poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Od Blaise'a C.D. Siobhan

Wilk był od nas większy, i wyraźnie lubił to okazywać.
- Nie wyglądasz na wilka...
-Zato pan tak-odparłem spokojnie. -I jak można to my już sobie pójdziemy...
Roger na nowo odzyskał siły.
-Nie zostaniecie na kolacji?-wilk zbliżał się powoli.
Przeskoczył nas i złapał Rogera za szyję. Ten nawetnie mógł uciec.
-Zostaw go!-krzyknelismy równocześnie.
-Może najpierw zabiorę się za ciebie?-spojrzał na Sio.
《Sio? Przepraszam że takie krótkie :/》

Od Siobhan C.D. Blaise'a

- A teraz cię zjemy! - zawołałam i zawyłam, starając się, żeby jak najbardziej przypominało to wycie wilka. Blai też zawył. Przypomniałam sobie, jak mnie i Mastera gonił wilk. On też wył, ale trochę inaczej. 
Chyba nam nie wyszło.
- Wasze wycie coś niezbyt przypomina wycie wilka. - mruknął Roger, po czym zmrużył oczy.
- A co ty możesz wiedzieć o wyciu wilka? - prychnął Blaise.
- Wiesz, ile razy gonił mnie wilk? - syknął.
- Ile? - uniosłam "brew".
- Yy... no nie wiem. - przyznał.
- No właśnie! - powiedziałam triumfalnym tonem. - Ale pewnie dużo razy, skoro się poddajesz w połowie ataku. W takim razie możesz się spodziewać wielu ataków od strony wilków.
- O, pani doświadczona? - usłyszałam z tyłu niski głos.
Odwróciłam się. No tak, jakżeby inaczej.
Za nami stał wilk.

Blaise?

300 postów!

Z radością informuję, że mamy już 300 postów na SPS! Ale się cieszę! A tak niedawno Zuzunia pisała o 200 postach... Zaraz pewnie będzie 400 xD

~Violet15

Od Blaise'a C.D. Siobhan

Roger wbiegł do lasu wioząc nas na grzbiecie.
Sio siedziała zawieszona na jego szyi, a ja siedziałem na zadzie. W dodatku tył na pszód.
Śmiałem się cicho. Strasznie wybijał. Roger biegł dziko krzycząc i brałostre zakręty próbując nas zrzucić. Na pewnym zakręcie spadłem wrzucony na drzewo.
-Cienias! -krzyknęła Siobhan.
-I tak was złapie!-zebrałem w sobie wszystkie siły i goniłem jelenia.W końcu go dogoniłem i wskoczyłem na niego.
Śmieliśmy się ale nie tak zwyczajnie tylko tak złowieszczo, albo jak wariaci.
Huehuehuehuehue.
Roger powoli zwalniał, aż w końcu się zatrzymał.
-Poddaje sie!-powiedział i położył się na ziemi.
-Piątka!-wystawiłem łapę do Sio.
《Sio?》

Od Jareda C.D. Avril

- Witaj... Ty jesteś Avril? - spytałem.
- Mhm. - kiwnęła głową. - Niedawno dołączyłam.
- No tak, pamiętam. - uśmiechnąłem się lekko.
Avril wyglądała na miłą.
Było gorąco, wręcz upalnie. Miałem ochotę popływać.
- Pójdziemy popływać? - zapytała wesoło suczka.
- Wyjęłaś mi to pytanie z ust. - parsknąłem śmiechem. - No pewnie, przecież nie będziemy się włóczyć po lesie w taki upał.
Poszliśmy nad jezioro. Wskoczyłem do wody, a Avril za mną.

Avril? Wybacz, że słabe. :/

Od Avril

Dziś był ciepły dzień.Dość wcześnie wstałam, gdzieś około godziny piątej rano byłam już na nogach.Postanowiłam więc pobiegać po terenie sfory.Gdy tak se biegałam moim ślepiom ukazał się biało czarny pies...Ej!Crystal! To przecież Jared Alpha.
-No witaj Jared pamiętasz mnie.
Widocznie on też szybko wstanął.

