piątek, 17 października 2014

Od Jason'a

Spacerowałem sobie po terenach sfory. Zmęczony wycieczką po lesie, plaży, łące poszedłem się napić. Najbliższy mnie był wodospad. Podbiegłem do wody, żeby się jej napić. Nagle pod płynącą z wodospadu wodą dostrzegłem jakąś kulkę futra. Woda lała się na jej futerko. Po chwili to coś wyszło z wody. Był to mops, raczej suczka mopsa. Otrzepała się z zimnej wody i zaczęła szybko mrugać. Była bajeczna. Jej krótkie futro i skóra lekko poruszały się z każdym ruchem. Nagle mój ogon zaczął wbrew mojej woli zaczął merdać. Szybko przygniotłem go lewą łapą. Miałem otwarty pysk ze zdumienia. Była doprawdy cudna. Nagle podeszła do mnie i powiedziała :

<Tonia?>

Jason!




 http://spi3uk.itvnet.lv/upload2/articles/62/629254/images/_origin_Roll-your-mind-Nr1-61.jpg
Witamy kolejnego psa Smok33 - Jasona! Chyba pierwszego kundelka w SPS!

Od Ariany C.D Jareda

Wskoczyłam w śnieg i zaczęłam szukać Jareda.
Nie mogłam go znaleźć,nagle zderzyliśmy się i jak na zawołanie przestraszeni wyskoczyliśmy ze śniegu.
-To tylko ty... Odetchnął Jared.
-Co to znaczy TYLKO?!  Obruszyłam się.
-Gwiazda powróciła...
-Gwiazda nigdy nie odeszła,przygasła tylko na chwilę przyćmiona blaskiem słońca ok?
-A słońce to co niby?
-Ty głuptasie. Błyszczysz mocniej niż ja. Ale mi to pasi,choć siedzę w twoim cieniu,słońce daje ciepło czyli jedyną rzecz jakiej potrzebuję.
Pies stał i kminił co właśnie powiedziałam.
-A ten dalej nie rozumie moich metafór...
Usiadłam czekając aż loading w mózgu Jareda załaduje się na 100%.
Nagle usłyszałam kichnięcie.
Odwróciłam się,za mną stał mały szczeniaczek mopsa.
-Dzień dobry. Powiedziała zahrypniętym głosikiem.
-Dzień dobry mała,a co ty tu robisz w zimie sama?
-Nie mam z kim być,bo jestem w tej sforze sama...
-Oj,biedactwo. Wzięłam szczeniaka łapą i przybliżyła do siebie. -Nie zimno Ci?
-Troszeczkę,a Pani nie zimno?
-Mów mi "ciociu" nie jest mi zimno,moja rasa została wyhodowana do pracy w śniegu,więc nie czuję chłodu.
-A co się stało z Panem Jaredem?
-Myśli.
(Jared?  Tonia?  Mogę Cię przygarnąć Toniu? :3)

Od Blaise'a C.D. Siobhan

Czynapewno tego chcę?
Raz się żyje! Najwyżej ją zostawisz!
Czemu miałbym ją zostawić...
Jeśli coś pójdzie nie tak...
Jeśli coś pójdzie nie tak, ona mi nie wybaczy. JA sobie nie wybaczę...
-Myślisz, że dobrze robimy?-spytałem Sio.
-Blai...-spojrzała na mnie z lekkim rozczarowaniem i złapała mnie za łapę jakby myślała żejej ucieknę.
-Już dobra - uśmiechnąłem się. -Tylko się nie gniewaj!-pocałowałem ją.

《Sio?》

Od Siobhan C.D. Blaise'a

  Zastanowiłam się przez moment. Czy aby na pewno jestem gotowa na szczeniaki...? Oczywiście, to zależy od ich ilości... Ale przecież jestem z Blaise'm już od jakiegoś czasu... Chyba dam radę...
  Choć z drugiej strony ja mam dopiero dwa lata... A poza tym moja ciocia, Lassie zginęła przy porodzie z powodu pewnej nieznanej choroby... Czy ja też ją mam?
Na pewno nie. Nie masz żadnej choroby. Możesz mieć szczeniaki.
Chyba po raz pierwszy głos w mojej głowie nie wytykał mi moich błędów.
- Blai... - powiedziałam.
- Tak? - odpowiedział.
- Ja... no nie wiem... - wahałam się. - Nie wiem, czy chcę mieć szczeniaki...
- Jak nie chcesz, to możemy z tym zaczekać. - odparł łagodnie, ale w jego głosie usłyszałam coś jeszcze... Smutek?
Ale ja chcę mieć szczeniaki.
Może jednak nie...
Chociaż... może tak.
Albo nie...
TAK.
- Ja... też o tym myślę. - zamruczałam. - Też o tum myślę teraz.
Blai?

