ale ostatecznie ugryzłem go w łąpe która zaś krwawiła.Wygrałem,wilk przestraszony uciekł.
***
Byłem w lesie,gdy usłyszałem głos...
~Maxwell?
Zza drzew wyszedł pies,a może suczka?

*Ktoś?*

Od Clarie C.D. Rahima

Rahim kazał mi uciekać. Postanowiłam pobiec po pomoc, chociaż on pewnie uważa, że poradzi sobie z całą watahą wilków. Naturalnie, nie miałabym szans przy otwartej walce z więcej niż jednym wilkiem. Biegłam w stronę centrum, co chyba nie było najmądrzejsze - wilki mogły się tam łatwo dostać. Winter zarządził aby dwa z wilków pobiegły za mną. Biegłam ile sił. Zakręcałam gwałtownie między drzewami. Jeden z wilków uderzył w drzewo, drugi po chwili zmęczył się biegiem.
Zostałam sama.
Po chwili ujrzałam Jareda rozmawiającego z śnieżnobiałym psem. Nie było czasu na przedstawianie się.
-Biegnijcie nad klify! Rahim ma kłopoty!-psy obróciły się i w lekkim szoku pobiegły we wskazanym kierunku. Po chwili trafiłam do jaskini Bet i Medyków odwiedziłam jeszcze parę miejsc.
Wróciłam nad klify jeden z wilków stał nerwowo nad klifem i walczył z Rahimem. Jared dogryzał się Death'owi, natomiast Sio współpracowała z Blaise'em. Tylko tyle zauważyłam. Po chwili Winter zarządził odwrót - chyba nie spodziewał się ataku. Rahim złamał wilkowi nogę, a ten osunął się do wody.
-I żeby nie wracali...-powiedział cicho stojący obok, nieznany pies.
-Na pewno wrócą...-szepnęłam. Pies spojrzał na mnie. Rahim powoli zbliżał się w naszym kierunku.
-Chyba się nie znamy, Maxwell-przedstawił się.
-Clarie-odparłam.

<Rahim? Maxwell? Lub ktoś inny?>

Rahim nie obrażaj się, dałam innym możliwość odpowiedzi, bo zauważyłam, że piszesz jeszcze coś z Erissą, wiec uznałam, że możesz nie mieć czasu. :p

Od Lei C.D. Scooby'ego

- A Ty to kto? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Scooby-Doo. - odparł pies.
- Jak ten z kreskówki? - spytałam.
- Mhm. - pokiwał głową.
- Kim jesteś w Sforze? - zapytałam.
- Co to, wywiad? - Na jego pysku pojawił sie serdeczny uśmiech. - Ale tak serio, obrońca szczeniąt.
Nie ukrywan - ucieszyło mnie to. Zawsze raźniej, gdy nie trzeba samemu odwalać całej roboty.
- Ja też! - ucieszyłam się.
- Miło. - stwierdził.
- A tak w ogóle... to ile szczeniąt mamy w SPS? - spytał dog.
- Chyba... yy... ee... Około sześciu chyba? - zastanowiłam się.
- Aha. - mruknął.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć na słowo "aha".
- Czy dane mi będzie poznać twoje imię? - zapytał Scooby.
- Moooożliweeee, żeee taaak... - Specjalnie przeciągałam wyrazy. Uśmiechnęłam się głupio. - Mogę do Ciebie mówić Scooby?

Scooby? xD

Od Jareda C.D. Rahima

- Powitajcie waszego nowego przywódcę! - zawołał zadowolony z siebie Rahim.
Psy dalej szeptały między sobą.
- Przedstaw im się. - poradziłem. Porada trochę bez sensu, no ale cóż... Przecież w Sforze są i tacy członkowie, którzy pomimo tego, że w SPS są długo, to i tak nie pamiętają wszystkich imion spośród czterdziestu sześciu psów. Sam nie wiem, jak to się stało, lecz ja wszystkich znam.
- Jestem Rahim. - powiedział głośno pies. - Będę nowym przywódcą wojowników, ale na razie na próbę. - wyjaśnił.
Następnie ustaliliśmy kilka spraw. Parę psów zadawało pytania, trzeba było odpowiadać... Jak przy każdej nowości.
- Dobra, teraz będziemy trenować. - oznajmił Rahim.
Zaprowadził wojowników nad Polanę Walk*. Postanowiłem, że skoro nie mam nic do roboty, to będę obserwował jak Rahim prowadzi treningi.

