poniedziałek, 17 listopada 2014

Od Shining Armora

Pewnego dnia chodziłem powoli po lesie przyglądając się dokładnie wszystkiemu. Śnieg lekko padał, ale to robiło miłą atmosferę. W końcu dotarłem tam, gdzie SPS się kończy. Przede mną stał Dog niemiecki. Był wyjątkowo ogromny.
-Sfora Wilczego Pazura-Mruknąłem do siebie skacząc na bok, żeby mnie nie zauważył.
-Kto tu jest!?-Krzyknął.-Jeśli to wy, nędzne kanalie z SPS to spadówa, wasz teren się tu kończy!
Miałem dość, wyskoczyłem z kryjówki i skoczyłem na Morgana - Czarnego Doga Niemieckiego. Zaczęła się walka, pogryzłem go i podrapałem, ale w końcu odepchnął mnie i uderzyłem o skały. Zemdlałem od uderzenia.

*****
Obudziłem się w dużej jaskini. Byłem przywiązany do ziemi. Nagle z ciemności wyszedł najgorszy z koszmarów : Winter Dead.
-No proszę, znowu się spotykamy, Shining Armor...-Mruknął.
-Wypuść mnie, teraz!-Krzyknąłem.
-*Śmieje się złowieszczo* spokojnie, pamiętasz naszą walkę?-Rzekł.
-Tak, i nie żałuję, że Cię strąciłem ze skał. Tylko trochę mi przykro, wiesz czemu?-Warknąłem.
-Nie.-Powiedział krótko.
-Przykro mi, bo nie umarłeś. Wszystkim byłoby lepiej, nawet tobie.-Odparłem zgryźliwie.
-Na serio? Prawie byś się ucieszył..-Powiedział i odsunął futro z żeber. Miał tam ogromną ranę.
-Mało co nie zginąłem. Prawie byłbym teraz w niebie.-Powiedział-Właśnie, "prawie"...-Nagle ktoś pojawił się w wejściu.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.