niedziela, 2 listopada 2014

Od Blaise'a CD Siobhan

Chyba to miejsce spodobało się wszystkim. Nie było tu a m i za zimno ani za ciepło. Po bokach były małe pagórki, łąki, a czasem nawet podmokłe  bagna.
 -Zadowolona?-zagadnąłęm Sio.
-Czy to jest pretensja?-spytała.
-Nie-oburzyłem się.- Pytanie.
 -Taak-zaśmiała się.-A ty nie?
-Bardzo-ucałowałem ją w policzek. Potem Sio pocałowała mnie.
-Fuuu!-wrzasnął Marshall.-Rodzice się całują!
-Zamknij paszcze!- Pure uderzyła brata po plecach. Marlene nerwowo obróciła się.

<Sio? Ach, te dzieci... ;-; >

Od Pepper C.D Mastera

Uśmiechnęłam się lekko. Teraz pies opierał swoją głowę na mnie.
 - Hej, Master, przygniatasz mnie. - mruknęłam próbując wydostać się z cięższego ode mnie psa. Najwyraźniej spał. Jakimś cudem udało mi się wygrzebać. Położyłam psa pod drzewem a sama usiadłam koło niego.
 - Ciekawe jak to teraz się potoczy... - ziewnęłam sennie. Ułożyłam się obok Mastera i próbowałam zasnąć. Bezskutecznie.
 - Wykąpie się, napewno szybciej zasnę. - pomyślałam. Wstałam i podeszłam do jeziorka. Nagle zobaczyłam moje odbicie. Jednak nie moje.
 - Zmieniłam wygląd? - zapytałam się w myślach.
Jeszcze raz patrzę w taflę.
 - Jednak jestem śpiąca. - szepnęłam i wróciłam do śpiącego psa.
<< Master? >>

 

Od Mastera C.D Pepper

-Jestaś strasznie złośliwa.  Zaśmiałem się.
-A ty uparty.  Odwzajemniła uśmiech.
Siedzieliśmy wtuleni w siebie patrząc w niebo.
Teraz nie liczy się dla mnie nic,tylko ona.
(Pepper?  Bardzo długie XD)

Od Pepper C.D Mastera

Wyglądało to zabawnie. Ja, już przestałam opierać się o jego bok i patrzyłam roześmiana w dal, a on odwrócony do mnie twarzą był cały czerwony. Nie wytrzymałam, wybuchłam śmiechem.
 - Nie śmiej się... To delikatna sprawa. - wycedził zawstydzony.
Zapłakana ( od śmiechu ) pocałowałam go w policzek.
 - Też cię kocham. - szepnęłam. - Myślisz, że dla kogo się zmieniałam? Ale minę miałeś niezłą. - znowu wybuchnęłam śmiechem.
<< Master? XD >>

Od Mastera C.D Pepper

-Póki jesteśmy sami... chcę Ci coś powiedzieć...  Zacząłem.
-Tak?  Zobaczyłem błysk w oczach suczki.
-No... bo  ja... Przełknąłem ślinę.
-Ty co?
-Kocham Cię...  Zrobiłem się cały czerwony i odwróciłem wzrok.
(Pepper?  Sama tego chciałaś XD)

Od Pepper C.D Mastera

 - Chodźmy do jakiegoś pięknego miejsca, dobrze? - powiedziałam z błyskiem w oczach.
Tak, piękne miejsce to najlepsze ( miejsce ) do szczerej rozmowy.
 - A gdzie jest piękne miejsce? - zapytał uśmiechnięty.
 - Za mną. - uśmiechnęłam się tajemniczo.
***
 - To tu. - szepnęłam.

