-Nie mogę stać w miejscu.
-Bez planu się nie ruszę.
-A masz jakiś?
-Rozejrzyj się i powiedz mi jeśli widzisz tuman dymu,słyszysz huk powalanych drzew itp.
-Ty sobie jaja ze mnie robisz? Nie pora na twoje gry!
-Gra to moje życie. Uśmiechnęłam się. -Tam. Dodałam wskazując na drzewo lecące w dół.
-C-co?!
-Shizuo. Mruknęłam wstając.
-No przecież...
Ruszyłyśmy w tamtą stronę,zatrzymałyśmy się kilka metrów przed bratem.
-A teraz patrz. Uśmiechnęłam się i wyszłam kilka kroków w przód.
-Shizu-chaaan! Wydarłam się na cały głos.
Brat odwrócił głowę z tym chorym wyrazem twarzy.
-Gdzie Error?
-Wisi mi to gdzie on jest.
-Wyszliście razem,no nie?
-Ale rozeszliśmy się po chwili. Mruknął powalając kolejne drzewo.
-Mógłbyś nie niszczyć lasu?
-I tak jest tu za dużo drzew. Mruknął.
-Drzew nigdy za wiele.
-Więc na czym mam się wyżyć...wiem! Na tobie,siostrzyczko! Uśmiechnął się.
-Dobrze wiesz jak to się skończy.
-Nie wiem. Zadrwił.
-Secret! Shizuo! Przestańcie! Warknęła Alyson.
-To ona też tu jest?
-Nie zauważyłeś mnie?! Zdziwiła się.
-Nie. Odparł wskakując na powalony pień.
-Co robisz,Shizu-chan?
-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz to łapy Ci powyrywam! Warknął.-Szukam tego odrzutka społecznego. Dodał po chwili.
-Nie mów tak o naszym bracie! Alyson wyglądała na wnerwioną.
-Wyluzuj siostra. Odparł z pustym wzrokiem.-On po prostu od zawsze był odrzutkiem.
-Mówi ten od którego wszyscy trzymają się z daleka na kilometr.
-Bo mają powód. Odparł. -A co do Errora,tam siedzi. Wskazał łapą na odległą polanę.
-To do niego podobne,siedzieć na odludziu.
-Ale siedzenie bez grupy jest niebezpieczne.
-Od kiedy? Mruknął Shizuo.
-Odkąd się urodziliśmy?
-Nie bezpieczne,zależy dla kogo.
-Dla Ciebie też.
-Kilka wilków nie jest dla mnie problemem.
-Jesteś zbyt pewny siebie!
-Bo mam powody. Uśmiechnął się pod nosem i zeskoczył z pnia.
-Gdzie idziesz?
-Chciałyście chyba znaleźć tego odrzutka społecznego,no nie?
-Przestań tak mówić! Zagotowała się Alyson.
Shizuo zrobił dziwną minę i powiedział "No dobrze,chodźmy poszukać naszego ukochanego braciszka Errorka bo się zawieruszył i wszyscy bardzo się o niego martwimy" Zadrwił.
-Nie ma co. Szepnęłam Alyson do ucha.
Ciężko westchnęła i podążyłyśmy za Shizuo,który torował nam drogę.
(Alyson? Poszukiwań ciąg dalszy XD)