Jared?

Od Siobhan C.D. Blaise'a

W końcu zdecydowałam się uspokoić. Wzięłam kilka głębokich oddechów, no i wpadłam na pomysł. Na genialny pomysł. A mianowicie postanowiłam nastraszyć Rogera.
Wskoczyłam na niego (nie gryzłam, nie drapałam, po prostu wskoczyłam) i wrzasnęłam:
- Jestem wielki, przerażający wilk i cię zjem! Sprawię, że eksloduje ci głowa!
- Boże! Ratunku! - Roger otworzył bardzo szeroko oczy i zaczął się wydzierać. Wyglądało to komicznie.
Blai postanowił się dołączyć do straszenia Rogera.
- Sio, nie bawmy się jedzeniem. - powiedział do mnie i uśmiechem. Roger zaczął biegać w kółko. Muszę przyznać, niezła zabawa!
- Aaaaaaaaa! - wrzeszczał. - Pomóżcie!
Zza krzaków wyszedł Jared. Spojrzał na mnie jak na wariatkę (hm, może nią jestem?).
- Nie będę przeszkadzał. - powiedział. Odwrócił się szybko i odbiegł.
Tym razem się nie śmiałam, bo Roger domyśliłby się, że się z niego nabijam. Blai również wskoczył na Rogera, który pobiegł z nami na grzbiecie wgłąb lasu.

Blaise? xD

Od Blaise'a C.D. Siobhan

Sio ciągle się śmiała.
-Przestań...-poprosiłem ją - to głupie.
-Tak jak wszystko!-wrzasneła leżąc na ziemi.
-No i widzisz...Zepsułeś mi...Koleżankę.-Zwróciłem się do jelenia.-Jak tak dalej pójdzie to będę musiał cie zjeść... wrrr...
Jeleń odsunął się dwa kroki do tyłu.
- Nie boję... się was...- powiedział ale mimo wszystko teraz obserwował nas z odległosci.
Położyłem się na ziemi obok niej.
-Uspokuj się - Szepnąłem do niej.
-Daj spokój!-obróciła się głową w moją stronę tak blisko że musiałem zrobić zeza żeby ją zobaczyć. Odsunąłem się kawałek.
-Teraz ty zachowujesz się jak szczeniak-odparłem uśmiechając się lekko.
-Nie przeszkadzajcie sobie-Roger staną nad nami.
《Sio?》

Od Siobhan C.D. Blaise'a

- Jestem Siobhan. - powiedziałam do Rogera.
- Miło damę poznać. - ukłonił się.
Szczerze nie wiedziałam, jak zareagować, więc siedziałam cicho. Nikt nigdy wcześniej nie nazywał mnie damą... a już szczególnie jakiś jeleń.
- A tak w ogóle to co ty tu robisz? - spytał podejrzliwie Blai.
- Yyy... nic. - wyjąkał. - Ja... podziwiam widoki! Są piękne!
Uniosłam "brwi". Właśnie staliśmy na skraju lasu. Wszędzie drzewa. Drzewo, drzewo i jeszcze raz drzewo.
- Czekaj, ty coś kręcisz. - powiedziałam, kładąc uszy po sobie. Blaise zrobił to samo.
- O co naprawdę chodzi?! - warknął pies.
- No właśnie. - syknęłam.
Roger przełknął ślinę. Odsłoniłam kły, a on wrzasnął:
- Aaaaaa! - wydarł się. - Ten wilk chce mnie zaatakować! POMOCY!
Nie no, na codzień rzadko się śmieję, ale teraz trudno było mi się powstrzymać. Wybuchłam śmiechem, po chwili tarzałam się po ziemi ze śmiechu. Miałam powody. Po pierwsze - nie jestem wilkiem. Po drugie - nie chcę go zaatakować. Po trzecie - to wszystko jest takie idiotyczne, że nie da się nie śmiać.
- Sio? - Blai spojrzał na mnie.
- Tak? - próbowałam powstrzymać kolejny wybuch śmiechu, ale przerażona mina Rogera mi to uniemożliwiła.

