poniedziałek, 10 listopada 2014

Zakup przedmiotu!

Blaise kupuje eliksir wyglądu!

http://tofik.com.pl/forum/galeria/bulterier_portret_2.jpg

 Z jego konta zostaje odjęte 60 PLL

Od Blaise'a CD Siobhan

Kiedy wrócą? Kiedy?
Właśnie...
-A wiesz... - zadałem sobie sprawę jaki fatalny ze mnie ojciec - Nie nie wiem...
Choć nie taki fatalny... W końcu wszystkie dzieci jeszcze żyją i są już dorosłe, czyli sobie poradzą...
-Nie spytałeś...?!
-Dobrze, pójdę ich zawołać...
Gdy mam wyjść, do jaskini wpada rozpędzony Marshall. Uśmiecha się dziwnie. Potem wpada zdyszana Pure, a na dworzu słychać jak Imperious krzyczy jej imię.
-Zabije cię!-krzyczy Pure i rzuca się na Marshall'a z pazurami. Drapie go w obojczyk.Odciągam syna łapiąc go za kark, a Sio odpycha Pure.
-Czemu z wami ciągle są takie problemy!-krzyczy.
-Bo ona...!-zaczyna Marceli.
-Zamknij paszcze!-przerywa mu Pure.
-Cisza!-krzyczę.-Co się stało?
Pure nabiera powietrza, ale się nie odzywa.

<Sio?>

Od Jareda C.D. Morphine

  Patrzyłem z ukrycia na ich zachowanie. Od dawna nie widziałem czegoś takiego. Wyszedłem z kryjówki i dopiero wtedy mnie zauważyli.
  - Nawet zapomniałam, że tu byłeś. - parsknęła tollerka.
  - Miło. - stwierdziłem, ale uśmiechnąłem się do niej.
  - Gdzie byłeś? - spytała Morphine.
  - Tam. - wskazałem łapą na miejsce, gdzie się chowałem.
  - A po co? - zdziwił się Raph.
  - Tak po prostu. - odpowiedziałem.
  - Aha. - mruknął.
  - Widziałeś nas? - zapytała Phine.
  - No pewnie. - wyszczerzyłem się w uśmiechu.
  Raph powolnym ruchem położył swoją przednią łapę na oczach okazując załamanie, choć załamany nie był. Zdjął łapę i spojrzał na nas. Zabrał głos.
  - Pójdziemy gdzieś dalej? - spytał.
  - Dobrze. - pokiwałem głową. - A dokąd?
  - Mnie nie pytajcie, dopiero tu dołączyłam. - przypomniała Morphine.
  - Może nad morze? - zaproponowałem w nieco dziwnym tonem.
  - Jesteśmy nad morzem. - zauważyła suczka.
  - Ale nad inne morze.
  - A które? - odezwał się Raph.
  - Gearskie. - odpowiedziałem.
  Oboje zgodzili się na taką wycieczkę. Ruszyliśmy do przodu.

Morphine? Raph?

Od Demona C.D Astry

-Jesteś zbyt pochopna w decyzjach.
-Nie,to ty za dużo myślisz!  Wyłącz myślenie,choć na chwilę.
-Jak chcesz... Ale walka z ludźmi jakoś mi nie przyświeca... Zwłaszcza,że to coś nawet nie jest psowatym.
Niedźwiadek popatrzył na mnie tymi swoimi czarnymi oczkami.
-O nie,nie zamydlisz mi oczu tą swoją słodyczą.  Odwróciłem głowę.
-No proooszę... Demonku...  Astra przekrzywiła głowę,przez co stała się słodsza niż zwykle.
-Jesteś... za... słodka!  Przestań...
-Proooszę.Zrobiła maślane oczęta.
-Poddaję się.Pomogę. Westchnąłem.
Po drodze nasunęła mi się taka myśl:

"Demon!  Byłeś wojownikiem,a teraz nie umiesz się sprzeciwić słodkiej suczce?! Jesteś żałosny..."

(Astra?)

Od Aomine C.D Morphine

-Miło mi.  Uśmiechnąłem się. -Masz może ochotę się przejść?
-Bardzo chętnie. Odparła suczka z ućmiechem na twarzy.
Zaczęliśmy spacerować,właściwie bez celu.Zaczęliśmy rozmowę:
-Długo tu jesteś?  Spytałem.
-Kilka tygodni... A ty?  Odparła.
-Urodziłem się tutaj.
-Nie gadaj... Zaśmiała się.
-Ale to prawda. Zaśmiałem się.
-A masz rodzeństwo?  Zaczęła się dopytywać.
-Mam dwie siostry. Ifalę i TrixieLulamoon
-Fajnie.A kto to był,ten wielki pies obok Ciebie?
-Demon,syn obecnej samicy Alfa,jego ojciec nie żyje (był wilkiem).
-Aha... to wszystko jasne.
-A może opowiesz mi coś o swej szanownej osobie?
(Morphine?  Jaka kultura XD)

Od Moprhine

Zdąrzyłam się już zorientować, że w sforze było wiele miejsc, które miały związek z wodą. Siedziałam nad jednym z jezior, zwanym błękitnym. Z daleka obserwowały mnie dwa psy. Jeden całkowicie czarny, a drugi z białymi znaczeniami. Ewidentnie było widać, że pierwszy był starszy z pewnością o pare lat od drugego. Wracając do jaskini zatrzymałam się koło jednego z nich, ponieważ ten cały czarny zdąrzył odejść.
- Hej - posłałam mu mały uśmieszek.
- Cześć. Chyba się nie znamy? - zapytał marszcząc czoło.
- Nie. Morphine - wyciągnęłam swoją łapę w jego stronę. - Morphine O'hara.
- Aomine - uścisnął moją kończynę.

