Siedziałam pod ścianą obok Clarie. Piłam co chwilę jakieś napoje, a goście wchodzili sporymi grupami dość regularnie. Słuchałam muzyki, lekko tupałam w rytm piosenki.
Co chwilę podchodziły do mnie różne psy i mówiły, że impreza jest super.
Po kilku minutach wszystkie psy już przyszły. Nawet Jared przyszedł. Po paru godzinach wszyscy zasnęli. Do swoich nor wrócił tylko Winner, Brica, Wróbelka i Jared.
Reszta spała u mnie. Kilka psów obudziło się wcześnie, tak jak ja. Podziękowało za zaproszenie i wyszło. Po godzinie w mojej norze leżałam tylko ja, Anima, Master, Attakai, Garu, Saba i Zeus...Po chwili krążenia po norze zobaczyłam czyjś ogon przy wieszaku. Podeszłam bliżej, odsunęłam wieszak. Mało co nie zemdlałam, kiedy zobaczyłam, że w mojej norze śpi....Wild Killer. Ostatnie czasy między nami się nie układało...Właściwie, jemu się z nikim dobrze nie układa.
Szybko wpełzłam na sam koniec nory i próbowałam zasnąć. Ale myśl o tym, że niedoszły morderca jest w moim domu nie ułatwiała mi tego. Po chwili podszedł do mnie sam Wild Killer. Zlana zimnym potem, wystraszona jego widokiem schyliłam głowę do samej ziemi.
Po chwili Wild Killer odezwał się :
<Wild Killer? Albo ktoś inny?>
Strony
▼
sobota, 13 września 2014
Od Clarie C.D. Cheerile
Po południu usiadłam w jaksini i dotarło do mnie jak bardzo się nudzę. Oparłam się o sciane. Westchnęłam głośno. Czika odeszła ze sfory, tego się nie spodziewałam...
Wybiegłam z jaskini miałam w sobie za dużo energi. Po chwili natknęłam się na drzewo z ogłoszeniem. Impreza? Czemu nie? Ruszyłam na łąkę nazbierać kwiatów dla Cheerile. Pod wieczór byłam już uniej w jaskini. Nie tylko ja. Wręczyłam bukiet i rozejrzałam sie za znajomymi psami. Anima, Blaise, Siobhan, Wróbelka, Rudy z Sabą i jeszcze kilka znajomych twarzy.
Usiadłam pod scianą słuchając muzyki po chwili Cheer przyniosła alkohol i poczęstowałam się. Od razu zrobiło mi się gorąco a potem tak jakoś wesoło.
Ipreza za szybko się skończyła. A może nadal trwala? Ja byłam już nad morzem.
Wpatrywałam się w odchłań podśpiewując. Coś zaszeleściło i po chwili obok mnie siedział(a)...
《No kto? Cheeri czy ktoś inny?》
Wybiegłam z jaskini miałam w sobie za dużo energi. Po chwili natknęłam się na drzewo z ogłoszeniem. Impreza? Czemu nie? Ruszyłam na łąkę nazbierać kwiatów dla Cheerile. Pod wieczór byłam już uniej w jaskini. Nie tylko ja. Wręczyłam bukiet i rozejrzałam sie za znajomymi psami. Anima, Blaise, Siobhan, Wróbelka, Rudy z Sabą i jeszcze kilka znajomych twarzy.
Usiadłam pod scianą słuchając muzyki po chwili Cheer przyniosła alkohol i poczęstowałam się. Od razu zrobiło mi się gorąco a potem tak jakoś wesoło.
Ipreza za szybko się skończyła. A może nadal trwala? Ja byłam już nad morzem.
Wpatrywałam się w odchłań podśpiewując. Coś zaszeleściło i po chwili obok mnie siedział(a)...
《No kto? Cheeri czy ktoś inny?》
Od Cheerile C.D. Animy
-To się cieszę. Ale to nie był mój wybór.-Powiedziałam szlochając.
