-Dzi-dzęki...-zaszczękałam zębami. Spojrzałam na psa z ukosa.
Westchnął głęboko.
-No chyba nie będziemy ty tak marznąć?-spytałam. - Jestem cała mokra, zaraz zamarznę...-użalałam się. Może i nie celowo, ale to Imper wrzucił mnie do wody.
-Cicho-pies zasłonił mi pysk łapą a potem roześmiał się pod nosem. -Chodź do jaskini. Tam wyschniesz.
Weszliśmy do pobliskiej jamy. Posiedzieliśmy tam kilka godzin i rozmawialiśmy.
-Czemu nosisz takie srebrne bransoletki na łapach?-spytałam.
-To nie bransoletki-roześmiał się.-To ma mi wzmocnić łapy i pazury. Mogę mocniej uderzać.
-Taki jakby kastet?-spytałam.
-Tak...-zamyślił się i trochę krzywo na mnie spojrzał. Uśmiechnęłam się.-Myślę, że tak...
<Imper?>