-Oo, Roger, kopę lat!-uśmiechnąłem się.
-No muszę przyznać, że dawno się nie widzieliśmy…-powiedział wstając ze śniegu. Otrzepał się.
No tak, ostatni raz jak się widzieliśmy, byliśmy chyba szczeniakami…
-Zimno…
Chcecie pomóc mi zbierać korzonki i paprotki? Śnieg wszystko zasypał, a
ja muszę coś przynieść żonie do jedzenia…-westchnął – Po drodze
pogadamy.
-Masz żonę? No nieźle – zaśmiałem się- To może nam przedstawisz swoją rodzinkę?
Sio spojrzała na mnie krzywo, wyrywając na wpół zamarzniętą, trochę zwiędłą paprotkę.
-Ha!
Rodzinkę! Znalazłem sobie całe stado!-krzyknął radośnie. Odwrócił się i
zaczął wykopywać korzonki jakiejś rośliny. Podeszła do mnie Sio.
-Nie możemy się tak ze wszystkimi zaprzyjaźniać… W końcu też będziemy to jedli…-pokazała na paprotkę.
-Najwyżej zapolujemy na króliki-odparłem.
***
-Więc tu mieszkamy-powiedział wychodząc z krzaków na polankę. Uśmiechnął się. Powoli zbliżała się do nas sarna.
-Witaj, kochanie – przytuliła Rogera.-A to kto…?-Szepnęła trochę wystraszona.
-Siobhan i Blaise, starzy znajomi – uśmiechnął się. Może wspominał czasy, jak próbowaliśmy go zjeść?
<Sio? Pozwalam Ci wymyślić imię dla żony Rogera xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.