Strony

czwartek, 12 lutego 2015

Kirima dorasta!

Z małym spóźnieniem Kirima dorasta!

http://mascotas-static.hola.com/blogmascotas/files/2015/02/pet-565473_1280.jpg
Kirima

Od Setha CD Ariany

Spojrzałem na zdenerwowaną Alfę. Podnosiłem łapy wysoko jak koń na ujeżdżaniu.
-Nie będziesz tak walczył, poza tym, jesteś Strażnikiem!-Krzyknęła Ariana.
-Ale po co Strażnik? Żeby zobaczyć, czy przybiegnie kolejna zgraja niedorozwojów wilczych?-Zaśmiałem się kłusując. Podbiegł do mnie jakiś wilk. Skoczyłem na niego, był dużo większy ode mnie. Ugryzł mnie w pysk. Zaczął krwawić (Mój pysk, nie ów wilk). Przegryzłem jego tchawicę, zabijając jegomościa.
-Jak?-Zapytała patrząc na mój pysk.
-Nie umie się bić-Zaśmiałem się.
-Nie zmienia to faktu, że nie powinieneś walczyć, Seth!-Warknęła.
-No błagam, co się może stać?-Zrobiłem oczy szczeniaka.
-To dla twojego dobra!-Krzyknęła.

<Ariana?>

Od Ariany C.D Seth'a

-W takim stanie nie będziesz walczył... Mruknęłam siadając obok psa.
-Muszę walczyć! Nie będę bezczynnie czekał i patrzył!
-Nie masz wyboru.
-Jak to nie mam?!
-Najprościej w świecie nie masz wyboru,nawet się nie ruszysz.
-Ale-
-To nie była prośba,tylko rozkaz. Przerwałam mu i wstałam.
-Ale...
-Wypocznij porządnie. A teraz wybacz,muszę się zająć swoimi dziećmi.
Wyszłam z jaskini medyków i zmierzałam w stronę niewielkiej groty w której pozostawiałam szczenięta.
-Jestem,dzieci. Uśmiechnęłam się mimo trapiących mnie wciąż spraw.
-Mama! Córki od razu mi się na powitanie.
Error również mimo że nie lubił się kleić,podszedł.
Jedynie Shizuo siedział w kącie i patrzył mi w oczy.
-Co się stało,Shizuo? Zapytałam.
-Ilu umarło? Zapytał z niespotykaną w szczeniąt powagą.
-Nie powinno Cię to interesować...
-Powiedz mi,mamo.
-Szczerze?
-Tak.
-Nie znam dokładnej liczby,ale wielu...
-Wiedziałem. Piesek spuścił głowę.
Reszta rodzeństwa spojrzała na niego.
-Obiecaj mi jedno... Wykrztusił przez łzy spływające po jego pyszczku.
-Co?
-Obiecaj,że nie dasz się zabić,że wrócisz! Że tata wróci!  Że będzie jak kiedyś! Wykrzyczał.
Podeszłam do niego i objęłam syna łapą.
-Niestety nie mogę tego obiecać,nie mi dane jest rządzić nad życiem i śmiercią,ale postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy...
-Mamo... Szepnęła Alayson.
-Tak,kochanie?
-Wilki się wycofały?
-Wycofały,ale wrócą...na pewno wrócą...
-Boisz się? Zapytał Error.
-Boję się...Nie tego że wilki zaatakują,nie boję się ich. Jedyne czego się boję to to,że nie mam wystarczająco siły by Was chronić...
Nagle do nory wpadł Jared.
-Co jest? Zapytałam.
-Tata! Dzieci od razu go otoczyły.
-Widziałaś Seth'a?
-Jest w jaskini medyków.
-Nie ma go tam.
-Jak- to- go- nie- ma?! Wykrztusiłam.
-Najwyraźniej uciekł...
-Mówiłam mu że w takim stanie nie będzie walczył!
-Najwyraźniej nie chciało mu się Ciebie słuchać...
Wyszłam z nory.
-Seth! Wydarłam się. -Przysięgam,gdy Cię znajdę to wszystkie łapy Ci powyrywam i już więcej nie uciekniesz!

(Seth? Jared? Seth uciekaj,Ariana wpadła w furię XD)