Alfy kazały mi pomóc opiekunom szczeniąt zabrać młode do bezpiecznego miejsca. Scooby i Lavenda nawet sami by sobie poradzili. Nie będę siedział tu jak baba i czekał, aż wojna się skończy.
-Poradzisz sobie, stary-Powiedziałem do Scooby'ego. Poklepałem go po grzbiecie i pobiegłem do centrum SPS. Wilki były wszędzie. Wszyscy walczyli. Silentium atakowały 4 wilki. Zdołała walczyć z 3, ale ostatni gryzł jej łapę. Podbiegłem do nich i skoczyłem na wilka. Ugryzłem jego łapę, oddał mi ugryzieniem w ucho. Chwilę się z nim siłowałem, chciałem ugryźć go w szyję, ale tym momencie ugryzł mnie w szyję. Silentium cofnęła się na łapach zszokowana. Otworzyłem szerzej oczy i pysk i odkaszlnąłem krwią. W końcu usłyszałem krzyk Silent :
-Seth!-Potem już nic nie widziałem. Obudziłem się w jaskini medyków. Obok mnie stała Ariana. Miała skrzywiony wyraz pyska.
-Coś nie tak?-Zapytałem miło.
-Twój...Kark-Powiedziała szybko. Spojrzałem na swój kark. Była tam wielka rana.
<Ariana?>