Wróciłam do sfory. Nawet nie wiecie co wtedy czułam. Uczucia się we mnie mieszały,nie miałam pojęcia co będzie dalej ze mną i tym co noszę pod sercem.
Usiadłam nad rzeką,płakałam. Bałam się że już na zawsze pozostanę bez patrnera...
-Zabiję cię... Powiedziałam do siebie. -Znajdę gdziekolwiek jesteś i zabiję.
Położyłam się na trawie,patrzyłam w słońce.
Nagle usłyszałam pośpieszne kroki psa.
Odwróciłam się i zobaczyłam Jareda.
-O nie... tylko nie on... nie teraz. Pomyślałam.
Wstałam i zrobiłam kilka kroków w tył.
-Hej... Powiedział podchodząc do mnie.
-Hej. Odpowiedziałam trzęsąc się.
-Czemu cię tak telepie? Zimno ci?
-Nie... to tylko stres.
-Przed czym?
-Przed rozmową z tobą,rozumiem że po tym co zrobiłam już nie chcesz mnie znać...
Odwróciłam się i chciałam odejść.
(Jared? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.