Spojrzałam na rybitwę. Cała ociekała krwią. Miała otwarty dziób a po oczach praktycznie nie było śladu. Jedno ze skrzydeł było całkowicie oderwane od reszty ciała. Dziura odsłoniła szarą kość i kwiścieczerwone komórki. Krew po chwili przestała ciec. Przyzwyczaiłam się do takiego widoku dzięki... Dzięki Blaise'owi.
-Przynajmniej jest cicho-powiedziałam.-Skoro nie chcesz...-strąciłam rybitwę do wody. Jej ciało wpadło z impetem pod taflę wody i za barwiło ją na różowo. Po chwili wypłynęło na powierzchnie w jeszcze drobniejszych kawałkach.
-Więc należysz do sfory...-przytaknął. - I jesteś...
-Wojownikiem-przerwał mi.
-Pewnie nie tak ciekawe jak zabójca. Też by ci podpasowało
-A co ty taka znawczyni?-warknął.
-Ja nie. Ale możesz pogadać z Blaise'em.
-Kto to? Twój chłopak?-rzucił.
-To mój syn...-spojrzałam na niego spode łba.
Pies opuścił głowę na ziemię.
<Rahim?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.