wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Siobhan C.D. Blaise'a

Nie mija godzina, a to już drugi raz, kiedy ktoś zwraca się do mnie w taki dziwny spósób. W dodatku żaden z nich nie był i nie jest psem. Roger to jeleń, a ten nieznajomy to wilk.
- To jak? - Wilk spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem.
Ruszył w moim kierunku.
Jakoś nie mogłam sobie przypomnieć, czy Cheerilee mówiła, jak walczyć z wilkami. No tak - nie mówiła. A czemu? Bo ona uczy szczeniaki, nie jest żadną trenerką wojowników. Czyli właśnie stanęłam przed wilkiem, którego zamiarów nie znam (czy ja umiem czytać w myślach?!) i kompletnie nie umiem walczyć. No chyba, że liczyć bójki z rodzeństwem... Zaraz... Sama się nauczę.
Zamachnęłam się, żeby uderzyć wilka łapą, ale nie trafiłam. Jego głowa była za wysoko.
- Conajmniej żałosne. - prychnął nieznajomy. - Och, wybacz, jeszcze się nie przedstawiłem. Jestem Thresh.
Potem popchnął mie i uderzyłam głową o skałę. Straciłam przytomność.
***
Obudziłam się w tym samym miejscu.
Blaise'a i Thresha nigdzie nie było.
- Blaise! - krzyknęłam. Zero reakcji.
Wstałam i wolno poszłam wgłąb lasu. Kręciło mi się w głowie. W oddali zobaczyłam, że ktoś się do mnie zbliża.
- Blai? - wyszeptałam.
Potknęłam się o byle kamień, ale w miarę szybko wstałam. Ktoś zaczął się oddalać.
- Blai! - wydarłam się.
Zawrócił. Z daleka nawet nie widziałam, czy to on.
- Sio! - usłyszałam. - Sio! Sio! - Rozpoznałam ten głos. To Blaise.
Z każdym wykrzyczanym przez Blaise'a słowem, wszystko było coraz ciszej. Nie miałam pojęcia, co się dzieje, że Blai tak krzyczy. Jednak po kilku sekundach się dowiedziałam.
Wilk nie postanowił odpuścić. Właśnie biegł w moim kierunku, warcząc wściekle.
- Sio, uciekaj! - wrzeszczał Blai. - SIOBHAN!!
Po chwili pies stał obok mnie. Jakoś nie docierało do mnie to, co się działo.
Ale nie mogłam dać się zabić wilkowi.
Odwróciłam się i zaczęłam biec za Blaise'm. Coś mnie spowalniało. Nie miałam pojęcia, czemu. Może przez to, że Thresh mnie popchnął i rąbnęłam głową o tą głupią skałę. Po co ta skała w ogóle tam stała?!
Zostałam przygnieciona przez czarnego wilka o złotych oczach. To był Thresh... albo jego brat bliźniak? Gdy nie był na to przygotowany, wstałam i wyrwałam do przodu.
Skręciłam w jakąś ścieżkę. Chyba nie tam, gdzie trzeba... a raczej na pewno. Zatrzymałam się gwałotwnie.
Byłam w pułapce. Czyli marnie ze mną. Zamknęłam oczy czekając, aż wilk zaatakuje. Jednak ten nic nie robił. Zamiast tego warknął:
- Boisz się walki? A może nie potrafisz walczyć, co kotek?!
Ma rację. Nie potrafię. Ale mam szansę się nauczyć, a raczej spróbować - inaczej za parę minut będę martwa.
Bez zastanowienia skoczyłam na wilka i ugryzłam go w szyję. Zobaczyłam, że Blaise biegnie w moim kierunku.

Blai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.