niedziela, 14 grudnia 2014

Od Reyall "Trudne początki owocują na koniec"

Myślę, że to kwestia przyzwyczajenie, że nie przeszkadza Ci leśne życie. Wycie wilków, plusk wody o skały, przechodzące sarny z dziećmi, latające ptaki i mrówki, które chcą wejść Ci do nosa, uszu i pyska. Bo ja się przyzwyczaiłam. I to okey, że nie robi to na mnie wrażenia. Więc, kiedy alfa Sfory Psiego Spojrzenia, dała mi miejsce zamieszkania, znów musiałam się przyzwyczaić. Pierwsza noc była okropna; w oddali słyszałam wycie psów, właściwie zawodzenie, które dotkliwie raniło mój dobry słuch. Żaden ptak nie usypiał mnie do snu, dlatego zasnęłam dość późno. I chociaż to ja wybrałam, że chcę tak trochę pierwsze dni być w odosobnieniu, i że mam swoje miejsce niedaleko lasu, to i tak coś nie dawało mi spokoju. Psy. Wszędzie. Za dużo psów. Jak dla mnie. Lecz, żeby przełamać lody, muszę stąd wyjść i pokazać światu, że jestem gotowa na dziś. Nie na wczoraj, czy jutro. Na dziś.
Wyszłam z mało przytulnej nory, chodź nie powinnam narzekać, bo sama taką wybrałam, i udałam się do Lasu, skąd dochodziły chichoty psów, uderzenia łapami o trawę i wieczne szczekanie. Na pewno kogoś tam poznam. Jestem odważna, ale z nowymi znajomościami jest ciężko. Udałam się do lasu, gdzie przy samym wejściu już siedziało kilka psów. Jedna z nich to była suczka, miała czarno-białe umaszczenie i wyglądała dobrze. Obok niej siedział jakiś pies, nie przyglądałam mu się. Lekko uśmiechnęłam się do suczki, która odwzajemniła gest. Już ją lubię. Dalej siedział jakiś pies. I to właśnie ten pies, sprawił, że się zatrzymałam. Podeszłam bliżej. Wiedziałam, że on wie, że ja stoję za nim, ale najpierw chcę się mu przyjrzeć. Miał śnieżne futro, lekko zakurzone. Był chudy, albo mi się tylko tak wydawało. W końcu ja też jestem chuda.
-Cześć. Jestem Reyall, a Ty ? - spytałam i śmiało usiadłam obok psa. Ma śliczne oczy.
-Hej, miło mi. Jestem Maxwell. Nowa, prawda ? - lekko pokazał swoje śnieżne zęby, kiedy szczerzył się do mnie. Już go lubię. Nop, to nie tak, że ja zaraz polubię każdego, kto się do mnie uśmiechnie...
-Nie lubię 'nowa'. Lepiej 'mało rozeznana' lub 'sunia', ale nie 'nowa'. - wytłumaczyłam Maxowi. Zawsze taka jestem...
-Okey. Więc, sunio - lekko zachichotał - Jak podoba Ci się w Sforze ?
-Jest bajecznie. - odpowiedziałam - Spotkałam kilka psów i każdy wydaje się miły.
-To dobrze. Większość nas taka jest. - uśmiechnął się pies.
Może się go o to spytam ? Wydaje się miły, pewnie się zgodzi.
-Maxwell, możesz mnie oprowadzić po terenie Sfory ? Wiesz, gdybym miała się zgubić. - nerwowo zachichotałam.

Maxwell ? Mam nadzieję, że nie odmówisz jej urokowi osobistemu ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.