-Ok, Ok- uśmiechnęłam się. - W sumie to nawet ciekawe co robisz. Musisz mi kiedyś pokazać, a może nawet coś razem namalujemy.
Czika westhnęłą.
-Co za deszcz... Nie powiedziałaś jeszcze, co ty robisz jak pada?
-Ja? No śpiewam, albo słucham muzyki...
-Słuchasz muzyki?-zdziwiła się.
-Czasami podsłuchuję u ludzi w miasteczku. Muszę ci coś pokazać - uśmiechnęłam się.
Pobiegłyśmy do mojej jaskini. Podsunęłam Czice pod nos "urządzenie" które nazwałam muzykiem.
-To jest muzyk. Jak go tu naciszniesz to będzie grał piosenki.Jak naciszniesz znowu to przestaje.-wyjaśniłam.
-I to tak bez końca?
-Nie, co jakiś czas muszę zmieniać baterie.-odparłam.
Czika chciał się o coś spytać, ale ją wyprzedziłam.
-Kradne je od ludzi, czasem coś zgubią, no różnie.- Zamerdałam ogonem.
Czika się uśmiechnęła i wlączyła muzyka.
-To moja ulubiona piosenka - Położyłyżmy się na ziemi i zaczęłam nucić.
<Link do piosenki>
I want to fly
Can you take me far away
Give me a star to reach for
Tell me what it takes
And I’ll go so high
I’ll go so high
My feet won’t touch the ground
Stitch my wings
And pull the strings
I bought these dreams
That all fall down
<Czikia?>
niedziela, 31 sierpnia 2014
Od Animy C.D Armor King'a
-Moi rodzice... kiedyś go przygarnęli.
-I?
-Myślieli,że zachoroał i umarł,był zimny. Lecz z jego wersji wynika,że on tylko spał,a gdy się obudził nikogo już nie było.
-I z tego powodu mści się na tobie?! Wrrr...
-Nie mam bladego pojęcia,czemu akurat na mnie. Ale nie mów,że jest głupi.
-Hę?
-Nie masz o nim bladego pojęcia... Mimo wszystko jest bardzo mądry i umie podejmować decyzje.
-Ale? Przerwał mi pies.
-Daj mi dokończyć.
-Yhm.
-Napędza go nienawiść,a agresja jest spowodowana strachem i przeszłością. Ten pies nie ma nic, więc myśli tylko o zemście. Choć w głębi duszy nie jest zły.
-Umiesz w kimś takim odnaleść dobro?! To jest zło wcielone! Zbulwersował się pies.
-Nie mów o nim "to" on ma imię,tak jak ty i ja. I nie wstydziłabym się,nawet po czymś takim nazwać go moim bratem,zapamiętaj to.
Przez chwilę panowała cisza,po czym pies powiedział:
-Masz jednak dwie strony...
- Nie jestem taka,jak inni myślą.
-A myślą,że jaka jesteś?
-Słodka,bezbronna,bez swojego zdania. Zawsze uległa i nie mam głosu.
-Nie prawda.
-Prawda,ale ja nie chcę o tym rozmawiać... Zmieńmy temat.
(Armor King? Zawiła konwersacja zupełnie bez sensu)
-I?
-Myślieli,że zachoroał i umarł,był zimny. Lecz z jego wersji wynika,że on tylko spał,a gdy się obudził nikogo już nie było.
-I z tego powodu mści się na tobie?! Wrrr...
-Nie mam bladego pojęcia,czemu akurat na mnie. Ale nie mów,że jest głupi.
-Hę?
-Nie masz o nim bladego pojęcia... Mimo wszystko jest bardzo mądry i umie podejmować decyzje.
-Ale? Przerwał mi pies.
-Daj mi dokończyć.
-Yhm.
-Napędza go nienawiść,a agresja jest spowodowana strachem i przeszłością. Ten pies nie ma nic, więc myśli tylko o zemście. Choć w głębi duszy nie jest zły.
-Umiesz w kimś takim odnaleść dobro?! To jest zło wcielone! Zbulwersował się pies.
-Nie mów o nim "to" on ma imię,tak jak ty i ja. I nie wstydziłabym się,nawet po czymś takim nazwać go moim bratem,zapamiętaj to.
