Wywróciłem oczami.
- Ech... - westchnąłem głęboko.
- Co "ech"? - parsknęła Ari.
Odwróciłem się i zwiesiłem głowę.
- Jared? - odezwała się Ari.
Nie odpowiedziałem. Usiadłem na ziemi.
- Jared, co się stało? - zmartwiła się suczka.
Nadal nie reagowałem, zrobiłem smutną minę. Chyba wyglądałem przekonująco.
- Ja... ja przepraszam! - zawołała Ari. Była smutna.
Wstałem i dotknąłem ją łapą.
- Berek. - powiedziałem uśmiechając się głupawo.
- Ej! - krzyknęła.
Uciekłem jej, a suczka biegła za mną. Biegliśmy bardzo długo, Ariana cały czas mnie goniła.
Nagle zatrzymałem się.
- Mam cię! - wrzasnęła suczka i pacnęła mnie łapą.
- O nie. - szepnąłem.
- Ha! Wygram! - wołała radośnie Ari.
- Ari, nie ruszaj się. Nie biegajmy. - powiedziałem.
Rozejrzałem się. Sytuacja jest beznadziejna, znaleźliśmy się w Górach Skalistych.
Podbiegłem do Ari, która zrozumiała sprawę. Lekko uderzyłem ją łapą i znów krzyknąłem "berek!".
- Nie ma tak! - krzyknęła, ale po chwili zaczęła biec za mną.
Biegłem przed siebie, aż w końcu zeskoczyłem z półki skalnej w dół.
- JARED! - przeraziła się Ari. - JESTEŚ TAM?!
Spadłem tylko na niską półkę, taką mniej więcej niecałe dwa metry od wysokości, z której skoczyłem. Nic poważnego mi się nie stało.
- He, he, he. - zarechotałem, wdrapując się z powrotem.
- Jared... Jesteś okropny. - oburzyła się Ariana.
- Wiem. - przyznałem.
Ariana? Okropny Jared xD