poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Shining Armora C.D.

W jaskini pojawiła się suczka. Była dość wysoka, nieco niższa ode mnie.
-Gratuluję Alfo. Dobre rozłożenie pracy między zespoły.-Powiedziała wysokim, melodyjnym głosem. Kiedy wyszła z cienia od razu poznałem ją :

http://www.pudel.sk/Fotogaleria/images/pudel0002.JPG
To była TA SAMA suczka, która podszywała się pod Animę!
-TY?!-Krzyknąłem.
-Ja!-Odkrzyknęła tak samo głośno. Byłem zmieszany, czyli ona nie jest przypadkowa?
-Dobra, już nic nie łapię, złapaliście mnie, ale po co? Znając was zabilibyście mnie od razu..-Mruknąłem.
-To wszystko był jeden, wielki schrzaniony przez was plan. Miałam się z tobą ożenić, ale nie, żeby z tobą być. To było takie proste! To była dywersja do ataku na SPS. Ale twoja "Anila", czy jak jej tam i twój zapchlony syn musieliście wszystko schrzanić. Porwaliśmy Cię, żeby zrobić zamieszanie. Nie martw się, wypuścimy Cię od razu po tym, jak zabijemy ich wszystkich-Powiedziała Pudelka.-A właśnie, ale ja niewychowana! Jestem Meghan.
-Tu przyznam Ci rację, jesteś niewychowana.-Warknąłem złośliwie.

C.D.N

Od Shining Armora

Pewnego dnia chodziłem powoli po lesie przyglądając się dokładnie wszystkiemu. Śnieg lekko padał, ale to robiło miłą atmosferę. W końcu dotarłem tam, gdzie SPS się kończy. Przede mną stał Dog niemiecki. Był wyjątkowo ogromny.
-Sfora Wilczego Pazura-Mruknąłem do siebie skacząc na bok, żeby mnie nie zauważył.
-Kto tu jest!?-Krzyknął.-Jeśli to wy, nędzne kanalie z SPS to spadówa, wasz teren się tu kończy!
Miałem dość, wyskoczyłem z kryjówki i skoczyłem na Morgana - Czarnego Doga Niemieckiego. Zaczęła się walka, pogryzłem go i podrapałem, ale w końcu odepchnął mnie i uderzyłem o skały. Zemdlałem od uderzenia.

*****
Obudziłem się w dużej jaskini. Byłem przywiązany do ziemi. Nagle z ciemności wyszedł najgorszy z koszmarów : Winter Dead.
-No proszę, znowu się spotykamy, Shining Armor...-Mruknął.
-Wypuść mnie, teraz!-Krzyknąłem.
-*Śmieje się złowieszczo* spokojnie, pamiętasz naszą walkę?-Rzekł.
-Tak, i nie żałuję, że Cię strąciłem ze skał. Tylko trochę mi przykro, wiesz czemu?-Warknąłem.
-Nie.-Powiedział krótko.
-Przykro mi, bo nie umarłeś. Wszystkim byłoby lepiej, nawet tobie.-Odparłem zgryźliwie.
-Na serio? Prawie byś się ucieszył..-Powiedział i odsunął futro z żeber. Miał tam ogromną ranę.
-Mało co nie zginąłem. Prawie byłbym teraz w niebie.-Powiedział-Właśnie, "prawie"...-Nagle ktoś pojawił się w wejściu.

C.D.N