środa, 25 marca 2015

Od Silentium; Quest ''Tajemnicze Zadanie''

 Przeciągam się i strzepuję z siebie zimną wodę, tym samym ochlapując jednego z instruktorów.
 Denerwujące typy. Niby tacy silni i mocni, a mało co się nie pozabijają na widok ładnej suczki. I nie mówię tu o sobie.
 Od pewnego czasu wiele samców zaczęło przystawiać się do Kishimu. Ja, jako jej jedyna rodzina, martwię się, w końcu jest jeszcze młoda.
 - Hej, uważałabyś, - mruczy jakiś wilczur. - ale wiesz... zawsze możemy o tym zapomnieć... - jego szorstka sierść muska mój bok. Czuję wstręt i obrzydzenie, a to znak, że zaraz wybuchnę. - W ostatnim czasie... dostałem ciekawą misję... a nie chciałbym jej sam wykonywać.
 Idiota, myślę. Skoro to jego misja, to czemu sam jej nie zrobi? Dookoła nas zrobił się już mały tłum, więc to logiczne, że nie odmówię.
 - Mogę ją zrobić nawet bez ciebie. - syczę i wyrywam się od niego. Ten jednak powtórnie ociera się o mnie. - Odsuniesz się? - mamroczę z zaciętością i siadam. - A z resztą, jaka to misja?
 - Muszę dostarczyć szczenię. - przewraca oczami - Nic szczególnego.
 - To po co mnie w to mieszasz? - mruczę.
 - Bo samice powinny zajmować się bachorami, nie? - wybucha niskim gardłowym rechotem. Pozostałe męskie towarzystwo robi to samo. Ironia przeszywa moje ciało. Zdobywam się na jedno, krótkie ''pff'' i odchodzę.
 - Idź się utop z taką robotą. - rzucam i znikam w tłumie.
***
 Leżę pod moim ulubionym klonem w lesie. Przez moją głowę już przewijają się myśli jak zabiję tamtego psa. Jednak żadna nie jest wystarczająco bolesna, dla niego oczywiście.
 - Silentium! - to jego głos. Wstaję i patrzę w miejsce z którego pochodzi. Słyszę szelest liści. Ktoś biegnie.
 - Tutaj jesteś! - woła. Za nim idzie zaskakująco podobny do niego szczeniak.
 - Bystry jesteś. - fuczę i podchodzę do szczenięcia. - Jak się nazywasz?
 - Ameki... - szepcze.
 - Słuchaj Ameki, ja jestem tu tylko żeby cię gdzieś odstawić, rozumiesz? Już teraz ci mówię żebyś nie przywiązywał się czy coś, bo to nie wypali. Jasne?
 - Tak... - jęczy wyraźnie przygnębiony.
 - Masz łapę do dzieci. - mamrocze sarkastycznie pies.
 - Jedno z nas musi być lepsze. - odpowiadam zgryźliwie.
 - Dlaczego jeszcze się nie zapytała? - Ameki podnosi wzrok na psa.
 Robię pytającą minę.
 - Jak on ma na imię. - odpowiada nieśmiało.
 - Uczono mnie, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - mówię.
 - Ale to kultura a nie ciekawość. - mówi zrezygnowany. - Nazywam się Daiko.
 - Moje imię już znasz. - odpowiadam. - Chodźmy szybciej.
***
 - To tu? - pytam przyglądając się stercie kartonów i kontenerów.
 - Tak. - odpowiada Daiko. - Przytulnie, nie sądzisz?
 - I to jak. - patrzę na szczeniaka. - Chyba go tu nie zostawimy, nie?
 - Tutaj znajduje się jedna z największych szkół dla szczeniaków. - mówi ze stoickim spokojem. - Nigdy o niej nie słyszałaś?
 - Jak zauważyłeś. - odpowiadam i przerzucam wzrok na Ameki'ego. -  No to zmykaj.
 - Och, dobrze... - szepcze i znika w głębi ''odpadów''.
 - Zostajemy czy idziemy? - pytam.
 - Lepiej chodźmy, młody może wrócić. Lepiej będzie, jeśli nas tu nie zobaczy.
 - Po raz pierwszy się z tobą zgodzę. - mówię i odchodzimy od szkoły Ameki'ego.
pam para pam
Koniec
pam para pam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.