sobota, 11 października 2014

Od Jareda C.D. Ariany

- Nie szkodzi. - szepczę.
Ari przytula się do mnie, a w mojej głowie tkwi teraz tylko jedna myśl. 
Nie mogę jej stracić. Nie po raz drugi. Nie popełnię tego błędu drugi raz.
Zamykam oczy i odpływam.
~*~
Otwieram jedno oko, a potem drugie. Dopiero po kilkunastu sekundach orientuję się, gdzie ja w ogóle jestem.
Przede mną jest strumyk. Woda płynie szybko, już z daleka wygląda na zimną... To Górski Strumyk. Nie da się ukryć. Przeciągam się i wstaję. Ariana wciąż śpi. Idę w kierunku strumyka, aby napić się wody. Schylam się, czuję chłód w pysku.
- Jared? - odzywa się cichy głos.
Odwracam się i widzę Arianę. Uśmiecham się na jej widok.
- Zasnęliśmy tu. - informują suczkę.
- No widzę właśnie. - przyznaje Ari.
- To dziwne.
- Wiem.
Decydujemy się na kolejny spacer. Gdzie tym razem? Przed siebie. Tak bez sensu.
Przechodzimy obok klifów, które są po mojej lewej stronie. Lekko popycham Ari w prawo. Nie chcę przywoływać do mojej głowy tych okropnych dni, kiedy byłem przekonany, że już nie wróci, a ja mam zmarnowane życie.
Nagle uwagę Ariany przykuwa coś w oddali.
- Kto to? - pyta. - Czy to jakiś członek, który dołączył, gdy... - W tym momencie urywa, a ja patrzę na nią wzrokiem mówiącym "Nie lubię przypominać tych dni, ale mów dalej". - ...mnie nie było? - kończy.
Mrużę oczy.
- To chyba Luna. - stwierdzam patrząc na suczkę husky.
- Na pewno? - dziwi się Ari. - Ona... rzadko tu przychodzi.
- Może po prostu jej tu nigdy nie widziałaś. - mówię.
Suczka idzie w naszym kierunku. Gdy jest bliżej, widzę, że jej oczy są błękitne. Oczy Luny są inne - jedno niebieskie, a drugie brązowe.
Kim jest ta suczka?
- Kim jesteś? - pytam.
Nie odpowiada.
- Pytanie było. - niecierpliwię się.
- A wy to kto? - odpowiada pytaniem.
- Ekhem... Mam na imię Jared, a to jest Ariana. - przestawiam siebie i Ari.
- Leah. - Patrzy na nas uważnie. W jej oczach dostrzegam coś innego, niż ciekawość, którą najczęściej spotykam.
- Miło poznać. - mówi Ariana.
- Należycie do jakiejś sfory, czy błąkacie się samotnie... znaczy we dwójkę? - poprawia pytanie.
- Prowadzę Sforę Psiego Spojrzenia. - odpowiadam.
Na te słowa Leah wytrzeszcza dziwnie oczy.
- Sforę... Psiego... Spojrzenia? - Te słowa z trudem przechodzą jej przez gardło, przynajmniej tak to wygląda.
- Tak. - kiwam głową. - O co chodzi?
- Ja byłam Alfą tej Sfory.
- Jak to? - dziwię się. - Żadna Leah nigdy nie prowadziła tej Sfory. Pierwszą Alfą była Vanila... a potem Shadow...
- Ja jestem Shadow. - uśmiecha się krzywo.
- Przed chwilą powiedziałaś, że... - zaczynam.
- Że mam na imię Leah. - kończy za mnie. - Ale po tym dniu, gdy potrącił mnie samochód, a wy stwierdziliście, że zginęłam...
- Ej! - Ari nie wygląda na zachwyconą. - Ja wtedy nie należałam do SPS, Red też nie! Nie obwiniaj nas.
- Nie mówię, że to wasza wina. - wyjaśnia. - Po prostu, gdy wyglądałam chyba na martwą... nie wiem. W każdym razie zostałam gdzieś przewieziona. Chyba do weterynarza... czy jak to się nazywa. - macha łapą. - W każdym razie nie byłam aż tak strasznie poszkodowana. Straciłam przytomność, a tam mnie leczyli. - Dziwnie trzyma głowę. Tylko jednym okiem na nas patrzy, drugą stronę głowy (a w tym także lewe oko) ma odwróconą. - Ale tam nie mieli pojęcia, że mam na imię Shadow i nazwali mnie Leah. Już się przyzwyczaiłam do tego imienia. No i tak o to żyję. - kończy swą "opowieść".

Ari?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.