Przez chwilę panowała cisza,po czym pies powiedział:
-Masz jednak dwie strony...
- Nie jestem taka,jak inni myślą.
-A myślą,że jaka jesteś?
-Słodka,bezbronna,bez swojego zdania. Zawsze uległa i nie mam głosu.
-Nie prawda.
-Prawda,ale ja nie chcę o tym rozmawiać... Zmieńmy temat.
(Armor King? Zawiła konwersacja zupełnie bez sensu)
Od Armor King'a C.D. Wild Killer'a
Gość był okropny . Ale najlepsze było to że kiedy zaczęła mi lecieć krew śmiałem się w duchu i to w najlepsze. Nie specjalnie zanosiło się tutaj na moją przegraną. Kiedy zobaczyłem jak pomiata suczką wstałem warcząc niemiłosiernie.
-Eeee no co ty, damski bokser?!
Nie wyrobiłem, śmiałem się Kangalowi w pysk. A spytacie się...Czemu? Miałem kilka asów w rękawie...Pies nie był za mądry, a ja wręcz przeciwnie zawsze miałem plan działania. Bo nie ważna jest siła lecz również mądrość. Ten damski bokser miał -100 myśli na godzinę, więc mało co myślał. Pomimo bólu, postanowiłem się z nim pobawić i dać mu nauczkę.
-Co Ty mówisz!!
Ryknął na mnie , a ja posłałem mu tylko mój szyderczy uśmiech. Zaczął na mnie biec. Koniec z tym! Nie będę się paprał!! Warknąłem i odskoczyłem unikając ciosu.
-Koleś bijesz się tak wolno jak moja babcia. Chwila, ja nie mam babci.
Nie wiem czemu ale zwykle podczas walki włanczają mi się śmiech i faine teksty. Pies tym razem się nie oszczędzał mówiąc:
-Zostanie z Ciebie mokra plama, durniu!
Normalnie się przestraszyłem.-sarkazm psiaki. Choć nie miałem z nim szans w walce-przyznam się, to bym zginął dzielnie broniąc honoru i suczki. Lecz została mi jeszcze strategia, no za mądry też nie jestem ale kieruje się siłą i mądrością. Znów atakował ale ja uniknąłem tego warcząc zaciekle. Taa...no wiem tylko unikałem ciosów. Ale o to chodziło! Niech się grubas zmęczy. No w porównaniu ze mną to niezła masa. Ale ja też miałem swój sporawy wzrost. Kiedy tak unikałem, choć kilka razy mi się oberwało nie poddawałem się. Za nic. Pies nie raz rzucał swoje oschłe teksty. Ja natomiast je ignorowałem. Nagle zobaczyłem że suczka się budzi. Kiedy ja się na nią spojrzałem on również i zaczął na nią biec. Szybko przybiegłem tam pierwszy i pazurami przejechałem mu po całej długości głowy.
-Uciekaj!
Warknąłem do suczki. Ona wstała chwiejąc się.
-Pożałujesz!!!
Pies wściekał się co raz bardziej. A ja coraz bardziej traciłem nadzieje.
-Leć po pomoc!
Powiedziałem do suczki. Ona wlokła się. Próbowałem go od niej odciągnąć. Udało się piec pobiegł za mną. Byliśmy już w mieście.
-No co spaślaku...Nie dogonisz mnie?
Zatrzymałem się i odwróciłem mówiąc to, ale psa..tam nie było.
-Wops...
Mruknąłem sam do siebie czując na sobie jego oddech, no nieświeży...Zanim się odwróciłem pies przygniótł mnie do ziemi.
-Co teraz zrobisz?
Zaśmiał się mi w twarz. Warczałem groźnie pokazując przy tym swoje białe kły. Nagle jak to w mieście przyszli ludzie, patrząc się na to wielce dziwne zjawisko.
-Patrz przyszli widzowie...Będą patrzeć na twoją śmierć....
Wiedział że ma przewagę i to jaką. Ale ja miałem jeszcze coś czego on nie miał.... Zawyłem, głośno i donośnie. Po czym ponownie.
-To Ci nie pomorze...
Widać nie chciał zwlekać, ale na szczęście usłyszałem odpowiedz...
-Wiesz co niezły jesteś...w tej całej walce.