-Nie rozumiem za bardzo, o czym teraz mówisz, Cheer-Powiedziała Anima.
-To ten sk*rwysyn mnie pocałował, a ja myślałam, że my się przyjaźniliśmy,! A się okazało, że ten szuja się we mnie zakochał!-Wydarłam się.
-Ale...Ta plota to prawda?!-Zapytała zaskoczona moim wulgaryzmem Anima.
-Tak, do cholery!-Krzyknęłam wkurzona.
-Spokojnie. Naprostuję tą sprawę!-Powiedziała Anima.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam Animę.
-Dzięki, dzięki, dzięki!-Powiedziałam.
Anima puściła mi oczko i wyszła. Po kilku godzinach wróciła zadowolona i powiedziała :
-Naprostowałam wszystko!
-Ale..Ale jak?-Zapytałam.
-Powiedziałam wszystkim, że to nie był twój wybór. Nic takiego.-Powiedziała Anima.
-Dzięki!-Powiedziałam-Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła! Może poszlajamy się razem po mieście psów?-Zapytałam na końcu.
-Chętnie!-Powiedziała Anima.
Wzięłam torbę z skóry krowy i zapakowałam do niej kilka potrzebnych rzeczy. Między innymi trochę diamentów, które zdobyłam w jamie niedźwiedzia kilka dni temu.
Pobiegłyśmy do miasta, o którym mówiłam. Poszłyśmy do sklepu i kupiłyśmy sobie ciuchy na jesień. Anima kupiła sobie taką kurtkę :
A ja taką bluzę:
Ubrałyśmy się w to, po czym poleciałyśmy do sfory. Miałyśmy jeszcze sporo diamentów. Mogłabym coś kupić! Razem z Animą pobiegłyśmy do kupca, który sprzedawał różne rzeczy w sercu skalistych gór. Poszłyśmy na największą górę, wtedy go zobaczyłyśmy :
Czarny, brodaty, wielki pies z wąsami. Miał lekko siwy pysk. Na głowie widniał stary kaptur. Podeszłyśmy do niego. Nic nie mówiąc pies podał nam pudło z różnymi rzeczami, głównie pitnymi, lub jadalnymi. Rozdawał też darmowe próbówki eliksiru szczęścia. Wzięłyśmy małą flaszkę. Było fajnie. Od razu uśmiech nasuwał mi się na pysk. Po chwili przestało działać. Moją uwagę przyciągnęły butelki stojące za czarnym staruszkiem.
-Przepraszam, co to takiego?-Zapytałam wskazując na butelkę.
Wilk ochrypłym głosem powiedział :
-*Kaszle* To jest dość mocny alkohol. Ma niebiański smak!-Uśmiechnął się.
-Ile kosztuje jedna butelka?-Zapytałam.
-Ykhy....Chyba za dużo dla was, miłe panie. Kosztuje 400 liści z lasu Forever-Everfree- Powiedział Pies.
Położyłam na stole dość dużą stertę diamentów :
-Ohoho!-Zaczął ucieszony staruszek.-Z tego będzie około...20 butelek.
-Poproszę-Powiedziałam. Pies podał mi dużą torbę ze skóry. Było w niej 20 butelek napoju. Zeszłyśmy szybko z góry razem z Animą. W mojej norze położyłam wszystkie butelki na ziemi. Zrobiłam ogłoszenie i porozwieszałam je po całej Sforze.
Wyglądało tak :
Przygotowałam norę na imprezę, po czym czekałam z Animą w swoim domu na pierwszych gości.
<Kto dokończy?>
-Nie rozumiem za bardzo, o czym teraz mówisz, Cheer-Powiedziała Anima.
-To ten sk*rwysyn mnie pocałował, a ja myślałam, że my się przyjaźniliśmy,! A się okazało, że ten szuja się we mnie zakochał!-Wydarłam się.
-Ale...Ta plota to prawda?!-Zapytała zaskoczona moim wulgaryzmem Anima.
-Tak, do cholery!-Krzyknęłam wkurzona.
