Wyszczerzyłem kły tak jak to było w moim zwyczaju. Położyłem się na
żwirze, od którego miałem już kilka zadrapań na łapach. Claire patrzyła
na mnie bez przerwy, licząc na dalszą, "ciekawą" konwersację.
Westchnąłem znudzony. Wszędzie te psy, chcące rozmawiać...
- Jakie masz stanowisko? - zapytałem od niechcenia, przewracając się na grzbiet
Ułożyłem się jeszcze wygodniej niż przedtem i czekałem na odpowiedź.
- Jestem tropicielką. - powiedziała, wyraźnie podkreślając dumnie ostatnie słowo
Usłyszałem skrzek tych durnych ptaków. Wstałem gwałtownie i skoczyłem,
obracając się o 180 stopni w powietrzu. Wkrótce jedna z rybitw, zwisała z
mojego pyska. Zacisnąłem na mej ofierze szczęki, kończąc jej nędzne
życie. Claire skrzywiła się lekko. Zaśmiałem się w duchu. Nie lubi
brutali? Więc razem długo ze sobą nie wytrzymamy! Rzuciłem ciało na
ziemię, mieszając je z drobnymi kamyczkami i ziemią. Na moje łapy
zaczęła spływać kałuża krwi. Strzepnąłem ciesz z kończyn - wystarczy że
cały mój pysk był zabarwiony na szkarłatno. Uśmiechnąłem się szyderczo.
- Nawet jej nie zjesz? - wlepiła smutny wzrok w zwierzę
Zrobiłem to samo.
- Jasne, że nie! Nie będę się żywił tym durnym ptactwem!
Na pierwszy rzut oka widać było, że to jej się nie spodobało. No cóż,
takie życie... Jak tak jej szkoda tego mięsa, niech sama je zeżre.
Podsunąłem jej rybitwę z niesłabnącym zadowoleniem.
- Zapraszam do stołu! - przysunąłem pysk suki do "obiadu"
Ponownie rozłożyłem się jak gdyby nigdy nic na skałach, wchłaniając nieliczne promienie słońca.
<Claire?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.