Rahim? Ew. jakiś inny wojownik?

*Polana walk - nowy teren na SPS, więcej w zakładce "Tereny".

Od Siobhan C.D. Blaise'a

- No... nie wiem... - szepnęłam. - Sama nie wiem.
- Chodzi o Va... - zaczął Blai.
Pocałowałam go, co sprawiło, że nie dokończył tego imienia.
- Nie mówmy o niej. - powiedziałam cicho.
Pies uśmiechnął się do mnie.
- Gdzie chcesz pójść? - zapytał.
- Nie wiem. Wszystko mi jedno. - Gdybym umiała, to bym teraz wzruszyła "ramionami".
- No to może zostaniemy tutaj? - zaproponował.
- Dobrze. - pokiwałam głową.
Nagle wpadłam na pomysł. Już otworzyłam pysk, żeby coś powiedzieć... a tu Blaise obsypał mnie śniegiem.
- Ej! - krzyknęłam oburzona.
- Co? - parsknął śmiechem.
Postanowiłam, że odwdzięczę się tym samym.
- Ej! - Teraz to Blai był oburzony.
Zabawa zaczynała się rozkręcać. Było wesoło i przyjemnie, pomimo mrozu.
Poczułam, że fajnie jest czasem się "wyluzować" i pomyśleć o czymś innym, niż tylko o problemach...

Blaise?


Od Scooby'ego

Jared nie zgodził się na zmianę stanowiska.Powiedział:
-Scoob..chodzi o to że Lea jest samotna taka..A pozatym wojowników mamy dużo a obrońców szczeniąt.
I to mnie zdziwiło..BO MY NIE MAMY SZCZENIĄT!No dobra..Szczeniaki Erissy.Ale na wojne się nie szykuje.Odszedłem smutny.Położyłem sie na nagrzanym kamieniu i widziałem jak na Rahima lecą suczki.A na mnie?Gdy mnie widzą mówią coś w tym stylu:
,,BLE!Co to jest?" albo ,,Ej patrzcie!Nowa rasa!Muchołap!".I to jest takie...Dziwne?Dlaczego żadna suczka na mnie nie leci...Praktycznie żadna!Nawet gdybym stanął na rzęsach żadna by mnie nie chciała.Patrzyłem smutnym wzrokiem jak suczki zabierają gdzieś Rahima.A on mówi:
Ach...Już mi się podoba by cię generałem!
Suczki kochają tylko za stanowisko...Ale nie sercem.Postanowiłem się przejść do lasku.Usiadłem na skraju i sam powiedziałem do siebie:
-Dlaczego Jared mnie nie wziął?A tak zapomniałem jestem za głupi!
Spłyneła mi łza...Nagle zza krzaków wyszedł duży czarny dog niemiecki.Odrazu zapytał:
-I co?Mówiłem wiele razy że Jared to kretyn!
I...Jak ktoś obrazi kogoś kogo szanuje i się słucham a nim jest Jared.Wpadam w furię wycedziłem przez zęby:
-Słucham kundlu??!!!
Pie się chyba wściekł...i po chwli dodał:
-Poczujesz moje zęby na swoim karku!
-Zobaczymy!-rzuciłem szybko
Pies zrucił się na mnie.Zrobił wielki mocny skok.Oblizał się i rzekł:
-Będzie pieczeń z kundla!
Wyrzuciłem go na drzewo.Po czym przyciągłem do siebie.Moje zęby ucisneły się na karku Morgana.I udusił się.Nagle...Usłyszałem wycie.Pobiegłem za nim i doprowadziły mnie do suczki rasy Husky.Zapytałem:
-Jak ci na imię?
(Leah?Morgan poległ)

Od Pepper C.D Mastera

 - Da się tak. - odparłam wstając. Przeciągnęłam się i spojrzałam w niebo.
 - Niby jak...
 - Musisz ich okłamać. - uśmiechnęłam się szyderczo.
 - Wtedy ich zranię.
 - O to chodzi. - mruknęłam. - Master.
 - Tak? - zapytał dość poruszony tym, że wypowiadam jego imię.
 - To bardzo ładne imię. Kojarzy mi się z ciepłymi promieniami słońca które oświetlają przekwitające kwiaty. Kojarzą mi się również z pyszną czekoladą z karmelem.
<< Master? >>