-Spokojnie. Naprostuję tą sprawę!-Powiedziała Anima.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam Animę.
-Dzięki, dzięki, dzięki!-Powiedziałam.
Anima puściła mi oczko i wyszła. Po kilku godzinach wróciła zadowolona i powiedziała :
-Naprostowałam wszystko!
-Ale..Ale jak?-Zapytałam.
-Powiedziałam wszystkim, że to nie był twój wybór. Nic takiego.-Powiedziała Anima.
-Dzięki!-Powiedziałam-Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła! Może poszlajamy się razem po mieście psów?-Zapytałam na końcu.
-Chętnie!-Powiedziała Anima.
Wzięłam torbę z skóry krowy i zapakowałam do niej kilka potrzebnych rzeczy. Między innymi trochę diamentów, które zdobyłam w jamie niedźwiedzia kilka dni temu.
Pobiegłyśmy do miasta, o którym mówiłam. Poszłyśmy do sklepu i kupiłyśmy sobie ciuchy na jesień. Anima kupiła sobie taką kurtkę :
A ja taką bluzę:
Ubrałyśmy się w to, po czym poleciałyśmy do sfory. Miałyśmy jeszcze sporo diamentów. Mogłabym coś kupić! Razem z Animą pobiegłyśmy do kupca, który sprzedawał różne rzeczy w sercu skalistych gór. Poszłyśmy na największą górę, wtedy go zobaczyłyśmy :
Czarny, brodaty, wielki pies z wąsami. Miał lekko siwy pysk. Na głowie widniał stary kaptur. Podeszłyśmy do niego. Nic nie mówiąc pies podał nam pudło z różnymi rzeczami, głównie pitnymi, lub jadalnymi. Rozdawał też darmowe próbówki eliksiru szczęścia. Wzięłyśmy małą flaszkę. Było fajnie. Od razu uśmiech nasuwał mi się na pysk. Po chwili przestało działać. Moją uwagę przyciągnęły butelki stojące za czarnym staruszkiem.
-Przepraszam, co to takiego?-Zapytałam wskazując na butelkę.
Wilk ochrypłym głosem powiedział :
-*Kaszle* To jest dość mocny alkohol. Ma niebiański smak!-Uśmiechnął się.
-Ile kosztuje jedna butelka?-Zapytałam.
-Ykhy....Chyba za dużo dla was, miłe panie. Kosztuje 400 liści z lasu Forever-Everfree- Powiedział Pies.
Położyłam na stole dość dużą stertę diamentów :
-Ohoho!-Zaczął ucieszony staruszek.-Z tego będzie około...20 butelek.
-Poproszę-Powiedziałam. Pies podał mi dużą torbę ze skóry. Było w niej 20 butelek napoju. Zeszłyśmy szybko z góry razem z Animą. W mojej norze położyłam wszystkie butelki na ziemi. Zrobiłam ogłoszenie i porozwieszałam je po całej Sforze.
Wyglądało tak :
Przygotowałam norę na imprezę, po czym czekałam z Animą w swoim domu na pierwszych gości.
<Kto dokończy?>
Od Mastera: Horror? Cz.2
-Kolej na ciebie,młodzieńcze. Zaśmiał się pies.
Ani mi się śniło,zaparłem się z całych sił i pies nie mógł mnie wyciągnąć.
-No wyłaź! Krzyknął rozwścieczony.
-Nie dasz rady! Zaśmiałem się szyderczo.
-Czyżby? Warknął pies.
Nagle spojrzałem głęboko w jego oczy.
-Loser... Szepnąłem.
-Wreszcie ktoś mnie zna! Ale nie na długo.
Coś się we mnie ruszyło,wziąłem szczenię w zęby wybiegłem z klatki.
Pies rzucił się za mną.
Jednak byłem szybszy i udało mi się uciec.
Wbiegłem do lasu,jednak czy to był ten las?
Nie... to nie był nasz las.
