-Dzięki... Uśmiechnęłam się.
Szłyśmy dalej wąską ścieżką,kiedy znów usłyszałam:
-Hahah! Cyrkowy potwór i czarodziejka od siedmiu boleści! Hahah!
-Tego już za wiele! Wrzasnęłam. -Możesz sobie obrażać moją ososbę,ale nie pozwolę na obrażanie mojej siostry! Za kogo ty się uważasz,pajacu?!
Pies podkulił ogon i zwiał.
-A właściwie,z kąd wzięła się ta obelga?
-To ty nie wiesz?
-Nie.
-Więc Ci opowiem...
Zaczęło się kilka miesięcy temu,gdy zupełnie przez przypadek człowiek usłyszał mój
śpiew.
Zostałam schwytana i wrzucona do jakiejś klatki,razem z pewnym psem.
On wytłumaczył mi,że jesteśmy w okropnym miejscu zwanym "cyrkiem".
I nie długo każą mi wyjść na scenę i zaśpiewać dla wielu ludzi.
Powiedział mi,że jakoś soie poradzę,zaprzyjaźniliśmy się.
Przez kilka dni codzienie dawałam występy,bo on stał z boku i mi pomagał,wspierał mnie.
Pewnego wieczora śpiewaliśmy razem z klatce,gdy nagle z mojego pyska wydobył się niespodziewanie wysoki dźwięk.
Pies zmarł na moich łapach...
Następny występ był dla mnie koszmarem.
Nie było go w pobliżu,czułam się zagubiona i samotna.
Wtedy ludzie zaczęli krzyczeć.
-Wstawaj i śpiewaj! Cyrkowy potworze!
Wtedy zaczęłam śpiewać:
【Vocaloid】 Circus Monster
Nagle ludzie zaczęli się zwijać z bólu na ziemi,nie wiedziałam co się dzieje.
Wybiegłam z tego strasznego miejsca i udało mi się wrócić do domu...
(Trixie?)