Od Rahima - Awans

Tak jak co dzień rano ćwiczyłem - tym razem biegałem samotnie po lesie. Trenowałem już od godziny, toteż dyszałem ze zmęczenia. Marzyłem o misce wody, jednak nie chciałem sobie odpuszczać. Nagle stanął przede mną Jared, który pojawił się nie wiadomo skąd.
- Witaj! - powiedział z uśmiechem
Mimowolnie odwzajemniłem gest. Miałem dziś dobry dzień, mogłem więc być trochę milszy dla innych niż zwykle.
- Co Cię tu sprowadza? - zapytałem z zainteresowaniem
Pies przysiadł, jakby szykował się na dłuższą rozmowę. Wskazał łapą na ziemię, każąc mi zrobić to samo. Posłusznie spełniłem polecenie.
- Mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Razem z Winner'em postanowiliśmy, że... - przytrzymał mnie w napięciu przez chwilę
Przygryzłem wargę. Czyżby to była kolejna wiadomość typu " No sorry, wywalamy Cię ze stada. Już tu nie wracaj!" tylko trochę ładniej wypowiedziana?
- Że zostaniesz Generałem! - krzyknął
To zupełnie mnie zaskoczyło. Ja? Nie mówię, byłem najlepszy, ale żeby tak od razu? Wypiąłem dumnie pierś, jakby ktoś właśnie wręczał mi cudowne trofeum.
- Dziękuję. - odparłem elegancko - Miło mi.
Jared tylko się uśmiechnął. Teraz w końcu mogłem zająć się tymi popaprańcami w wojsku. Gdy widziałem jak ćwiczą, bez określonego schematu i wykonują zupełnie bezsensowne ćwiczenia z obrzydzeniem odwracałem wzrok. Wstałem, przywódca uczynił to samo.
- Może udamy się na arenę i obwieścimy reszcie Twój sukces? - zaproponował pies
Kiwnąłem łbem. Oczywiście! Niech te szlamy wiedzą, że muszą mnie szanować! Szybko dotarliśmy na umówione miejsce. Błyskawicznie wskoczyłem na podwyższenie, służące najczęściej do objaśniania taktyk wojennych.
- Słuchajcie wszyscy! - rozpoczął Red - Mamy nowego Generała!
Psy zaczęły szeptać między sobą.
- Powitajcie waszego nowego przywódcę! - zwróciłem się do nich z zadowoleniem
<Jared?>

Violet15 wyraziła zgodę na to, aby Rahim został Generałem (na razie na próbę).

Od Rahima

Ujrzałem poligon - tak długo wyczekiwałem tego widoku! Nie ćwiczyłem już od trzech dni, nie czułem się z tym najlepiej. Stanąłem na starcie i włączyłem stoper. Zrobiłem w szybkim tempie pięć okrążeń. Zatrzymałem pędzący zegarek i odczytałem mój czas - 7.36.
- Nieźle! - powiedziałem sam do siebie
Podniosłem łeb i zobaczyłem cudowną, czarną sukę. Podeszła do mnie odważnie.
- Spadaj stąd, chcę poćwiczyć! - warknęła
Hmm, ostra suczka. Zagrodziłem jej drogę.
- Nie bądź taka zła... - powiedziałem uwodzicielskim tonem
Była do prawdy piękna, idealna. Jej lśniąca, długa sierść była pewnie taka miękka... Popchnęła mnie.
- Nie czas na flirt. - odparła moje zaloty bez wyraźnego zainteresowania
Uśmiechnąłem się. Takie właśnie lubię najbardziej!
<Erissa?>
Tak, od teraz informacja o dokończeniu będzie wyśrodkowana i pogrubiona. ;)