 - Wooow. - usiedliśmy pod drzewem. Oparłam łeb o jego ''ramię''.
<< Master? :3 >>

Od Mastera C.D Johann'a

-Odmienność nie jest zła. Uśmiechnąłem się.
-Może...
-A co do Jareda,to partner mojej góru,od niej nauczyłem się co to muzyka. Poza tym jest alfą,co zrobisz?  Nic nie zrobisz.
-Uczyłeś się muzy od suczki?!
-No,a co?
-To już wiadomo dlaczego taki gatunek.
Już miałem coś powiedzieć,ale coś z dugiej strony kanionu przykuło moją uwagę.
To był ktoś ze sfory,któś kogo dobrze znałem.
-A to,mój świat.  Przekierowałem wzrok psa na postać z drugiej strony.
-Suczka?!
-Nie jakaś tam suczka,Pepper.
-Jesteście razem?
-Nie.
-Kochasz ją?
-Tak,a jak by inaczej?
-To powiedz jej to.
-Gdyby to było takie proste...
-Jesteś strasznie skomplikowany...  Pies usiadł obok mnie i położył mi łapę na ramieniu.
-Dam Ci radę.  Zaczął-Suczki to same kłopoty,nie wiąż się z nimi bo dadzą Ci w kość.
-A ty dużo wiesz...
-Wiem więcej niż ty. Odparł.
-Mam pomysł.
-Hę?
-Zaśpiewajmy razem!
-Możemy sporóbować.

I wyszło nam coś takiego: ᴀᴍᴠ - Hot Like Me

(Johann?)

Od Johann'a C.D Mastera

-No trzeba przyznać,jesteś niezły.-pochwaliłem psa i co dziwniejsze uśmiechnąłem się... 
-No,no dzięki. 
-Nie dziękuj,znam się. 
-A...Jakie masz stanowisko? 
-Nie domyślasz się? 
-Serio? Jared zaakceptował? 
-A...Tak? 
-Dziwne... 
-Po takim sztywniaku to prawda że dziwne-burknąłem 
-Masz coś do niego? 
-Po prostu...Wkur*** mnie. 
-Aha... 
Pies przypadł mi do gustu.Uśmiechnąłem się chytrze. 
-Chyba tylko ja lubię tu rap. 
-No,nikogo takiego nie znam-uśmiechnął się. 
-Witaj w moim świecie! 

<<Master? Witaj xD>>

Od Mastera C.D Johann'a

-Raper,hę?  Rzuciłem prosto z mostu.
-A ty to kto?
-Master,potomek Bet.
-Johann,nowy.  Przedstawił się.-Interesujesz się muzyką?
-Tak,ale Rap to raczej nie moja bajka.
-No,daj mi pokaz swojej muzy.
-Jak chcesz.
Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem śpiewać.
Angel With A Shotgun - The Cab
Na najwyższą nutę trzęsły się lekko klify a na głowę spadały nam kamienie.
(Johann?  Sztama brachu XD)

Od Johann'a do Mastera

Dołączyłem do sfory. 
jeden plus - jestem raperem 
minusy - nie me klimaty,nikt mi nie pasuje do gustu i je*** wszystko 
A może to plusy? Nie lubię obowiązków...Ale mam stanowisko które lubię! 
Siedzę nad Klifami.Przyzwyczaiłem się do terenów...Zaczęło lać z burzą.Wpadłem na pomysł zaczął się mój codzienny rap: 
Buka - Orchidee
Wreszcie uwolniłem to...Wyżyłem się! Uśmiechnąłem się chytrze pod nosem. 
Wskoczyłem na wyższy klif i przed moimi ślepiami pojawił się jakiś mieszaniec... 


<<Master?xD Brakowena :/>> 

Od Johann'a

Biegłem.Proste prawda? Nie miałem poczucia winy ze zostawiłem ją samą...Na co mi ona? Sam se dam radę!Nagle wyhamowuje przez Karelczykiem. 
-Agh...No dzięki - burknąłem 
-Wybacz.Jared,a ty- podał mi łapę 
-Johann,ale mów Buka. -warknąłem nie podając mu mej łapy,ten ją opuścił.
-E..No dobra..Buka..Może dołączysz do Sfory Psiego Spojrzenia? 
Sparaliżowało mnie... 
-Ja? To żart tak?! 
-Nie... 
-Wybacz,nie moje klimaty 
Wstałem dumnie. 
-Nie twoje? 
-Nie moje,nie jestem jakimś przyjacielskim rasowcem...Sory. 
-W sumie...jak chcesz 
Pies posmutniał,ja się uśmiechnąłem chytrze. 
-Hmm...Zastanowię się - chciałem zirytować psa. 
-Dobra. 
***Następny Dzień*** 
Wypadam z nory.Stoi tam ten "Jared" 
-I jak? 
-Hmm...Tak 
-Super-uśmiechnął się 
-Albo nie.. 
-E?-zrobił zaskoczoną minę. 
-Lub tak... 
Pies kompletnie się zirytował. 
-To jak?-warknął 
-No nie,lub,tak,nie.. 
-Zdecyduj się! 
-Zależy czy..To znaczy,pod jednym warunkiem.- 
-Jakim? 
-Będę Raperem. 
-E...No ale... 
-Słuchaj,dowiedziałem się że w sforze jest jakiś Magik i muzyk.To co? Raper nie odpowiada? 
-Niech ci będzie...Ale...DLACZEGO JESTEŚ TAKI.... 
-Inny-przerwałem mu-Tak,inny.Nie jestem przytulakiem. 


