- Chcesz tu zostać? - Attakai wyrwał mnie z transu.
- Ładnie, tu. - powiedziałam przytomna. (o ile można to tak nazwać)
- A więc zostajecie? - Jared zapytał nas.
- Tak. - odparł mój brat.
- Jakie chcecie stanowiska? - zapytał Alfa.
***
- A co z Okashī'm i Sumōru? Nie będą tęsknić? - zapytałam wychodząc z jaskini Jareda
- Będziemy ich odwiedzać. - dodał spokojnie Attakai.
Kiwnęłam potwierdzająco głową.
- Jeszcze jedno! - Alfa wybiegł z nory. Odwróciliśmy się jak na zawołanie.
- Tak? - zapytał Kai.
- Tu macie nory. - pies nacisnął na ''Nory''.
Popatrzyłam niepewnie na Attakai'ego.
- Coś się stało? - zapytał Jared.
- Nie nic... - odpowiedziałam tak aby nie dowiedział się o co chodzi.
- A więc dobranoc życzę! - pies odszedł w kierunku nory.
Czułam, że nogi trzęsły mi się niemiłosiernie.
- Gāru? Co Ci się dzieje? - brat podszedł do mnie.
- Nic... Się... Nie...Dzieje... - wydyszałam kładąc się na ziemię.
- Jared! - Attakai pobiegł do psa. Słychać był, że gadają o lekarzu. W ciągu paru minut koło mnie pojawiła się suczka.
- Nic jej nie będzie. - powiedziała uśmiechnięta. - Przestraszyłaś się czegoś? - zapytała troskliwie.
Pokiwałam przecząco głową.
- A więc zostawiam was samych. - suczka uśmiechnęła się ciepło i odeszła równie szybko jak przyszła.
- Zaprowadzę Cię do nory. - powiedział Attakai.
***
Wszędzie było ciemno. Jedynie światło księżyca wpadało przez malutkie dziurki w norze. Nagle coś zaczęło cicho brzęczeć i latać (jak na złość) koło uszu. Od razu wpadłam na to, że to komar. Zatkałam uszy łapami i przekręciłam się na brzuch. Jednak to nie zadziałało.
~ Nie ma tu koca? ~ zapytałam się w myślach. ~ A jednak! ~ spojrzałam w kąt nory. Leżał tam zielony kocyk w małpki. Podeszłam do niego i owinęłam się. Teraz komary mi nie straszne.
***
Była godzina 12 rano. Obudziłam się przykryta kocykiem. Wystawał mi jedynie nos i ogon. Wyglądałam jak gigantyczna dżdżownica.
- Cześć siostro! - zawołał wchodząc do nory Attakai. - Haha, co ty robisz? - zapytał roześmiany.
- Chowam się przed komarami. - szepnęłam jeszcze bardziej owijając się.
- Ale one są tylko w nocy! - pies podszedł do mnie odwinął mnie. - Musisz tu kogoś poznać.
- Razem z tobą? - zapytałam
- Sama. - odparł poważnie.
***
- Cześć jestem Gāru. - trenowałam moją ''przemowę'' na drzewie.
Nagle zobaczyłam sylwetkę jakiegoś psa.
<< Ktosiu? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.