Od Rahim'a C.D Clarie

Syn... To brzmiało tak dziwnie. Zanurzyłem się w swoich myślach - głównie o Shadow'ie. 
- Świetnie. - powiedziałem nieobecnym głosem
Podniosłem się i stanąłem na brzegu klifu. 
- Pięknie tu. 
Claire popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem. Cóż, najwyraźniej miała inne pojęcie "piękna"... Wskoczyłem na kamień. Obserwując okolicę, zobaczyłem majaczącą w oddali, białą sylwetkę. To coś zbliżało się do nas. Zmrużyłem oczy, chcąc dokładnie przyjrzeć się przybyszowi. Cofnąłem się gwałtownie. 
- Co jest? - zapytała zaniepokojona suka
Pokiwałem wolno łbem.
- Nie chcesz wiedzieć... 
W mgnieniu oka pociągnąłem ją do tyłu i przycisnąłem do ziemi. Wychyliłem się delikatnie i nie miałem już żadnych wątpliwości - to nie był pojedynczy wilk, tylko cała wataha. 
- Zostań tu! - syknąłem
Czołgając się schodziłem coraz niżej i niżej. W końcu byłem już na płaski terenie, przypominającym spiekoną słońcem pustynię. Zaczaiłem się w krzakach. Kilka kroków ode mnie stał biały basior. 
- Muszą tu gdzieś być! - warknął na swojego towarzysza
- Przywidziało Ci się. - zbagatelizował sprawę drugi - To były pewnie mewy! 
Białas trzepnął sojusznika w łeb. Słabszy samiec zatoczył się i wylądował na ziemi. 
- Winter Dead nie będzie z nas zadowolony! 
Zastanowiłem się przez chwilę. Coś mi mówiło to imię... Bez zastanowienia wyskoczyłem z ukrycia. Zdezorientowane wilki rozbiegły się na wszystkie strony. Zerknąłem ukradkiem na Claire, i dałem jej znak do ucieczki. Suka szybko pobiegła przed siebie, zostawiając mnie daleko w tyle. Rzuciłem się na jednego z wrogów. Z łatwością przykułem go do ziemi i rozerwałem mu gardło. 
(Claire? Co będzie dalej?)

Od Maxwell'a-Quest "Nieznajomy"

Cieszyłem się,że zostałem przyjęty do sfory.I to bardzo!Była noc.Postanowiłem dziś "sam siebie" oprowadzić.Wiec wyruszyłem na spacer do Jesiennego Lasu.
~No,Red umie wybrać sobie tereny na założenie sfory.-rozglądałem się.
Chodziłem tak okrągłą godzinę,zwiedzałem różne pomieszczenia sfory.Chodziłem po górach,koło wód,i nawet tych "zakazanych" terenów.
Postanowiłem wrócić do jaskini,gdy postawiłem swoją lewą łapę..Ujrzałem psa..Była to..Sylwetka,jakiegoś chyba wilczura?
~Przepraszam,nie pomyliłeś czasem jaskiń?-zamachałem nerwowo ogonem
Pies nastawił uszy i odwrócił głowę w moją stronę.
Nos miał czarny jak smoła,był cały biały a jedno oko było zielone,drugie błękitne.
I..Był CZARNYM Owczarkiem Szwajcarskim.Wyglądał mi znajomo.
~Nie znamy się czasem?-uniosłem lewą"brew"
~No oczywiście że się znamy.-uśmiechnął się.
~Czyli? Ktoś ty?-burknąłem
~Zgadnij-zaczął mnie okrążać.
~Jesteś tą samą rasę..Ale te złośliwe oczy coś mi mówią...-złapałem się za głowę.
~Złośliwe?-zatrzymał się.
~No złośliwe a jak.
~Czyli? Maxwell!
~Skąd znasz moje imię?!-wyszczerzyłem zęby.
~To ja,braciszek.
~Retro?-otworzyłem pysk
~Tak!Gratuluje Mordko!
~Ale ty żyjesz?!
~Tak,choć do miasta to pogadamy.
Zrobiłem jak powiedział,szliśmy koło bloków,mieszkań sklepów...Ludzie nie zwracali na nas uwagi (Jak w przyszłości..)
~Więc,masz partnerkę?Szczeniaki?-popatrzył na mnie.
~Niee...Ale Znalazłem swój prawdziwy dom...
~Czyli?
~Czyli Sforę Psiego Spojrzenia.
~Masz szczęście,ja brak rodziny,potomstwa,nawet sfory nie mam.
~To dołącz do SPS!
~Nie,dzięki.Samotność to me drugie imię.
~Więc?
Zatrzymaliśmy się,i popatrzyliśmy w oczy.
~Więc,muszę spełnić swój cel,jak ty mnie uczyłeś.
~To co teraz zrobisz?!
~To,co powinienem-spuścił łeb
~Co?!Chcesz popełnić samobójstwo jak Tsunami?!-warknąłem
~Nie...A ona nie zabiła się tylko...Hacker
~Zabiję go!-Warknąłem
~To przez dziadka...
~Yhm?-popatrzyłem na niego.
~Odprowadzę cię.-powiedział
Odprowadził mnie do lasu,coś się w nim zmieniło..Tylko co? Wydawało mi się,ze mój brat Retro,był biały...A Czarnego Owczarka Szwajcarskiego nigdy w życiu jeszcze nie widziałem...
~Ale co z tobą było?!-zapytałem patrząc w ziemie.
~Odnalazła mnie pewna rodzina,ale nie opiekowali się mną jak musieli...Musiałem uciec i prowadzę życie samotnika.-spuścił łeb.
~Miałem podobnie...-westchnąłem-Co u Blacka?-popatrzyłem na niego.
~Wszyscy z rodzeństwa nie żyją,Black popełnił samobójstwo.Miał 7 szczeniąt.I partnerkę..dobrą sforę...
~Ehem..Był najstarszy z rodzeństwa,znaczy można tak powiedzieć,najodpowiedzialniejszy.
~Muszę już lecieć.-szybko odpowiedział.
~Gdzie znów?-zrobiłem kwaśną minę.
~E..Nie ważne!Żegnaj!Niedługo się znów spotkamy!-
~Żegnaj Retro!
Stanąłem,i patrzyłem jak mój brat znikał za horyzontem.Uśmiechnąłem się,i nastał dzień.Wszyscy spali tej nocy,prócz mnie.Pobiegłem do jaskini,i wyczerpany zasnąłem jak zabity...