Blai?

Od Jareda C.D. Ariany

Uniosłem brwi patrząc na Arianę, która tarzała się wszędzie z Wiesiem w pysku.
- Em... wszystko okej? - spytałem niepewnie, gdy sturlała się z zabawką z pagórka.
- Mhm. - odpowiedziała zajęta zabawą.
Nie wiedziałem, jak zareagować, więc położyłem się na trawie i czekałem, aż zabawa jej się znudzi. Jednak nie wyglądało na to, że ma zamiar kończyć zabawę Wiesiem.
W końcu zrezygnowany zamknąłem oczy.
***
- Jared! Jared! - ktoś uderzył mnie łapą. - Red! Żyjesz?!
Otworzyłem oczy. Nade mną stała Ariana. Powoli docierało do mnie, co się stało.
No tak, zasnąłem.
- Żyję. - mruknąłem.
- Wyglądałeś jak trup. - stwierdziła.
- Aha. - przeciągnąłem się.
- Spałeś? - spytała.
- Tak. - odpowiedziałem.
Gdy skończyliśmy ten dziwny dialog, zauważyłem, że Ariana już nie bawi się Wiesiem.
- Gdzie Wiesio? - spytałem.

Ariana? xD

Od Clarie C.D. Cziki

Czika przyniosła herbatę i rumianek. Usiadła na przeciwko mnie.
-To czym się zajmujesz w sforze?-spytała.
-Jestem tropicielem, ale kilka razy zastanawiałam się nad zmianą tego stanowiska...
Czika pokiwała głową.
-Ja jestem szpiegiem.
-Uu taki ninja -zaśmiałam się. - Nie jesteś trochę za duża na szpiega?
-Dobrze mi to idzie -uśmiechnęła się.
Spytałam jakie stanowisko ma Armor, ponieważ nie miałam okazji spytać o to jego.
-Stróżujący-odparła Czika śmiejąc się. No tak. Nigdy bym się po nim tego nie spodziewała.
Wypiłyśmy herbatę.
《Czika?》

Od Jareda C.D. Nory

- Miło poznać. - powiedziałem do suczki.
Nora była tej samej rasy co ja - karelski pies na niedźwiedzie. Chociaż wątpie, żeby któreś z nas powaliło niedźwiedzia.
- Jesteś Alfą, prawda? - spytała i spuściła wzrok.
- Tak. - potwierdziłem. - Takie życie.
- To źle? - zdziwiła się suczka.
- Właściwie to nie. - przyznałem. - Chociaż... może czasem. - parsknąłem.
Nora uśmiechnęła się do mnie, po czym powiedziała...

Nora?

Lord Epsilon!

Witamy nowego psa w SPS - Lorda Epsilona!
Hmm... Muszę przyznać, że ciekawy formularz. Szczególnie imiona psów z rodziny tego psa. :)
I znów oczy... Nie mogę się napatrzeć. ;) Ładny głos wybrałaś.
Witaj! :D

Lord Epsilon
Łowca

Od Armor King'a

Rankiem wstałem lewą łapą. Od razu wydałem z siebie warkot ponieważ czułem iż ktoś kręci się przy mojej jaskini. Szybko wyczułem obcy mi zapach. Wyszedłem powoli ale ten ktoś już uciekł. Udałem się na poranny trening.Trenowałem dość długo i przyznam że mi nie wychodziło. Udałem się więc na polowanie. Wypatrzyłem zwierzynę i już skoczyłem ...na moje nieszczęście zderzyłem się z pewną suką. A jedzenie uciekło. Warknąłem pod nosem.
-Dzięki.
Powiedziałem do suczki, pomogłem jej wstać. Choć spłoszyła mi śniadanie.
-Armor King.
-Avril.
Mruknęła.
(Avril?)

Fiona!