<<Jared? Długooo xD>>

Johann!

Witamy kolejnego psa w sforze! Ma bardzo ciekawe stanowisko, nieprawdaż?

Johann
Raper

Od Mastera C.D Pepper

-Hej.  Uśmiechnąłem się. -Co to za zamieszanie w gabinecie?
-Znaleziono Lassie.
-TĄ lassie?
-Mamę Wróbelki.
-*Myśli*
-A czemu pytasz?
-Moja rodzina.  Powiedziałem o chwili.
-Ahaaa. Co porabiasz?
-Chodzę po sforze i sprawdzam czy wszystko w porządku,bo rodzice mi kazali.
-Mogę pochodzić z tobą?
-Nie ma przeszkód.
Zaczęliśmy razem chodzić po sforze i pomagać innym oraz sprawdzać czy wszystko dobrze.
(Pepper?)

Od Pepper

Chodziłam po terenach sfory rozmyślając nad moimi uczuciami.
Lubię Mastera ale... ale nie wiem czy to to uczucie. Myślę, że skrywanie swoich uczuć nie daje nam poczucia szczęścia i miłości, myślę, że powinnam powiedzieć mu co czuję.
Spojrzałam w niebo, słońce jak zwykle świeciło na nieboskłonie. Była wiosna, lecz nie liczne grupy śniegu leżały jeszcze oddalone od siebie. Gdy miałam kolejną wskakiwałam w jej sam środek i niszczyłam pozostałości po zimie. Nagle zobaczyłam grupkę psów pochylonych nad czymś, lub kimś. Bez wahania podbiegłam do nich i wpadłam w sam środek zamieszania. Leżała tam suka rasy Collie, spała bądź była nieprzytomna.
 - Ej ty! - krzyknęłam do najbliżej stojącego psa. - Weź ją na grzbiet! Może być ranna!
Pies najwyraźniej lekko przestraszony moim zachowaniem posłusznie wykonał rozkaz i po chwili zaniósł poszkodowaną do medyczki. Położył sukę na kamieniu i uciekł, tak sobie uciekł. Zostałam sama z Wróbelką w gabinecie. Moja matka nie przyszła jeszcze do pracy więc to ja miałam ją zastąpić.
 - Pepper, ja chyba wiem kto to jest. - powiedziała.
 - Kto? - zmarszczyłam brwi.
 - To... to chyba moja matka, Lassie... - spuściła głowę.
 - Tym bardziej powinnyśmy jej pomóc. - skinęła głową. - Do roboty!
***
Po skończonym zabiegu wyszłam by zostawić suki same, jak na zawołanie zjawił się Master.
 - Cześć. - powiedziałam uśmiechając się.
<< Master? >>

Od Imper'a C.D Pure

Ostatni raz "moje bransoletki" nazwała kastetem moja matka... Moja kochana matka... Westchnąłem. 
- Co jest? - zapytała z nieudawanym zaciekawieniem Pure
- Nic, nic... - zapewniłem i odwróciłem się w drugą stronę 
Nie myślałem, że znajdę tu tak wspaniałą przyjaciółkę jak tą suczkę. Mogłem na nią liczyć, 
t y l k o na nią! Wyszedłem pośpiesznie z groty. 
- Gdzie idziesz? 
Nie odpowiedziałem. Suczka pobiegła za mną.
< Pure? Brak weny mnie dopada :c>