Gdy tak szedłem ze szczeniakiem w zębach słyszałem różne dziwne dźwięki.
Spojrzałem na szczenię,wcześniej się mu nie przyglądałem.
-Akita... Czepnąłem do siebie.
Nagle usłyszałem za sobą kroki psa.
Jednak nikogo nie widziałem.
Po chwili usłyszałem straszny wrzask.
Odsunąłem się dalej i nadepnąłem na zakrwawione,martwe ciało psa...
C.D.N
Ani mi się śniło,zaparłem się z całych sił i pies nie mógł mnie wyciągnąć.
-No wyłaź! Krzyknął rozwścieczony.
-Nie dasz rady! Zaśmiałem się szyderczo.
-Czyżby? Warknął pies.
Nagle spojrzałem głęboko w jego oczy.
-Loser... Szepnąłem.
-Wreszcie ktoś mnie zna! Ale nie na długo.
Coś się we mnie ruszyło,wziąłem szczenię w zęby wybiegłem z klatki.
Pies rzucił się za mną.
Jednak byłem szybszy i udało mi się uciec.
Wbiegłem do lasu,jednak czy to był ten las?
Nie... to nie był nasz las.
Gdy tak szedłem ze szczeniakiem w zębach słyszałem różne dziwne dźwięki.
Spojrzałem na szczenię,wcześniej się mu nie przyglądałem.
-Akita... Czepnąłem do siebie.
Nagle usłyszałem za sobą kroki psa.
Jednak nikogo nie widziałem.
Po chwili usłyszałem straszny wrzask.
Odsunąłem się dalej i nadepnąłem na zakrwawione,martwe ciało psa...
C.D.N
Od Animy C.D Cheerilee
Usłyszałam ploteczkę i jak to ciekawska suczka musiałam sprawdzić ile w niej prawdy.
Poszłam więc do nory Cheerilee.
-Hej. Powiedziałam.
-Czego chcesz?! Zapytała szlochając.
-Czemu płaczesz?
-Wszyscy o mnie plotkują i krzywo na mnie patrzą! Żaliła się.
-Przykro...
-A ty z jakimś konkretnym problemem?
-Nie... Tak sobie pogadać przyszłam.
(Cheerilee?)
Poszłam więc do nory Cheerilee.
-Hej. Powiedziałam.
-Czego chcesz?! Zapytała szlochając.
-Czemu płaczesz?
-Wszyscy o mnie plotkują i krzywo na mnie patrzą! Żaliła się.
-Przykro...
-A ty z jakimś konkretnym problemem?
-Nie... Tak sobie pogadać przyszłam.
(Cheerilee?)
Od Cheerilee
Pewnego dnia biegając po terenach Sfory zobaczyłam ciekawe miejsce :
Wielka pustynia, z tą różnicą, że z lodu. Weszłam na ten piękny teren, a nagle obok mnie pojawił się czarny wilk :
-Siemka mała, jestem Soren-Powiedział z uśmiechem.
-Ekhm.. Cześć, Jestem Cheerilee.-Wydusiłam z siebie.
Owszem, wilk był przystojny, ale raczej nie w moim typie.
-Zapolujemy razem?-Zapytał.
-Okej-Powiedziałam niepewnie.
Pobiegliśmy gdzieś dalej ślizgając się. Nagle zobaczyłam jakieś zwierzę. Było podobne do jelenia, ale nie miało rogów.
Rzuciłam się na nie. Stawiało mocny opór, ale miałam to gdzieś. Wgryzłam się w szyję zwierzęcia, po czym zaczęłam gryźć jego cały pysk. Całe we krwi padło na ziemię. Soren je dobił. Zjedliśmy mięso razem, po czym spędziliśmy fajny wieczór. Soren zaprowadził mnie długą drogą do jakiegoś miejsca. Było śliczne :
-Tu jest pięknie-Powiedziałam.
-Tak. Ale nic nie jest piękniejsze niż ty.-Powiedział Soren.
