czwartek, 29 stycznia 2015

Od Jareda C.D. Lavendy

Słowa Ariany zdołowały mnie jeszcze bardziej. Ostatnie kilka tygodni to marne próby przetrwania. Walki, obrona, coraz więcej rannych. Przez coraz bardziej liczne ataki sfora zaczęła się rozwalać. Niektórzy zdecydowali się ją opuścić - może ze strachu, a może z lenistwa. Może nie chcieli bronić sfory, tylko żyć w luksusach.
Od pewnego czasu Lavenda była naprawdę pomocna. Mogłem narzekać, jak to źle się dzieje, a ona słuchała. Traktowałem ją jak... hm, doradcę? W każdym razie nie mówiła nic w stylu "Jared, jesteś Alfą, ty powinieneś radzić sobie z czymś takim!". Umiała naprawdę pocieszyć.
- Muszę to sprawdzić. - westchnąłem.
- Pójdę z tobą. - zaoferowała się suczka.
- Dzięki. - spróbowałem się uśmiechnąć.
Wspólnie udaliśmy się w stronę groty medyków. Tam zastaliśmy nieprzyjemny widok...

Lavenda? Ew. Ari?

1 komentarz:

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.