Od Lei C.D. Scooby'ego

- Nie szkodzi. - szepnęłam.
  Pies spojrzał na mnie. Postarałam się unieść wargi w uśmiechu. Może nawet mi to wyszło? Nie ważne. W każdym razie nie okazywał już zakłopotania.
Zaczął padać śnieg. Wstałam i podskoczyłam, łapiąc śnieg zębami. Wtedy przeleciał jakiś ptak. Zdecydowałam się go złapać, no i się udało. Zatrzasnęłam kły na jego szyi. Krew zwierzęcia zetknęła się z moim językiem.
- Blee... - skrzywiłam się.
- Śnieg nie smakował dobrze? - spytał Scooby.
- Chodzi o tego ptaka. - odpowiedziałam z bardzo krzywą miną.
- Aha. No to niedobrze smakował ptak?
- Nie za bardzo. - przyznałam. Zaczęłam pluć w przeciwnym kierunku. Chyba już pozbyłam się tego obrzydliwego smaku.
  Powróciłam do zabawy w łapanie śniegu.
- Chcesz się przyłączyć? - spytałam.

Scoob? ;)

Od Maxwell'a C.D. Scooby'ego

-HO HO HO! Ty ryzykujesz?
-Yhm - zaśmiał się.
-Tylko pytanie - kiedy stąd wyjdziemy?
Po chwili weszła do nas Wróbelka z złą miną...

<<Scooby?! Wróbel? :P>>

Od Scooby'ego C.D. Maxwell'a

-Wiesz...Możemy...Być kumplami!-stuknąłem psa
-Ech no dobra!
Pies zepchnął mnie ze łóżka a ja go.I bawiliśmy się w szpitalu jak jakieś szczeniaki...Garu skarciła nas:
-TO SZPITAL!A nie plac zabaw!
Zaśmialiśmy się...Po czym wróciliśmy na swoje miejsca.Nie chcieliśmy ich obciążać naszym zachowaniem.Zapytałem:
-A jak wyjdziemy ze szpitala...Pójdziemy w góry?
(Maxwell?Piszesz się na to?!)

Od Jareda C.D. Ariany

  Uśmiechnąłem się pod nosem. Pobiegłem w kierunku suczki.Naturalnie, z moim szczęściem nie skończyło się to dobrze. Poślizgnąłem się na śniegu i zjechałem w dół. Wpadłem w sam środek zaspy, śnieg zakrył mnie całego.
  Wynurzyłem się z białego puchu. Przede mną stała Ari.
- Jared, żyjesz? - spytała niepewnie.
- Nie. - odpowiedziałem uśmiechając się idiotycznie i ponownie zanurzyłem głowę w zaspie.
  Nie widziałem już jej reakcji. Następnie wpadłem na pomysł - wyjątkowo głupią zabawę. Wszystko przez to wynurzanie i zanurzanie się w śniegu. Zacząłem wskakiwać i wyskakiwać. Ariana spojrzała na mnie z załamaniem.
- Jared... Serio? - jęknęła.
- To wcale... nie jest... tak głupie... jak się... wydaje! - zawołałem robiąc przerwy w zdaniu, gdy wskakiwałem do śniegu.
- Też chcę. - powiedziała suczka.
Ari? xD

Od Scooby'ego C.D. Lei

Patrzyłem się suczce głęboko w oczy.Nasze noski się zetkneły...Chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie..Niestety obiawiła się jedna z moich wad: pierdoła...Przewróciłem suczkę.I...
Leżałem na niej...I do tego nasze noski były zetknięte...Szepnąłem:
-Wybacz..
(Leah?)

Od Maxwell'a C.D. Scooby'ego

-Nie wiem-burknąłem-"Spiep" mi się. humor.-warknąłem
-Co tam ci robili?
-Oczyścili ranę,ale i tak szczypie jak chol***.
Razem wybuchliśmy śmiechem.
-Poza wszystkim,nie mm szczęścia.
-W sensie?
-Miłość,przyjaźń.Nie psuje to do mnie do końca życia chyba zostanę samotnikiem.-westchnąłem
-Przecież...-zaczął

(Scooby? *Dramatyczna pauza xd)

Od Lei C.D. Scooby'ego

  Pies położył swoją łapę na mojej łapie. Nie zabrałam jej. Zamiast tego przysunęłam się do doga. Oparłam się o jego bok i westchnęłam głęboko.
- Co się stało? - spytał Scoob.
- Nic. - odpowiedziałam szybko. Nie chciałam przerywać tej wspaniałej ciszy.
  Uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech. Następnie zamknęłam oczy.
Przed oczami pojawił mi się obraz Scooby'ego, który przybiegł, gdy ja wyłam. Tak bez powodu. Nie musiał, a przybiegł.
Delikatnie dotknęłam moim nosem pysk Scooby'ego.