Po chwili rozmowy, on dotknął łapą mojego policzka i go "Pomiział".
Nie odpychałam jego łapy ani nic takiego. To było całkiem przyjemnie. Zarumieniłam się. Pomyślałam, że mam nowego przyjaciela, uznałam, że on też tak sądzi.
-Masz piękne oczy-Skomplementował.
-Dzięki-Powiedziałam zerkając na swoje łapy. Po chwilce podnosząc głowę zaczęłam :
-Wiesz, bo..-Ale nie dokończyłam, bo w tym momencie Soren położył łapę na mojej głowie (Z tyłu) i przysunął mój łeb do siebie, po czym bardzo namiętnie pocałował mnie. Ale nie tak po koleżeńsku, tylko jakbym była jego. Jak mniemam wyglądało to tak :
Strasznie się zarumieniłam! Po chwili usłyszałam za sobą głos :
-CHEERILEE?!
Odsunęłam pysk od pyska Sorena. Za mną stał Jared, Po chwili pobiegł super szybko do Sfory. Nie mogłam go zatrzymać.
-Kto to był?-Zapytał Soren.
-Alfa mojej sfory-Powiedziałam uderzając łapą w swój pysk. Spojrzałam na Sorena. Momentalnie zapomniałam jego bezczelność. Nastała chwila ciszy. Myślałam o tym, czy Jared puści farbę i powie o tym całej Sforze. Kiedy zastanawiałam się tak, zamknęłam oczy. Ale nie powinnam tego robić, bo Soren skoczył na mnie i stanął nade mną. Myślałam, że chce mnie zabić. Ale zamiast mnie gryźć, znowu mnie pocałował. Odetchnęłam z ulgą, nie biorąc pod uwagę tego, że znowu jest bezczelny. Jak skończył ten cały cyrk powiedziałam :
-Muszę lecieć!
Pobiegłam na tereny sfory. Od razu większość psów podchodziła do siebie i patrząc na mnie, coś do siebie szeptały. Jedno było pewne :
-Jared się wygadał, a plotka poszła dalej-
Poleciałam jak najszybciej do swojej nory. Było mi strasznie wstyd. Po chwili ktoś wszedł do mojej nory, a był to...
<Ktoś dokończy?>
Wielka pustynia, z tą różnicą, że z lodu. Weszłam na ten piękny teren, a nagle obok mnie pojawił się czarny wilk :
-Siemka mała, jestem Soren-Powiedział z uśmiechem.
-Ekhm.. Cześć, Jestem Cheerilee.-Wydusiłam z siebie.
Owszem, wilk był przystojny, ale raczej nie w moim typie.
-Zapolujemy razem?-Zapytał.
-Okej-Powiedziałam niepewnie.
Pobiegliśmy gdzieś dalej ślizgając się. Nagle zobaczyłam jakieś zwierzę. Było podobne do jelenia, ale nie miało rogów.
Rzuciłam się na nie. Stawiało mocny opór, ale miałam to gdzieś. Wgryzłam się w szyję zwierzęcia, po czym zaczęłam gryźć jego cały pysk. Całe we krwi padło na ziemię. Soren je dobił. Zjedliśmy mięso razem, po czym spędziliśmy fajny wieczór. Soren zaprowadził mnie długą drogą do jakiegoś miejsca. Było śliczne :
-Tu jest pięknie-Powiedziałam.
-Tak. Ale nic nie jest piękniejsze niż ty.-Powiedział Soren.
Po chwili rozmowy, on dotknął łapą mojego policzka i go "Pomiział".
Nie odpychałam jego łapy ani nic takiego. To było całkiem przyjemnie. Zarumieniłam się. Pomyślałam, że mam nowego przyjaciela, uznałam, że on też tak sądzi.
-Masz piękne oczy-Skomplementował.
