środa, 1 października 2014

Od Wild Killer'a

Chodziłem po terenach sfory. Moje życie nie miało sensu - zarówno tutaj, jak i gdziekolwiek indziej. Chciałem umrzeć... A więc, czemu by się nie zabić? I tak nikt nie będzie za mną tęsknił. Wybiegłem poza tereny sfory. Poczekałem w odludnym miejscu do zmroku. W nocy usłyszałem wyczekiwany dźwięk - wycie wilków. Ruszyłem szybkim krokiem przez las. Natknąłem się na pokaźną watahę.
- Kogo tutaj mamy? - zapytał gniewnie potężny basior
Zaśmiałem mu się w pysk.
- Kogoś lepszego od ciebie! - zadrwiłem
Widać było, że to go zdenerwowało. Warknął, dając swoim towarzyszom znak do ataku. Gdy rzucili się w moim kierunku, zacząłem się bronić, ale wiedziałem, że to bez sensu. Przynajmniej mogłem być pewien, że zginę.
Runąłem na ziemię. Leżałem w kałuży własnej krwi. Czułem okropny ból, gdy wilki rozrywały moje ciało. Powoli zamykałem oczy... Wkrótce nie widziałem już nic. Zasnąłem i już nigdy się nie obudziłem...
<Wild Killer umiera.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.