sobota, 16 sierpnia 2014

Od Assasino

Moja historia jest dosyć długa... Więc opowiem ją od momentu spotkania Gāru.
~*~
- Brawo niuniu. - powiedział Jingle. 
- Daruj sobie - mruknąłem odwracając się. Położyłem się i przymknąłem oczy.
Nagle do schroniska wpadł rudy pies. Chyba Flat Coated Retriever.
- Królewicz z bajki? - roześmiał się szyderczo Green.
- Napewno ma klasę. - mruknąłem. - Nie to co ty...
- Cicho! Wiesz, że jestem tu dłużej od Ciebie! Powinieneś okazywać mi szacunek! - greyhound oburzył się.
Pies nie zważając na naszą kłótnie uwolnił Husky i uciekli.
- Szkoda, że nas nie uwolnił. - syknęła Flower.
- Uhum. - Jingle popatrzył na Dalmatynkę. Chwilami miałem wrażenie, że są w sobie zakochani, a napewno szef.
- A ty co tak cicho siedzisz? - Green warknął do chudej suki Owczarka Belgijskiego. Była tu jedynie dlatego, że jest świetnym medykiem. Nie ma ani grosza zewu krwi.
- Pytam się! - warknął znowu. Sneper przestraszyła się. Schowała pysk w łapy i zaczęła płakać.
- Zamknij się! - syknąłem wstając energicznie. - Po ch*lere goniliśmy tą sukę!
- Morda! - Jingle wstał z wrażenia. - Gdy stąd wyjdziemy... Zobaczysz.
To było jego ostatnie słowo. Zasnął.
~*~
Otworzyłem swoją klatkę. Zrobiłem to na tyle cicho, że nikt mnie nie usłyszał.
- Assasino..? - Sneper wstała powoli.
- Cicho... Uciekam. - popatrzyłem w jej oczy. - Ja... Ja kiedyś po Ciebie wrócę. Obiecuje.
Wybiegłem ze schroniska. Szedłem wzdłuż lasu.
- Ktoś ty..? - usłyszałem głos za sobą.
<ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.