niedziela, 2 listopada 2014

Od Pepper

Chodziłam po terenach sfory rozmyślając nad moimi uczuciami.
Lubię Mastera ale... ale nie wiem czy to to uczucie. Myślę, że skrywanie swoich uczuć nie daje nam poczucia szczęścia i miłości, myślę, że powinnam powiedzieć mu co czuję.
Spojrzałam w niebo, słońce jak zwykle świeciło na nieboskłonie. Była wiosna, lecz nie liczne grupy śniegu leżały jeszcze oddalone od siebie. Gdy miałam kolejną wskakiwałam w jej sam środek i niszczyłam pozostałości po zimie. Nagle zobaczyłam grupkę psów pochylonych nad czymś, lub kimś. Bez wahania podbiegłam do nich i wpadłam w sam środek zamieszania. Leżała tam suka rasy Collie, spała bądź była nieprzytomna.
 - Ej ty! - krzyknęłam do najbliżej stojącego psa. - Weź ją na grzbiet! Może być ranna!
Pies najwyraźniej lekko przestraszony moim zachowaniem posłusznie wykonał rozkaz i po chwili zaniósł poszkodowaną do medyczki. Położył sukę na kamieniu i uciekł, tak sobie uciekł. Zostałam sama z Wróbelką w gabinecie. Moja matka nie przyszła jeszcze do pracy więc to ja miałam ją zastąpić.
 - Pepper, ja chyba wiem kto to jest. - powiedziała.
 - Kto? - zmarszczyłam brwi.
 - To... to chyba moja matka, Lassie... - spuściła głowę.
 - Tym bardziej powinnyśmy jej pomóc. - skinęła głową. - Do roboty!
***
Po skończonym zabiegu wyszłam by zostawić suki same, jak na zawołanie zjawił się Master.
 - Cześć. - powiedziałam uśmiechając się.
<< Master? >>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.