-Chętnie-Powiedziała. Poszliśmy na tereny polowania. Kierowałem się na zachód. W końcu Anima znalazła stadko jakiś antylop. Upatrzyliśmy sobie razem jedną, dość dużą samicę :
Skoczyłem na nią. Zaczęła wierzgać, ale się trzymałem. Wgryzłem się w jej szyję. Prysnęło na mnie kilka kropli krwi. Mocniej wbiłem żeby w jej tchawicę. Wtedy Anima skoczyła na nią, też ugryzła ją w szyję, wtedy antylopa upadła na ziemię. Wbiłem pazury w jej szyję, zaczęła się dusić, po czym umarła. Rozdarłem jej skórę łapą, krew popłynęła z jej brzucha. Zaczęliśmy jeść. Wgryzłem się w jej mięsień. Był miękki i pyszny. Oblizałem się i zacząłem się zapychać. Po 10 minutach zostały tylko fragmenty kości.
Poszliśmy następnie do lasu. Rozglądałem się po drzewach. Po chwili dostrzegłem sowę, była tyłem. Kiedy się odwróciła, Anima też na nią spojrzała. Miała wieeeeelkie gały :
-Ale ma...Gały-Powiedziałem bardzo zaskoczony jej pięknymi oczkami.
-Nooo-Powiedziała Anima-Potrzask-Zaśmiała się. Poszliśmy dalej rozmawiając. Była miła i przyjazna. Po godzinie wróciliśmy do swoich nor. Położyłem się u siebie i zasnałem.
Rano obudziła mnie Anima, mówiąc :
<Anima?>