Witamy w Sforze już trzeciego zwiadowcę - Fionę! Mamy armię zwiadowców. xD
Coraz więcej osób ma więcej niż jednego psa w SPS (podobnie jak ja xD).
Podoba mi się to zdjęcie. Te oczy <3

Fiona
Zwiadowca

Avril!

Witamy w Sforze nową suczkę - Avril! Jak Avril Lavigne. xD
Bardzo ładne zdjęcie wybrałaś, lubię owczarki szwajcarskie <3 Piosenka na głos też fajna. Co by tu jeszcze napisać... Witaj! xD

Avril
Magik

Od Blaise'a - Quest 1 "Rodzina"

Tego dnia slonce wczesnie wstalo. Ja jeszcze nie. Lecz coz nie mozna tak caly dzien nic nie robic... Przeciagnalam sie i ziewnalem. Co za pogoda, pomyslalem, slonce ledwo widoczne przez szare chmury... Przynajmniej nie padalo... Jeszcze...
-Nareszczie wstales!-rzucila Clarie, moja mama.- myslalam ze nigdy nie wyjdziesz z tej jaskini. - zawsze usmiechnieta, radosna, optymistka. To dziwne jak bardzo dzielily nas charaktery. Moze mam to po tacie? Nigdy dobrze go nie poznalem... A mama? Ona chyba nie chce o tym rozmawiac... Taki juz moj los. Zakichany los... Przynajmniej mamy gdzie mieszkac.
Choc nasluchalem sie wiele histori o ludziach... O tym jacy sa niedobrzy. Mama wiedziala najlepiej. Jednak cos ciagle ciagnelo mnie do nich. Do istot ktorych nigdy nie poznalem. Mowili ze jestem agresywny. Cos w tym jest. Ale może dzisiaj trafi się okazja zeby lepiej ich poznać? Szczęściu czasem trzeba pomóc.
-Może pójdziemy na spacer?-spytała mama wyrywając mnie z rozmyślań.
-Nie jestem juz szczeniakiem-odparłem. Ruszyłem powoli przed siebie. Jak rozplanować siły? Jak daleko do ludzi? Na terenach sfory nie byłem nawet w stanie znaleźć ich zapachu.
-Co masz zamiar zrobić?-spytała ponownie.
-Wspomóc przeznaczenie...-odparłem i odszedłem...
***
Wyszedłem z ostatnich możliwych terenów SPS. Minąłem las. Potem łąkę. To tu zaczynało się miasteczko. W mżącym deszczu zaysy domów rozmywały się, ale nadal można było zobaczyć różnokolorowe domki. Jednorodzinne, bliźniaki i małe wille. Wcześniej tylko raz widziałem miasteczko. Może dwa. W tym raz licząc senny koszmar o hyclu. Nie miałem najmiejszego zamiaru zawracać. Nie po to przeszedłem taki kawał drogi by teraz wrócić.
Moją uwagę przykuła największa willa. Sneżnobiała. W blasku słońca musiała wprost razić w oczy. Podszedłem bliżej. Wszedłem w głąb starej uliczki. Kocie łby (co za bezsensowna nazwa!), kamienie ułożone w przypadkowych miejscach. Po bokach lampy w regularnych odstępach. Te które wczesniej były naftowe, takie które latarnik musiał zapalać codziennie wieczorem i rano gasić. Teraz zostały przerobione na elektruczne. Między lampami stały żelazne płoty, lub drewniaje czy nawet zrobione z cegły. Kqżdy płot oddzelał od siebie domki.
Nagle rozległo się sczekanie niewielkiego psa. Po chwili go zobaczyłem. Przed willę wybiegł kundelek brązowo rudy, z kasztanowymi oczami.
- Wynoś się! - wrzasnął. Ale co taki piesek może mi zobić?
Odszedłem. Zostawiłem willę i pieska w spokoju. Deszcz powoli przestawał padać. Nie dawał jednak o sobie zapomnieć wielkimi kałuzami, które zostawił.
***
Usłyszałem cichy szelest spadającej kartki. Z jednej z lamp spadło ogłoszenie. Podszedłem się przyjrzeć. Na kartce było zdjęcie psa podobnego do mnie. "Uwaga! Zaginął pies rasy bullterier. Reagule na imię Lennox. Czeka nagroda! Proszę zadzwonić pod ten numer..."
-Leny!-usłyszałem krzyk za sobą. To ten mężczyzna co rozwieszał ogłoszenia. Był wysoki i napakowany ubrany w szare dresy i bluzę z podwiniętymi rękawami sprawiał groźne wrażenie. Gdy jednak podszedł bliżej pogłaskał mnie serdecznie a na szyję wcisnął obrożę ze złotym medalikiem z wygrawerowanym imieniem LENNOX.
Zapiął mnie na smycz, a ja postanowiłem przez chwilę poczuć się jak piesek kanapowy...
***
Tak trafiłem do małego domu z ogródkiem. Zostałem nakarmiony, umyty i wyszczotkowany. Czemu ja nie mam tak na codzień? Ale mogę mieć. Wystarczy że zostanę Lenym.
Zostałem do wieczora. Mężczyzna wypuścił mnie na pole i powiedział żebym tym razem się pilnował.
W domu było pełno zapachu psa zapewne Lennoxa. Przebiegłem przez dziurę w płocie. I goniłem za zapachem. Chciałem tu zostać ale Leny na pewno by się z tego nie ucieszył.
-Leny? -zawołałem widząc psa pod ławką.
-Kto pyta?
-Nie ważne... Twój pan na ciebie czeka.
Oddałem mu jego obrożę i odprowadziłem do domu.
-Masz naprawdę wielkie szczęście, że trafiłeś na niego. Pilnuj się.
-Dzięki, że pomogłeś -uśmiechnął się.
***
Gdy zaszło słońce wracałem na tereny SPS.
Jednak nie wszyscy ludzie są źli. Tak jak i psy. Wystarczy tylko lepiej ich poznać i nie oceniać po wyglądzie...