Od Erissy C.D Scooby'ego

Skrzywiłam się. Jak on może lubić te małe bachory? Najchętniej wrzuciłabym je do rzeki, ale medyczka codziennie przychodziła do mnie i sprawdzała ich stan... 
- Słodkie są! - zapewnił pies, patrząc na mnie z uśmiechem
- Bardzo... - burknęłam, wznosząc oczy ku niebu
Miejmy nadzieję, że wyrosną na dobrych wojowników! Wzięłam jedną z suczek i podniosłam ją lekko. Przeniosłam ją na moje posłanie, zamierzając nakarmić moją córkę. Odwróciłam się tyłem do przybysza i pozwoliłam Awesome napić się trochę mleka. 
- Nie masz przypadkiem czegoś na głowie? - zabrzmiało to bardziej jak rozkaz 
Pokiwał przecząco głową. 
- Nie! No chyba, że nie jestem tu mile widziany... - spuścił łeb zasmucony
Pokazałam kły i pchnęłam go ku wyjściu.
- Owszem, nie jesteś! 
Chciałam mieć święty spokój. Od kilku dni nie spałam, bo te dzieciaki cały czas ryczały, lub chciały żreć. Jeżeli temu dogowi tak bardzo się podobają, to może wziąć wszystkie, nawet tu i teraz. Nie będę za nimi płakać. Samiec wyszedł powoli z mojej jaskini. 
- Mógłbym coś dla Ciebie zrobić? - zapytał, odwracając się gwałtownie
Odłożyłam szczenię na koc. 
- Hmm... Mógłbyś wreszcie wyjść! - gdy krzyknęłam, najgorsze z młodych wybuchnęło zduszonym płaczem
Westchnęłam przewracając oczami. I co przez niego się stało? Za nim doprowadzę to wszystko do porządku, padnę ze zmęczenia.
(Scooby?)