-Dzięki-Powiedziałam zerkając na swoje łapy. Po chwilce podnosząc głowę zaczęłam :
-Wiesz, bo..-Ale nie dokończyłam, bo w tym momencie Soren położył łapę na mojej głowie (Z tyłu) i przysunął mój łeb do siebie, po czym bardzo namiętnie pocałował mnie. Ale nie tak po koleżeńsku, tylko jakbym była jego. Jak mniemam wyglądało to tak :
Strasznie się zarumieniłam! Po chwili usłyszałam za sobą głos :
-CHEERILEE?!
Odsunęłam pysk od pyska Sorena. Za mną stał Jared, Po chwili pobiegł super szybko do Sfory. Nie mogłam go zatrzymać.
-Kto to był?-Zapytał Soren.
-Alfa mojej sfory-Powiedziałam uderzając łapą w swój pysk. Spojrzałam na Sorena. Momentalnie zapomniałam jego bezczelność. Nastała chwila ciszy. Myślałam o tym, czy Jared puści farbę i powie o tym całej Sforze. Kiedy zastanawiałam się tak, zamknęłam oczy. Ale nie powinnam tego robić, bo Soren skoczył na mnie i stanął nade mną. Myślałam, że chce mnie zabić. Ale zamiast mnie gryźć, znowu mnie pocałował. Odetchnęłam z ulgą, nie biorąc pod uwagę tego, że znowu jest bezczelny. Jak skończył ten cały cyrk powiedziałam :
-Muszę lecieć!
Pobiegłam na tereny sfory. Od razu większość psów podchodziła do siebie i patrząc na mnie, coś do siebie szeptały. Jedno było pewne :
-Jared się wygadał, a plotka poszła dalej-
Poleciałam jak najszybciej do swojej nory. Było mi strasznie wstyd. Po chwili ktoś wszedł do mojej nory, a był to...
<Ktoś dokończy?>
Od Mastera: Horror? Cz.1
Pewnego słonecznego dnia wybrałem się na spacer.
Myślałem o wszystki,co się ostatnio działo i stwierdziłem że nie ma sensu dłużej się z tym męczyć...
Gdy nikt nie patrzył wymknąłem się i pobiegłem do miasta.
Szedłem jakby nigdy nic,po chwili skręciłem w ciemną,starą i zapuszczoną uliczkę.
Ciarki przeszły mi po plecach.
Nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk i pisk.
Wiedziałem co to,ale mimowolnie stanąłem.
Po chwili namysłu chciałem już się odwrócić i jak naj szybciej odejść.
Niestety było za późno... Zobaczyli mnie.
-O... Proszę proszę,kogo my tu mamy?! Usłyszałem głos za sobą.
-Nic Ci do tego! Warknąłem.
-Młody,mamusia i tatuś Ci nie mówili,że to jest uliczka zagłady?!
-Uliczka psów bez serc.
-Dokładnie. Uśmiechnął się szyderczo pies.
Wiedziałem dokładnie co się teraz stanie...
Jeden z psów złapał mnie za kark,drugi za pysk,trzeci za łapę i zaczęli mnie gdzieś taszczyć.
Po chwili wrzucili mnie do czegoś w stylu klatki.
-Poczekasz tu na swoją kolej. Powiedział wielki pies.
Nagle zobaczyłem że w rogu eży jakaś suczka i trzęsie się.
-Spokojnie... Powiedziałem.
Suka spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
-Dla mnie nie ma już nadzieji... Ale dla niej...
-Jakiej niej? Tu nie ma nikogo oprócz nas.
Suka odsłoniła szczenię,malutkie i bezbronne.
-Nie dam rady jej obronić. Powiedziała.
-Ale co ja mam zrobić?!
-Weź ją,proszę...
Wziąłem szczenię i schowałem w mojej sierści.
Po chwili podszedł do nas ten pies i wyciągnął sukę z klatki.
Patrzyłem na to bezsilnie...
Pies zaniósł ją na ulicę,nadjeżdżał samochód i... Po chwili zobaczyłem jej martwe ciało na drodze,a ślady zamochodu to była jej krew.
Po chwili pies odwrócił się w moją stronę...