Scoob? Brakus wenus totalus się objawia.

Od Scooby'ego C.D. Maxwell'a

Garu zabrała Maxwella do sali na operację.Natomiast mnie na dyżur.Czyli do sali z nazwą:,,Pacjenci".Miałem podłączoną kroplówkę...Co chwila ktoś w tej sali rzygał do kubła lub miał straszną wyspkę.Ja natomiast leżałem spokojnie i myślałem o Maxwellu.Co mu tam robią?lub Czy dobrze się czuje?Po 2 godzinach,do sali:,,Pacjenci" wkroczyła Wróbelka a z nią Maxwell.Zamerdałem ogonem jak zobaczyłem psa polubiłem go.Gdy położyła go na łóżko sąsiednie.Dała mu lekarstwo zrobione przez Animę.Zapytałem:
-O czym pogadamy?
(Maxwell?Zaśpiewać ci piosenkę Scooby-Doo? xD)

Od Scooby'ego C.D. Lei

Usiadłem obok suczki.Wyprostowałem się i zagadałem:
-Ładnie tu...
-Tak...
Położyłem łapę na łapie Leah.Lecz szybko ją zabrałem nie chciałem żeby pomyślałam sobie o mnie coś złego.Powiedziałem:
-Jutro trening...Musimy się dobrze wyspać...
-Ale to chyba nic złego jak posiedzimy sobie tu trochę...Razem.
Na moim pysku zawitał uśmiech.Suczka bardziej się do mnie zbliżyła a ja do niej. Świerszcze cykały.A ptaki śpiewały kołysankę...Słońce zachodziło.Było tak romantycznie...Zbliżyliśmy się do siebie bardziej.W końcu położyłem łapę na jej łapie...
(Leah?)

Od Maxwell'a C.D. Scooby'ego

-Egh...Wiesz,dość trudno powiedzieć
-Spróbujesz?
-Znasz wrogą sforę to pewnie poznasz Winter Dead'a
-Aha...Rozumiem.
-E...Jak to możliwe ze wpadłeś na patyk i nie masz oka?-burknąłem
-Po prostu,nie wierzysz mi?
-Nie kłam mi tu koleś.
-Oj dobrze,dobrze...Rahim...
-Ten wredny kundel?-warknąłem
-Yhm...-spuścił łeb.
Po chwili podeszła do mnie Garu

(Scooby Doo?!Gdzie jesteś? XD)

Tonia!

Przedstawiam Wam nową sunię w SPS - Tonię! Uwielbiam mopsy. <3
Witaj! xD

Tonia
Szczeniak

Od Lei i Jareda C.D. Scooby'ego

*Jared*
  Wyszedłem zza skały. Obserwowałem trening z ukrycia - nie chciałem nikogo rozpraszać. Ale tak czy inaczej - zostałem zauważony. No cóż.
- Jak tam trening? - spytałem.
- Nie jest źle. - odparł Rahim.
Wszyscy (Scooby, Leah i Rah) spojrzeli na mnie wzrokiem mówiącym "Jared, wiesz, że przeszkadzasz?". Z tego powodu powiedziałem:
- Dobra, nie przeszkadzam Wam. - uśmiechnąłem się lekko.
Odwróciłem się na pięcie i poszedłem do mojej nory.
*Leah*
  Gdy Jared poszedł, trening trwał jeszcze dwadzieścia minut. Rahim zdecydowanie nie był takim, który odpuszczał. I dobrze.
   Po treningu poszłam nad Błękitne Jezioro. Scooby zdecydował się pójść gdzieś indziej. Jednak potem usłyszałam miły głos, a raczej wołanie:
- Leah!
Odwróciłam się. Zobaczyłam idącego w moim kierunku Scooby'ego.

