Budzi mnie warczenie z tyłu. Otwieram oczy i szybko wstałam. Nie zdążam nawet się odwrócić, gdy czuję bardzo silne uderzenie z tyłu głowy. A potem tylko ciemność.
***
Biegnę obok Blaise'a przez las. Liście na drzewach nie są już zielone, bo w końcu jest jesień. Przybrały ten kolor, choć nie jest to Jesienny Las.
Biegniemy dalej, gdy ja wpadam na drzewo.
***
Budzę się w momencie zderzenia z drzewem.
- Ale dziwny sen. - stwierdzam.
- Tak myślisz? - pyta ktoś.
Błyskawicznie się odwracam. Za mną stoi duży, szary wilk.
- Kim jesteś? - warczę.
- Mam na imię Loser. - odpowiada spokojnie.
LOSER?! Przecież on nie żyje.
- Loser... On nie żyje. - patrzę na niego dziwnie.
- Owszem, żyje. Winner i Tamika pomyśleli, że nie żyję, gdy spałem. Zostawili mnie... zdrajcy... - mruczy pod nosem. Powoli idzie w moim kierunku. - Ale ty jesteś ich córką, prawda, Siobhan?
- Skąd wiesz, jak mam na imię? - dziwię się.
- Znajomości.
Przychodzą kolejne dwa wilki.
Co oni tu robią?, myślę. I gdzie jest Blaise?
Blaise?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.