C.D.N
Myślałem o wszystki,co się ostatnio działo i stwierdziłem że nie ma sensu dłużej się z tym męczyć...
Gdy nikt nie patrzył wymknąłem się i pobiegłem do miasta.
Szedłem jakby nigdy nic,po chwili skręciłem w ciemną,starą i zapuszczoną uliczkę.
Ciarki przeszły mi po plecach.
Nagle usłyszałem przeraźliwy krzyk i pisk.
Wiedziałem co to,ale mimowolnie stanąłem.
Po chwili namysłu chciałem już się odwrócić i jak naj szybciej odejść.
Niestety było za późno... Zobaczyli mnie.
-O... Proszę proszę,kogo my tu mamy?! Usłyszałem głos za sobą.
-Nic Ci do tego! Warknąłem.
-Młody,mamusia i tatuś Ci nie mówili,że to jest uliczka zagłady?!
-Uliczka psów bez serc.
-Dokładnie. Uśmiechnął się szyderczo pies.
Wiedziałem dokładnie co się teraz stanie...
Jeden z psów złapał mnie za kark,drugi za pysk,trzeci za łapę i zaczęli mnie gdzieś taszczyć.
Po chwili wrzucili mnie do czegoś w stylu klatki.
-Poczekasz tu na swoją kolej. Powiedział wielki pies.
Nagle zobaczyłem że w rogu eży jakaś suczka i trzęsie się.
-Spokojnie... Powiedziałem.
Suka spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
-Dla mnie nie ma już nadzieji... Ale dla niej...
-Jakiej niej? Tu nie ma nikogo oprócz nas.
Suka odsłoniła szczenię,malutkie i bezbronne.
-Nie dam rady jej obronić. Powiedziała.
-Ale co ja mam zrobić?!
-Weź ją,proszę...
Wziąłem szczenię i schowałem w mojej sierści.
Po chwili podszedł do nas ten pies i wyciągnął sukę z klatki.
Patrzyłem na to bezsilnie...
Pies zaniósł ją na ulicę,nadjeżdżał samochód i... Po chwili zobaczyłem jej martwe ciało na drodze,a ślady zamochodu to była jej krew.
Po chwili pies odwrócił się w moją stronę...
C.D.N
Czika i Armor King odchodzą...
Z przykrością informuję, iż Czika odchodzi, a Armor razem z nią.
Czika
Szpieg
Powód: Decyzja właścicielki
Kontakt: CZIKA9999
Powód: Decyzja właścicielki
Kontakt: CZIKA9999
Armor King
Stróżujący
Powód: Decyzja właścicielki
Kontakt: CZIKA9999
Powód: Decyzja właścicielki
Kontakt: CZIKA9999
Od Saby
Koniec...Nie wiem czy czasem zakończyć życie...Rudy woli Garu,wiem
to...A i tak na co mi on?!Po co mi partner?!Dziś w norze zaczęła się
kłótnia.
-Co znó czujesz do Garu?-mruknęłam.
-Em?Nic?
-Słuchaj,nie mam ochot się z tobą kłócić..ale..
-Ale?
-Wiem że nadal do niej coś czujesz!Bo jest "piękna"A myślisz ze tylko to się liczy?!Chcesz to możesz odejść!
-Ale Garu i tak jest z Assasinem!
-Hem?I co z tego?! Mam dosyć tego..A nadal mnie o to nie pytasz..
-O co?
-Wiesz co.
(Rudy?!)
-Co znó czujesz do Garu?-mruknęłam.
-Em?Nic?
-Słuchaj,nie mam ochot się z tobą kłócić..ale..
-Ale?
-Wiem że nadal do niej coś czujesz!Bo jest "piękna"A myślisz ze tylko to się liczy?!Chcesz to możesz odejść!
-Ale Garu i tak jest z Assasinem!
-Hem?I co z tego?! Mam dosyć tego..A nadal mnie o to nie pytasz..
-O co?
-Wiesz co.
(Rudy?!)