Scooby... znaczy Scoob? xD

Od Scooby'ego C.D. Maxwell'a

Poczułem zapach psa.Bałem się odwrócić,wiedziałem że pies po prostu zdechnie z mojej brzydoty.Bo powiedzcie sami,wszędzie miałem krew,rany i blizny.A poza tym nie miałem oka.
Ale...Po chwili zawahałem się.Odwróciłem się,pies nie był zbyt przejęty jak wyglądam.I wydawał mi się miły..Po chwili podeszła do mnie ładna suczka i powiedziała:
-Cześć Scooby jestem Pepper!
Mój pysk pokrył uśmiech zaniemówiłem...Była piękna.I odezwałem się:
-Jesteś...Pepper...Piękne imię!
Suczka uśmiechneła się i potarła mi oko maścią.Po czym powiedziała:
-Nie przejmuj się!Nie długo wyzdrowiejesz!
Po czym odeszła.A Garu podeszła i rzekła:
-To była moja córka a jestem Garu..
Pokiwałem łbem na znak że rozumiem.Suczki odeszły...A ja miałem czas poznać się z drugim psem od razu powiedziałem:
-Hej jestem Scooby...A ty jak się wabisz?
-Jestem Maxwell...Co tobie się stało w oko?
-Na...Znaczy...-nie chciałem zwalać na Rahima- Ee...Wpadłem na patyk!
-Okiem?-pies powiedział nie zbyt przekonany.
-Yhm...Przewróciłem się a tam akurat był patyk!I to wystający!
-Co za zbieg okoliczności!-pies roześmiał się
A ja z nim.Pogadaliśmy jeszcze trochę a ja zapytałem:
-A tobie co się stało?
(Maxwell?Wróbelka?Garu?Pepper?)

Od Erissy C.D. Rahima

Odepchnęłam samca. On jednak cały czas się do mnie zalecał.
- Jak Ci na imię? - zapytał, lądując przeze mnie na ziemi
Ruszyłam szybszym krokiem przed siebie.
- Erissa! - warknęłam
Pies uśmiechnął się.
- Piękna jesteś, wiesz?
Ach, te samce.... Podrywają a potem rzucają - tak samo postąpił Diablo. Tylko, że przez niego miałam te choler** bachory!
- Przypominam, że nie wiem kim ty jesteś! - krzyknęłam mu w pysk
Beauceron ponownie zatrzymał mnie, nie pozwalając przejść.
- Jestem Rahim, ale mów mi Rah. Jestem Generałem! - przechwalał się
Nie powiem, może i wrażenie to zrobiło, no ale... Takiego partnera nie potrzebuję! Rahim dotknął nosem mojego pyska, jakby chciał mnie pocałował. Kopnęłam go z całej siły w brzuch.
- Zostaw mnie! - warknęłam
Wróciłam do swoich poprzednich zajęć, a mianowicie do treningu. Co on sobie myślał? Niech idzie do innych suk, na pewno na niego polecą!
<Rah?>

Od Erissy C.D. Scooby'ego

Zachwiałam się, gdy wszystkie młode na mnie skoczyły.
- Dobrze się nimi opiekowałem! - powiedział Scooby
Ruszyłam wolnym krokiem ku grocie. Wszystkie maluchy biegły za mną, niezdarnie stawiając łapy. Nagle usłyszałam zduszony pisk. Odwróciłam się. Ujrzałam pumę, która rzuciła się na Loser'a. Szłam dalej.
- Nic z tym nie zrobisz? - zapytał zdenerwowany pies
Wybuchnęła śmiechem.
- Nie. Gdyby to był Temptation, czy Beat, albo Love... - wskazywałam łapą na kolejne szczeniaki - Ale Loser nie jest mnie wart!
Mimo moich słów Scooby chciał pomóc psiakowi. Westchnęłam. No cóż, musiałam mu pomóc. Warknęłam głośno. Popatrzyłam kotowi w oczy. Podeszłam do mojego przeciwnika. Samica drapnęła mnie, po moim pysku spływała krew. Zacisnęłam szczęki na jej uchu, odrywając jego kawałek. W końcu walka nabrała tempa. Scoob nie mógł ogarnąć szamotaniny. Tarzałyśmy się po ziemi, ciągle było słychać szczekanie i ryki... Lała się krew, choć jak na razie w niezbyt obfitych ilościach. Poraniony Los uciekł na bok.
- Zawołaj medyka! - wrzasnęłam
Poczułam mocne uderzenie. Upadłam niemal nieprzytomna na ziemię. Ujrzałam kolejną, zamazaną sylwetkę - drugą pumę. Wiedziałam, że nie miałam z nimi szans. I co te głupie szczeniaki narobiły!? Jeden z kotów ugryzł mnie w szyję. Nic nie widziałam. Straciłam przytomność.....
<Scoob, lub jakiś medyk?>

Od Maxwell'a

Winter Dead rzucił się na mnie,broniłem się.Wyrwałem mu jeden kieł ten zwiał,przez chwilę czułem że...Zaraz padnę...Zemdlałem,obudziłem się leżąc na jakimś kamiennym stole,leżałem i nagle podeszła do mnie suczka charta i husky.Za nią jeszcze jakaś,na drugim stole leżał Dog.