Słodziłem mu i te inne duperele ale po chwili z moje pyska wydobyło się coś innego:
-Ale, stary brakuje Ci mózgu i co najważniejsze....
Przerwałem ponieważ ludzie uciekli z wrzaskiem na widok moich kumpli, nareszcie dotarli..ile można.
-Nie masz przyjaciół!
Kiedy pies patrzył na moich kumpli wyrwałem się mu spod łap. Podbiegłem do pięciu psów.
-Dzięki, za szybkość.
Mruknąłem do nich.
-Stary, czego ty od nas chcesz...
Zaśmiał się Black. Tak mam wielu kumpli , no wiecie jak tak się podróżuje i często...chwila bardzo często wychodzi po za tereny sfory to tak jest. Ci to akurat: Black, Steve, Raven, Bruce, no i oczywiście dowódca całego gangu ulicznego, mój najlepszy kumpel z którym lubię się spierać Marduk znany też jako Craig Marduk.
-Nie masz szans...Killer.
Powiedział Marduk, a ja spojrzałem na niego ze znakiem zapytania na pysku. Oni się znają??
-Kpisz? Mam jak zwykle Marduk.
Warknął Wild Killer. Nie no mój mózg chciał eksplodować. Nie wiedziałem kompletnie o co tutaj kaman.
-Dzięki za przybycie....tak wogule.
Postanowiłem jeszcze raz podziękować, bez sarkazmu. Nagle i to jak dla mnie niespodziewanie pojawiła się cała Sfora Psiego Spojrzenia. No z grubsza cała. Jared spoglądał na mnie i klan uliczny. Mam na dzieje że ta suczka coś mu powiedziała i nie jest za bardzo poturbowana. Ciekawe co by się stało gdyby Jared tutaj nie przybiegł ze sforą...ale chwila, co się stanie....?
(Jared,Cheerilee, lub Wild Killer dokończycie?)
PS: Miło by było gdyby Alfa dokończył C:
-Eeee no co ty, damski bokser?!
Nie wyrobiłem, śmiałem się Kangalowi w pysk. A spytacie się...Czemu? Miałem kilka asów w rękawie...Pies nie był za mądry, a ja wręcz przeciwnie zawsze miałem plan działania. Bo nie ważna jest siła lecz również mądrość. Ten damski bokser miał -100 myśli na godzinę, więc mało co myślał. Pomimo bólu, postanowiłem się z nim pobawić i dać mu nauczkę.
-Co Ty mówisz!!
Ryknął na mnie , a ja posłałem mu tylko mój szyderczy uśmiech. Zaczął na mnie biec. Koniec z tym! Nie będę się paprał!! Warknąłem i odskoczyłem unikając ciosu.
-Koleś bijesz się tak wolno jak moja babcia. Chwila, ja nie mam babci.
Nie wiem czemu ale zwykle podczas walki włanczają mi się śmiech i faine teksty. Pies tym razem się nie oszczędzał mówiąc:
-Zostanie z Ciebie mokra plama, durniu!
Normalnie się przestraszyłem.-sarkazm psiaki. Choć nie miałem z nim szans w walce-przyznam się, to bym zginął dzielnie broniąc honoru i suczki. Lecz została mi jeszcze strategia, no za mądry też nie jestem ale kieruje się siłą i mądrością. Znów atakował ale ja uniknąłem tego warcząc zaciekle. Taa...no wiem tylko unikałem ciosów. Ale o to chodziło! Niech się grubas zmęczy. No w porównaniu ze mną to niezła masa. Ale ja też miałem swój sporawy wzrost. Kiedy tak unikałem, choć kilka razy mi się oberwało nie poddawałem się. Za nic. Pies nie raz rzucał swoje oschłe teksty. Ja natomiast je ignorowałem. Nagle zobaczyłem że suczka się budzi. Kiedy ja się na nią spojrzałem on również i zaczął na nią biec. Szybko przybiegłem tam pierwszy i pazurami przejechałem mu po całej długości głowy.
-Uciekaj!
Warknąłem do suczki. Ona wstała chwiejąc się.
-Pożałujesz!!!
Pies wściekał się co raz bardziej. A ja coraz bardziej traciłem nadzieje.
-Leć po pomoc!
