Strony

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Od Blaise'a - Quest 1 "Rodzina"

Tego dnia slonce wczesnie wstalo. Ja jeszcze nie. Lecz coz nie mozna tak caly dzien nic nie robic... Przeciagnalam sie i ziewnalem. Co za pogoda, pomyslalem, slonce ledwo widoczne przez szare chmury... Przynajmniej nie padalo... Jeszcze...
-Nareszczie wstales!-rzucila Clarie, moja mama.- myslalam ze nigdy nie wyjdziesz z tej jaskini. - zawsze usmiechnieta, radosna, optymistka. To dziwne jak bardzo dzielily nas charaktery. Moze mam to po tacie? Nigdy dobrze go nie poznalem... A mama? Ona chyba nie chce o tym rozmawiac... Taki juz moj los. Zakichany los... Przynajmniej mamy gdzie mieszkac.
Choc nasluchalem sie wiele histori o ludziach... O tym jacy sa niedobrzy. Mama wiedziala najlepiej. Jednak cos ciagle ciagnelo mnie do nich. Do istot ktorych nigdy nie poznalem. Mowili ze jestem agresywny. Cos w tym jest. Ale może dzisiaj trafi się okazja zeby lepiej ich poznać? Szczęściu czasem trzeba pomóc.
-Może pójdziemy na spacer?-spytała mama wyrywając mnie z rozmyślań.
-Nie jestem juz szczeniakiem-odparłem. Ruszyłem powoli przed siebie. Jak rozplanować siły? Jak daleko do ludzi? Na terenach sfory nie byłem nawet w stanie znaleźć ich zapachu.
-Co masz zamiar zrobić?-spytała ponownie.
-Wspomóc przeznaczenie...-odparłem i odszedłem...
***
Wyszedłem z ostatnich możliwych terenów SPS. Minąłem las. Potem łąkę. To tu zaczynało się miasteczko. W mżącym deszczu zaysy domów rozmywały się, ale nadal można było zobaczyć różnokolorowe domki. Jednorodzinne, bliźniaki i małe wille. Wcześniej tylko raz widziałem miasteczko. Może dwa. W tym raz licząc senny koszmar o hyclu. Nie miałem najmiejszego zamiaru zawracać. Nie po to przeszedłem taki kawał drogi by teraz wrócić.
Moją uwagę przykuła największa willa. Sneżnobiała. W blasku słońca musiała wprost razić w oczy. Podszedłem bliżej. Wszedłem w głąb starej uliczki. Kocie łby (co za bezsensowna nazwa!), kamienie ułożone w przypadkowych miejscach. Po bokach lampy w regularnych odstępach. Te które wczesniej były naftowe, takie które latarnik musiał zapalać codziennie wieczorem i rano gasić. Teraz zostały przerobione na elektruczne. Między lampami stały żelazne płoty, lub drewniaje czy nawet zrobione z cegły. Kqżdy płot oddzelał od siebie domki.
Nagle rozległo się sczekanie niewielkiego psa. Po chwili go zobaczyłem. Przed willę wybiegł kundelek brązowo rudy, z kasztanowymi oczami.
- Wynoś się! - wrzasnął. Ale co taki piesek może mi zobić?
Odszedłem. Zostawiłem willę i pieska w spokoju. Deszcz powoli przestawał padać. Nie dawał jednak o sobie zapomnieć wielkimi kałuzami, które zostawił.
***
Usłyszałem cichy szelest spadającej kartki. Z jednej z lamp spadło ogłoszenie. Podszedłem się przyjrzeć. Na kartce było zdjęcie psa podobnego do mnie. "Uwaga! Zaginął pies rasy bullterier. Reagule na imię Lennox. Czeka nagroda! Proszę zadzwonić pod ten numer..."
-Leny!-usłyszałem krzyk za sobą. To ten mężczyzna co rozwieszał ogłoszenia. Był wysoki i napakowany ubrany w szare dresy i bluzę z podwiniętymi rękawami sprawiał groźne wrażenie. Gdy jednak podszedł bliżej pogłaskał mnie serdecznie a na szyję wcisnął obrożę ze złotym medalikiem z wygrawerowanym imieniem LENNOX.
Zapiął mnie na smycz, a ja postanowiłem przez chwilę poczuć się jak piesek kanapowy...
***
Tak trafiłem do małego domu z ogródkiem. Zostałem nakarmiony, umyty i wyszczotkowany. Czemu ja nie mam tak na codzień? Ale mogę mieć. Wystarczy że zostanę Lenym.
Zostałem do wieczora. Mężczyzna wypuścił mnie na pole i powiedział żebym tym razem się pilnował.
W domu było pełno zapachu psa zapewne Lennoxa. Przebiegłem przez dziurę w płocie. I goniłem za zapachem. Chciałem tu zostać ale Leny na pewno by się z tego nie ucieszył.
-Leny? -zawołałem widząc psa pod ławką.
-Kto pyta?
-Nie ważne... Twój pan na ciebie czeka.
Oddałem mu jego obrożę i odprowadziłem do domu.
-Masz naprawdę wielkie szczęście, że trafiłeś na niego. Pilnuj się.
-Dzięki, że pomogłeś -uśmiechnął się.
***
Gdy zaszło słońce wracałem na tereny SPS.
Jednak nie wszyscy ludzie są źli. Tak jak i psy. Wystarczy tylko lepiej ich poznać i nie oceniać po wyglądzie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.