Od Scooby'ego do Erissy

Piłem wode ze strumienia łapczywie.Rozglądałem się za czymś..Nie mogłem złapać rytmu sfory.Podobno przed chwilą jakaś suckza urodziła a pare dni tem ktoś inny coś zrobił..Więc podeszłem do czarnej suczki i zapytałem:
-Siemka..Jestem Scooby-Doo ale mów mi Scooby ,a ty?
-Jestem Erissa.
-Masz szczeniaki?
-Yhm...Pokazać ci je?
-Jasne uwielbiam małe szczeniaczki!
Suczka uśmiechneła się mimowolnie.A ja zamrugałem,po chwili zobaczyłę ślepe,małe kulki.Polizałem jednego a mój jęzor zajął jego całe malutkie ciałko.Pisnął z zadowolenia a Erissa...
(Erissa?)

Maxwell!

Witamy w sforze nowego psa! Poprzednio byli Labo i Tory, teraz jest Maxwell. No cóż, trzeba przyznać że to śliczny pies.
http://czychiraki.cba.pl/wp-content/uploads/2012/01/51.jpg 
Maxwell
Obrońca sfory i strażnik

Erissa urodziła!

Oto szczeniaki Erissy!

http://www.warrenphotographic.co.uk/photography/bigs/19897-Belgian-Shepherd-Dog-pup-white-background.jpg 
Awesome Love

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS_9TjDl_HeLeabBZ6MrJOc25YZHRIqphXp26MNB9KijKBPK-CKyw
 Temptation

https://c1.staticflickr.com/5/4071/4687982278_b481f14dd1_z.jpg
Orphan Soul

 http://fc07.deviantart.net/fs70/f/2012/288/6/a/6a23e0b2a4323693aa942370ad37caea-d5hvo5v.jpg
Onyx


Loser


Beauty Beat

Od Erissy: Poród

Leżałam na polanie. Od kilku dni bolał mnie brzuch, źle się czułam... Myślałam tylko o tym, żeby pójść spać. Wstałam z trudem - chciałam iść do medyka. 

************** U medyka ***************

- Dzień dobry! - uśmiechnął się do mnie chart 
Odpowiedziałam niechętnie. Weszłam na kamienne łoże i położyłam się na nim. Jęknęłam cicho, gdyż znów poczułam mocny ból. 
- Oj, wiesz, jesteś w zaawansowanej ciąży... Mam nadzieję, że sama nie polujesz? - zapytała
Odwróciłam łeb w jej stronę. 
- Poluję. I biegam, i ćwiczę... Wszystko robię sama! - burknęłam, nie mając nawet ochoty na dogryzanie suczce 
Samica skinęła głową do swojej pomocniczki, która szybko do nas podeszła. 
- Zaczęło się... - powiedziała z niepokojem 

**************************************************

Poczułam, jak na mój łeb wylewa się zimna woda. Wrzasnęłam niezadowolona. 
- Co się stało? - zapytałam strzepując z siebie resztki cieczy
Z daleka dobiegł głos drugiej suczki, rasy husky:
- Straciłaś przytomność, ale wszystko jest już dobrze. Poczekaj chwilkę, zaraz przyniosę Ci Twoje szczeniaki! - poinformowała mnie z wielką radością
Ta wiadomość kompletnie mnie zamurowała. Ja.... Matką bachorów!? Nagle poczułam, że coś muska moje łapy. To medyczka przyniosła młode, zawinięte w ciepły kocyk. Większość z nich przypominała swoją długą, czarną sierścią mnie. Inne, były podobne do Diabla - niczym rasowe dobermany. Jedna suka, faktycznie wyglądała jak ja, ale miała zupełnie inne umaszczenie. Natomiast dwójka psiaków, leżących daleko od reszty, wyglądały przynajmniej odmienne. Ruszyłam jednego z nich łapą, a ten zapiszczał cicho. Skrzywiłam się na ich widok. Owszem, miały cztery łapy (co aż mnie zaskoczyło) i anatomią dorównywały zwykłym psom... Co więc mnie tak zdziwiło? Ich sierść miała prążki, plamki i ciapki dosłownie wszędzie. Tak, jakby ktoś wylał na nich kilka kolorowych farb. 
- Mógłby tu ktoś przyjść? - zawołałam w przestrzeń
Usłyszałam szybkie kroki. 
- Tak?
Wskazałam pyskiem na "wadliwe" szczeniaki. 
- Mogę zgłosić... no sama nie wiem... reklamacje? Macie tu jakiś dom dziecka? - zaczęłam rozglądać się po okolicy

< Erissa urodziła 8 szczeniąt. >