Dyszałam głośno.
- Attakai... Miałeś rację! - nachyliłam się nad rwącą rzeką.
Nagle zza krzaków wyszedł Rudy.
- Precz! - krzyknęłam podchodząc do rzeki. Rozpłakałam się.
- Gāru... - pies podszedł do mnie.
- Precz! - ugryzłam go mocno w łapę. Zaczął lekko krwawić. Podkulił ogon i uciekł. Uśmiechnęłam się złośliwie. Nagle uspokoiłam się. Przestałam dyszeć.
- Gāru? To nie ja... - szepnęłam.
Popatrzyłam w błękitne niebo.
~ Zrobię to. ~ pomyslałam
- Nienawidzę Rudego! Nienawidzę każdego! - wyłam.Westchnęłam.
~ Zdobyłam odwagę. ~ uśmiechnęłam się pod nosem. Zerwałam się na nogi i pobiegłam na łany zboża. Biegłam ścieżką zrobioną przez traktora.
- Zrobię to! - krzyczałam. Nagle wpadłam na znanego mi psa ze schroniska.
- Gāru. - szepnął.
<< Assasino? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.