Powiedziałem do suczki. Ona wlokła się. Próbowałem go od niej odciągnąć. Udało się piec pobiegł za mną. Byliśmy już w mieście.
-No co spaślaku...Nie dogonisz mnie?
Zatrzymałem się i odwróciłem mówiąc to, ale psa..tam nie było.
-Wops...
Mruknąłem sam do siebie czując na sobie jego oddech, no nieświeży...Zanim się odwróciłem pies przygniótł mnie do ziemi.
-Co teraz zrobisz?
Zaśmiał się mi w twarz. Warczałem groźnie pokazując przy tym swoje białe kły. Nagle jak to w mieście przyszli ludzie, patrząc się na to wielce dziwne zjawisko.
-Patrz przyszli widzowie...Będą patrzeć na twoją śmierć....
Wiedział że ma przewagę i to jaką. Ale ja miałem jeszcze coś czego on nie miał.... Zawyłem, głośno i donośnie. Po czym ponownie.
-To Ci nie pomorze...
Widać nie chciał zwlekać, ale na szczęście usłyszałem odpowiedz...
-Wiesz co niezły jesteś...w tej całej walce.
Słodziłem mu i te inne duperele ale po chwili z moje pyska wydobyło się coś innego:
-Ale, stary brakuje Ci mózgu i co najważniejsze....
Przerwałem ponieważ ludzie uciekli z wrzaskiem na widok moich kumpli, nareszcie dotarli..ile można.
-Nie masz przyjaciół!
Kiedy pies patrzył na moich kumpli wyrwałem się mu spod łap. Podbiegłem do pięciu psów.
-Dzięki, za szybkość.
Mruknąłem do nich.
-Stary, czego ty od nas chcesz...
Zaśmiał się Black. Tak mam wielu kumpli , no wiecie jak tak się podróżuje i często...chwila bardzo często wychodzi po za tereny sfory to tak jest. Ci to akurat: Black, Steve, Raven, Bruce, no i oczywiście dowódca całego gangu ulicznego, mój najlepszy kumpel z którym lubię się spierać Marduk znany też jako Craig Marduk.
-Nie masz szans...Killer.
Powiedział Marduk, a ja spojrzałem na niego ze znakiem zapytania na pysku. Oni się znają??
-Kpisz? Mam jak zwykle Marduk.
Warknął Wild Killer. Nie no mój mózg chciał eksplodować. Nie wiedziałem kompletnie o co tutaj kaman.
-Dzięki za przybycie....tak wogule.
Postanowiłem jeszcze raz podziękować, bez sarkazmu. Nagle i to jak dla mnie niespodziewanie pojawiła się cała Sfora Psiego Spojrzenia. No z grubsza cała. Jared spoglądał na mnie i klan uliczny. Mam na dzieje że ta suczka coś mu powiedziała i nie jest za bardzo poturbowana. Ciekawe co by się stało gdyby Jared tutaj nie przybiegł ze sforą...ale chwila, co się stanie....?
(Jared,Cheerilee, lub Wild Killer dokończycie?)
PS: Miło by było gdyby Alfa dokończył C:
Od Armor King'a C.D. Animy
Uśmiechnąłem się do suczki.
-Spoko, no i drobiazg. Akurat byłem u kumpli. A Loser to tchórzliwy pies..
Zaśmiałem się i zakpiłem z psa.
-Chwila, znasz go?
Suczka była mega zdziwiona, no wcale się nie dziwię...Po takim przejściu dowiaduje się że go znam.
-No, ale jest to postać bardziej negatywna w mojej liście znajomych. Nie na widzę drania...
Zażartowałem chyba bo Anima się zaśmiała.
-Zmieniając temat jak rana?
Zapytałem spoglądając na suczkę i wstając. Podszedłem do niedawno upolowanego dzika. No, szczerze lekko się z nim męczyłem. Ale nie dałem za wygraną. Dotknąłem nosem dzika po czym powiedziałem:
-Głodna?
Suczka uśmiechnęła się mówiąc:
-Nawet nie wiesz jak. A rana...już nie krwawię więc boli mniej.
-Taa, powinnaś uważać na takich typów, kręci się tu ich sporawo.
Po prostu dałem jej przestrogę. No chyba że chce się zabić no to już nie moja sprawa.