<Aomine? c:>

Od Morphine C.D. Jareda

Zbliżyłam się do samego brzegu gdzie nadchodzące fale moczyły tylko moje łapy. Nagle poczułam czyjeś łapy na grzbiecie i chwilę później znajdowałam się już cała w cieczy.
- Ups - Raphael schował łapy za plecami i spojrzał gdzieś w górę próbując teatralnie udowodnić swoją niewinność.
- Dzięki - przewróciłam oczami śmiejąc się lekko ironicznie.
Zauważyłam, ze drugi pies gdzieś zniknął. Może znudziło mu się patrzenie na nasze wygłupy.
- Ale to nie ja - otworzył lekko pysk z oburzenia.
- Wcale - wypełzłam na suche podłoże i otrzepałam się mocząc samca stojąego obok. - Upss - zaczęłam udawać jego poprzednią wypowiedź.
- To nie było śmieszne - oburzył się z emfazą i założył łapy na klatce piersiowej.

<Raphael? Jared, gdzie zniknąłeś? ;D>

Od Ifali C.D TrixieLulamoon

-Dzięki...  Uśmiechnęłam się.
Szłyśmy dalej wąską ścieżką,kiedy znów usłyszałam:
-Hahah!  Cyrkowy potwór i czarodziejka od siedmiu boleści! Hahah!
-Tego już za wiele!  Wrzasnęłam. -Możesz sobie obrażać moją ososbę,ale nie pozwolę na obrażanie mojej siostry!  Za kogo ty się uważasz,pajacu?!
Pies podkulił ogon i zwiał.
-A właściwie,z kąd wzięła się ta obelga?
-To ty nie wiesz?
-Nie.
-Więc Ci opowiem...
Zaczęło się kilka miesięcy temu,gdy zupełnie przez przypadek człowiek usłyszał mój
śpiew.
Zostałam schwytana i wrzucona do jakiejś klatki,razem z pewnym psem.
On wytłumaczył mi,że jesteśmy w okropnym miejscu zwanym "cyrkiem".
I nie długo każą mi wyjść na scenę i zaśpiewać dla wielu ludzi.
Powiedział mi,że jakoś soie poradzę,zaprzyjaźniliśmy się.
Przez kilka dni codzienie dawałam występy,bo on stał z boku i mi pomagał,wspierał mnie.
Pewnego wieczora śpiewaliśmy razem z klatce,gdy nagle z mojego pyska wydobył się niespodziewanie wysoki dźwięk.
Pies zmarł na moich łapach...
Następny występ był dla mnie koszmarem.
Nie było go w pobliżu,czułam się zagubiona i samotna.
Wtedy ludzie zaczęli krzyczeć.
-Wstawaj i śpiewaj!  Cyrkowy potworze!
Wtedy zaczęłam śpiewać:
【Vocaloid】 Circus Monster

Nagle ludzie zaczęli się zwijać z bólu na ziemi,nie wiedziałam co się dzieje.
Wybiegłam z tego strasznego miejsca i udało mi się wrócić do domu...
(Trixie?)

Od Trixie Lulamoon

Pewnego poranka budząc się od razu zerknęłam przez "Okno" jaka jest pogoda. Słońce świeciło mi w oczy, warknęłam i odsunęłam się podskokiem od okna. Podchodząc do posłania coś zaświeciło mi ponownie w oczy. "Durne Słońce!" Pomyślałam. Wyjrzałam ostatni raz poza norę. W tym momencie Słońce chowało się za dużą chmurą. Nagle, obok mojego posłanka dostrzegłam błyszczący przedmiot na sznurku. Podniosłam go. Był to naszyjnik w kształcie serca. Nagle niechcący rozerwałam go na pół. Myślałam, że to moja wina, ale to były jednak 2 naszyjniki, tylko połączone ze sobą. Na lewej, białej połowie były czarne litery ułożone w napis "Best". Natomiast na drugiej, czarnej połowie był napis "Friend" białymi literami. Odłożyłam naszyjnik na posłanie. Podniosłam ostatnio znaleziony pył z podłogi. Miałam zacząć ćwiczyć magiczne sztuczki, kiedy usłyszałam płacz. Wybiegłam na dwór. W kałuży leżała biała suczka. Podbiegłam do niej, natychmiast poznałam, że to moja siostra - Ifala.
-Ifala!? Kto Ci to zrobił, siotro?-Zapytałam.
-Jakiś pies, jak wszyscy nazwał mnie Circus Monster...-Odpowiedziała.
-Może się przejdziemy?
-Spoko, jeśli unikniemy obelg..
Poszłyśmy poza tereny, nagle wpadłam na jakiegoś psa z SPS.
-O...Circus Monster postanowiła się przejść? Uważaj, bo znowu Cię wyśmieją!!!-Krzyknął.
Chciałam mu pojechać, więc powiedziałam :
-Miał, miał, miał!-Czekałam na reakcję, pies był zaskoczony, więc przetłumaczyłam-To znaczyło : Kiss my ass, bitch.
Pies warknął u uciekł. Ifala się zaśmiała i powiedziała :

<Ifala? Nie ma to jak sisotra :)>

Trixie LulaMoon Dorasta!

Trixie dorasta tak jak reszta rodzeństwa :

http://psy-pies.com/pliki/image/foto/duze/foto4f58bdb4645a2.jpg
Trixie Lulamoon

Ifala i Aomine dorastają!

Ifala i Aomine dorastają!

 Ifala

 Aomine