<<Scooby?Pisze tylko i wyłącznie do ciebie xd>

Od Scooby'ego C.D Animy i Wróbelki

Anima zaniepokojona prowadziła mnie do medyczki.Zobaczyłem wodospad w oddali i powiedziałem do suczki:
-Muszę tam iść?
Suczka milczała.Weszliśmy do wodospadu.Na liściach leżał SHADOW!Jego pysk był pokryty bliznami i krwią.Gdy go zobaczyliśmy przewrócił się na drugi bok.Co dało na do zrozumienia że nie chce nas wiedzieć.Anima podeszła do medyczki.Udało mi się podsłuchać ich rozmowę:
-Wróbelka!Przyprowadziłam ci pacjenta!-Anima podeszła do Wróbelki i tym samym wskazała na mnie.Ja cały czas zakrywałem oko.
-Yhm...Co się stało?Bawił się ze szczeniakami i wsadziły mu patyk w oko?-Wróbelka się zaśmiała
Anima zrobiła poważną minę i odburkneła:
-Wróbelka do nie powód do żartów!
-Ach...No trudno.Więc kto to lub co zrobił mu ranę?-Wróbelka mówiąc to zakładała rękawiczki
-No...Rahim...Scooby stawił się za mną a Rahim potężnie walnął go w oko.-Anima popatrzyła się w moją stronę
-Rahim...Rahim...Aaa.On zranił Shadowa.-pokazała łapą na Shada.
Po czym wyprosiła Animę z nory.A Shada przeniosła na inne legowisko.Mnie położyła na twardym,kamiennym stole.Po czym powiedziała:
-Musimy przeprowadzić operacje oka.Ale nie przejmuj się....
Po czym odeszła.Mogłem rozejrzeć się po wnętrzu.Ściany były pokryte różnymi plakatami z budową ciała psa.I z roślinami trującymi i leczniczymi.Było także inny pokój.Na wejściu do niego był napis:,,Pacjenci".
,,Pewnie tam są psy po operacjach"-pomyślałem
Prawdę mówiąc byłem podekscytowany.Wróbelka wróciła,miała ze sobą STRZYKAWKĘ!
Bardzo boję się strzykawek!Prawdę mówiąc poleciała mi łza...Wróbelka tylko powiedziała uspokajającym tonem:
-Scooby,nie bój się!To uspanie!
Zrobiłem wielkie oczy i krzyknąłem:
-CHCECIE MNIE ZABIĆ?!
Wróbelka pokręciła głową.I rzekła:
-To uspanie operacyjne.Uśpimy się na czas operacji.I nic nie będziesz czuć!
Uspokoiłem się.Od razu poczułem się lepiej.Wróbelka powiedziała:
-ZACZYNAMY!
I wstrzykneła mi płyn w tyłek.Po chwili powiedziałem:
-Kury są w kurniku!A koguty na płocie!
-Nie przejmuj się zaraz odpłyniesz...
Zamknąłem oczy.Śniłem o szczeniakach,partnerce i domu.Po chwili otworzyłem oczy....Wszystko było rozmazane.Widziałem Wróbelkę rozmawiającą z Animą.Były powyginane.Wróbelka zawołała niskim głosem:
-Obudziłeś się?
A Anima wysokim głosem:
-Scooby...Musze ci coś powiedzieć!
A później znów zamknąłem oczy.Otworzyłem je.I było wszystko normalnie...Ale widziałem jednym okiem.I to mnie niepokoiło...Popatrzyłem na stary zegar który stał w kącie.Wróbelka podbiegła do mnie.I dała mi z liścia żebym się obudził.Wstałem ze stołu.
Kręciło mi się w głowie.Potem Wróbelka mi wytłumaczyła wszytko że będę miał:gorączkę,bóle głowy i gardła,ból brzucha,wysypkę i rzygi.Powiedziała że może któreś z nich.Anima podeszła do mnie i powiedziała smutnym tonem:
-Scooby..Straciłeś oko!
Wróbelka pokiwała głowa ze smutkiem i dała mi lusterko.Popatrzyłem się....I zobaczyłem że nie mam oka.Rozryczałem się centralnie na środku gabinetu.
(Anima?Wróbelka?Dramat!)