Od Cziki C.D. Clarie

Ruszyłam w głąb jaskini by przynieść troszkę wody z ziołami. Po chwili cofnęłam się mówiąc:
-Masz na imię Clarie tak?
-No.
-Lubisz rumianek?
Zaśmiałam się lekko. Armor spojrzał na mnie po czym podszedł do mnie.
-Idę na polowanie. Wy sobie pogadajcie.
Burknął cicho.
-W deszcz, Armor wracaj!
Krzyknęłam ale mój brat zdołał już wybiec. Wiem że z niego ryzykant...ale niech nie przesadza.
-Sorki za mojego brata, jakoś nieraz unika kontaktów. Rumianku?
Wytłumaczyłam Clarie po czym powtórzyłam poprzednie pytanie.
-Chętnie.
Uśmiechnęła się lekko. Po chwili przyniosłam jej. Usiadłam na przeciwko niej.
(Clarie?)

Od Cziki C.D. Mastera

Zrobiłam się bardzo głodna. Zaburczało mi w brzuchu więc puściłam patyk i powiedziałam:
-Może małe polowanko?
-No dobra.
Powiedział i ruszyliśmy węsząc. Na początku nic nie czułam, ale coś usłyszałam. Uniosłam głowę do góry i rozejrzałam się. Zatrzymałam Mastera stając mu na drodzę i nie odzywając się.
-Tam jest zając, nada się.
Szepnęłam mu do ucha pokazując łapą miejsce w której znajdował się zajączek. Po chwili zobaczyłam drugiego i powiedziałam cicho:
-Ja biorę tego szaraka a ty tego ok?
Pies bez dalszej zwłoki kiwnął głową.
-Czyli na 1,2,3?
Zapytał.
-Nie, to nie moja technika.
Powiedziałam i zaczęłam się skradać. Po chwili wyskoczyłam z krzaków i nacisnęłam na królika łapą. Potem odgryzłam mu tętnice.
-No dawaj, zanim ucieknie!
Krzyknęłam do mastera.
(Master?)