Pewnego dnia wybrałam się zupełnie sama na spacer,myślałam o swoim życiu,które zupełnie nie miało sensu.
Nie miałam rodziny,przyjaciele o mnie zpomnieli... Zastanawiałam się czy nie popełnić samobójstwa.
Myślałam tak dość długo,zaczynał zapadać zmrok.
Podjęłam decyzję,chcę odeść.
Tylko jaką śmierć sobie wybrać? Musi być spektakularna,by nikt jej nigdy nie zapomniał i sprawiała wyrzuty sumienia wszystkim których tak bardzo kochałam.
-Chmm...
Szłam dalej przez mrok.
Widziałam zakochane pary,widziałam moich przyjaciół którym poszczęściło się bardziej niż mi,no cóż ktoś musi być ofiarą...
Po chwili podbiegł do mnie Master i zapytał:
-Ciociu Ariano,co się stało?
-Nic się nie stało... Nic...
-Ale czemu płaczesz? Dopytywał się dalej.
-Nie będę przeciążała twojego młodzieńczego umysłu...
Odwróciłam się i uciekłam.
Wpadłam do lasu i płakałam,żal mi było ich zostawić ale... ja na tym świecie już nic nie mam,nic mnie tu nie trzyma.
Nagle podszedł do mnie Jared.
-Ari? Coś się stało?
-Stanie się...
-O co ci chodzi?!
-Kocham Cię Jared!
Wstałam i zaczęłam biedz,pies biegł za mną.
Ja skoczyłam z klifu i ...
Moje oczy się zamknęły,wreszcie poczułam szczęście i ulgę. Nie zapomnę was... Nigdy.
(To koniec Ariany...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.