poniedziałek, 27 października 2014

Od Trixie LulaMoon

Pewnego dnia przechadzając się po terenach (I przewracając co 5 minut) postanowiłam pójść do kogoś. Przecież tak utalentowanej i niesamowitej suczki jak ja aż żal nie wpuścić do domu! Kiedy rozmyślałam z rozchlapanymi jak letnie mleko myślami, nagle zaskoczyła mnie ulewa. Nie przejęłam się nią - Deszcz, nic więcej. W końcu wymyśliłam, że pójdę do losowej osoby. Zastanawiałam się nawet, kto będzie tym szczęśliwcem! Akurat spędzałam wolny czas na łące. Była kilkanaście metrów od centrum. Żwawym krokiem poszłam do środka sfory. Dostrzegłam jakiegoś czarnego psa. Podeszłam do niego i powiedziałam zamykając oczy i uśmiechając się :
-Cześć, jestem-Ale nie dokończyłam, bo wystraszył i uciekł krzycząc coś. Obejrzałam się zaskoczona, ale nic wokół mnie nie było. Jednak mimo zdziwieniu poszłam do najbliższego psa, był biały. Jego reakcja na próbę wysłowienia się na temat mojego imienia okazała się być identyczna, jak w przypadku pierwszego psa. Zdziwiona zachowaniem wszystkich poszłam do mojej mamy i zapytałam :
-Mamo, czemu jak tylko pytam wszystkich o imię, to oni uciekają? Mam jakąś chorobę, czy coś? Może nie chcą się czymś zarazić..?
Anima zrobiła się blada, zimny pot spływał falami po jej biało-rudawym policzku.
-Mamo, o co chodzi?!-Zapytałam przejęta.
Moja rodzicielka przełknęła ślinę i zaczęła :
-No..Widzisz...Bo...-Miała problemy z wysłowieniem się. W końcu westchnęła :
-No więc, kiedy jeszcze nie byłaś na świecie, to pani doktor powiedziała, że..Szamani odkryli taką, no niespotykaną zarazę, ale ona może zarazić tylko noworodki, albo jeszcze nienarodzone organizmy...Myślałam, że uniknę tej zarazy, ale...-Przerwałam :
-Czyli ja mam to coś!?- Nagle w mojej bulwersacjii pojawił się nowy głos, chociaż nie słyszałam czyj, i co mówił. Okazało się, że za mną stał Aomine.
<Aomine?>

Od Imper'a C.D Pure

- No, tego mi było trzeba!
- Mi też. - zaśmiała się
Przesunąłem lekko łapę, zrzucając kilka kamyczków do rzeki. Spadające odłamki pobliskiej skały stworzyły niewielką falę. Cofnąłem się, nie chcąc być ochlapanym. 
- Cieszę się, że Cię spotkałem. Zazwyczaj nie wychodzę z domu, bo wiesz, ojciec... Ale już jest lepiej - przynajmniej mnie nie bije... - westchnąłem, rozmyślając o mojej sytuacji 
Przypomniała mi się Anima. Byłem jej wdzięczny, że mi pomogła, jednak nie chciałem więcej o niej słyszeć. Jej partner nieźle mnie poturbował, niby mu się nie dziwię, ale wiem, że ona i tak nie chciała by tak nędznego psa jak ja za drugą połówkę, nawet gdyby nigdy nie spotkała Shining'a... 
- Imper? - zaniepokoiła się Pure
Suka popatrzyła mi w oczy. Potrząsnąłem łbem, chcąc odegnać wszystkie niezbyt ciekawe myśli. 
- Co? - zapytałem rozkojarzony 
Samica pomachała mi łapą przed pyskiem. 
- Wyglądałeś tak, jak szaman w transie! Myślałam, że zemdlejesz! - podniosła lekko głos
Popatrzyłem na nią, nadal średnio wiedząc o co chodzi. Podniosłem się tak gwałtownie, że Pure trzymająca łapki na moim barku wyleciała w powietrze. Stoczyła się z małego wzgórka i wpadła do wody. Machała łapami i próbowała się wydostać. Musiało być na prawdę zimno, gdyż szczękała zębami jak nie wiem co. Pomogłem jej wyjść. Patrząc się na mnie gniewnie, otrzepała się z wody. 
Pure?

Od Demona C.D Astry

Pewnego dnia wybrałem się na przechadzkę po terenach sfory.
Szedłem akurat obok nór nowych członków,kiedy zaczepiła mnie jakaś suczka.
-Cześć,jestem Astra,a ty?  Przedstawiła się z uśmiechem.
-Demon.  Powiedziałem szczeżąc kły,bo nie umiem się normalnie uśmiechać.
-Jesteś wilkiem?
I znów to niezręczne pytanie... i co mam jej powiedzieć?
-W połowie.
-Ale super.
-Tak myślisz?
-Jasne.
-Przynajmniej nie uciekasz kiedy się uśmiechnę... zawsze coś.
(Astra?)