-No ale wiesz...
Chciała coś powiedzieć ale jej przerwałem:
-Mam takie pytanie, wiem że to pewnie nie moja sprawa. Ale czemu ten drań Cię zaatakował? Miał jakieś powody? A może sama wdałaś się z nim w kłótnie. Loser to może i silny pies ale mózgu to nawet nie ma połowy...Więc musisz odpowiedzieć na te pytania. Może coś się zanosi...
Na końcu lekko warknąłem i podniosłem ton. Martwiłem się lekko losem sfory, te psy mają różne pomysły. A jeżeli Loser coś wymyśli nie będzie dobrze...
(Anima?)
-Spoko, no i drobiazg. Akurat byłem u kumpli. A Loser to tchórzliwy pies..
Zaśmiałem się i zakpiłem z psa.
-Chwila, znasz go?
Suczka była mega zdziwiona, no wcale się nie dziwię...Po takim przejściu dowiaduje się że go znam.
-No, ale jest to postać bardziej negatywna w mojej liście znajomych. Nie na widzę drania...
Zażartowałem chyba bo Anima się zaśmiała.
-Zmieniając temat jak rana?
Zapytałem spoglądając na suczkę i wstając. Podszedłem do niedawno upolowanego dzika. No, szczerze lekko się z nim męczyłem. Ale nie dałem za wygraną. Dotknąłem nosem dzika po czym powiedziałem:
-Głodna?
Suczka uśmiechnęła się mówiąc:
-Nawet nie wiesz jak. A rana...już nie krwawię więc boli mniej.
-Taa, powinnaś uważać na takich typów, kręci się tu ich sporawo.
Po prostu dałem jej przestrogę. No chyba że chce się zabić no to już nie moja sprawa.
-No ale wiesz...
Chciała coś powiedzieć ale jej przerwałem:
-Mam takie pytanie, wiem że to pewnie nie moja sprawa. Ale czemu ten drań Cię zaatakował? Miał jakieś powody? A może sama wdałaś się z nim w kłótnie. Loser to może i silny pies ale mózgu to nawet nie ma połowy...Więc musisz odpowiedzieć na te pytania. Może coś się zanosi...
Na końcu lekko warknąłem i podniosłem ton. Martwiłem się lekko losem sfory, te psy mają różne pomysły. A jeżeli Loser coś wymyśli nie będzie dobrze...
(Anima?)
Od Cziki C.D. Clarie
-Ciekawe jak długo będzie tak padać...
Spojrzałam na wyjście i westchnęłam. Po czym poszłam odnieść naczynka od herbaty.
-Mam nadzieje że nie za długo.
Powiedziała Clarie z lekkim uśmiechem. Ja natomiast nie miałam na nic pomysłu.
-Powiedz, co robisz kiedy pada?
Zapytałam suczki, ta przemyślała to po czym odpowiedziała bez sukcesywnie:
-A co?
Myślałam że padnę. Spodziewałam się innej odpowiedzi a tu bam, odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Strasznie mi się nudzi. Lubię malować ale...
-Malować!!
Zdziwiła się dosyć.
-No, tak. I śpiewać.
-Śpiewanie rozumiem, ale malować?
Widać nie mogła uwierzyć.
-Może to i nie moja pasja ale od czasu do czasu no wiesz....warto zrobić coś niby twórczego.
(Clarie?)
Spojrzałam na wyjście i westchnęłam. Po czym poszłam odnieść naczynka od herbaty.
-Mam nadzieje że nie za długo.
Powiedziała Clarie z lekkim uśmiechem. Ja natomiast nie miałam na nic pomysłu.
-Powiedz, co robisz kiedy pada?
Zapytałam suczki, ta przemyślała to po czym odpowiedziała bez sukcesywnie:
-A co?
Myślałam że padnę. Spodziewałam się innej odpowiedzi a tu bam, odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Strasznie mi się nudzi. Lubię malować ale...
-Malować!!
Zdziwiła się dosyć.
-No, tak. I śpiewać.
-Śpiewanie rozumiem, ale malować?
Widać nie mogła uwierzyć.
-Może to i nie moja pasja ale od czasu do czasu no wiesz....warto zrobić coś niby twórczego.
(Clarie?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)