Strony

piątek, 20 lutego 2015

Od Kishimu

 Uderz. Zniszcz. Zabij.
 Budzę się przerażona z koszmaru. Rozglądam się, lecz nie widzę Silnetium.
 - Zaraz przyjdzie, nic jej się nie stało... - szepczę.
Wstaję i przeciągam się, by zaraz zjeść porządne śniadanie. Do ten dzień w którym stanę się wojownikiem. Muszę być twarda, stanowcza i wyrafinowana. Z siłą co prawda u mnie leży, ale za to moja inteligencja nie płacze.
 Jeżeli chcę zwrócić na siebie uwagę potomków alf, taka właśnie muszę być.
 - Proste, inteligencja, zwinność, przebiegłość i tajemniczość. Jeśli dasz radę, alfy na ciebie spojrzą i będą ci pomagać się szkolić. Jeśli nie, pewnie skończę pod ziemią.
 Wychodzę z jaskini. Co prawda Silentium zabroniła mi wychodzić, ale to w słusznej sprawie. Jeszcze będzie ze mnie dumna. Zobaczy, że dam sobie radę sama, i że jestem samodzielna.
 Pochłonięta swoimi rozmyśleniami wpadam na wielkiego psa. Nie wygląda na wilka, raczej na tutejszego.
 - Przepraszam! - mówię i osuwam się z drogi. Dopiero teraz go rozpoznaję.
 Zwaliłaś sprawę Kii, to Shizuo, potomek Alf.
 << Shizuo? >>

Od Kishimu C.D Seth'a

 - Ona nie ma zbyt wielu znajomych - spuszczam wzrok - pewnie jesteś jej przyjacielem, czy coś..?
 Seth najwyraźniej się zmieszał, gdyż zrobił zakłopotany uśmiech.
 - Słyszałam o wojnie. - mówię by zwrócić rozmowę na inny tor.
 - Tak, tak. - odpowiada pospiesznie
 - Myślę, że mogłabym się przydać. - odpowiadam bez wahania. Niby czemu nie? Jestem młoda, silna... Takich właśnie potrzebują!
 Jednak znaczenie tych słów do niego nie dociera. Widać, że jest zakłopotany, zmieszany czy jest w innym świecie.
 - Przepraszam za marnowanie czasu. - mówię i oddalam się w miejsce walk.
 Dookoła panuje totalne zamieszanie. Psy i wilki padają jak muchy, wszędzie huk, płacz i krew. Nienawidzę tego. Czy nie dałoby się załatwić sporu pokojowo? Przemoc wywołuje tylko większą przemoc...
 Zauważam szczeniaka błąkającego się obok zdechłych ciał wilków. Szczenię jest przygnębione i ma szklane oczy. Rozgląda się uważnie szukając kogoś bliskiego.
 I znajduje. Podbiega do sztywnego ciała wilczycy. Trąca ją nosem i szepcze coś. Czuję ukłucie w sercu. Coś jakby fala zimna przeszywa całe moje ciało. Gardło mi ściska a oczy napełniają się łzami. Z trudem połykam ślinę.
 On jest zły. Musisz go zabić. Waham się, czy muszę go zabić?
 - Tu jesteś. - Seth wyrywa mnie z zamyśleń. - Nie powinnaś tu przychodzić.
<< Seth? >>

Od Setha

Szedłem powoli lasem rozglądając się dookoła. Myślałem o Silent. To, co jej powiedziałem, było nieszczere. Ona mi się chyba jednak nie podoba. Po prostu bardzo ją lubię. Mimo, że wyśmiała mój genialny wynalazek. (O nim jest tutaj : http://sforapsiegospojrzenia.blogspot.com/2014/12/od-setha.html ) Był genialny, na pewno bym poleciał, gdyby nie ta ulewa! Głębokie przemyślenia przerwał nagły ból klatki piersiowej i pyska. Tak, to chyba znak, że na coś, lub na kogoś wpadłem. Szybko potrząsnąłem głową i spojrzałem przed siebie. Przede mną stała jakaś rudawa suczka.
-Sorki-Powiedziała szybko.-Nie zauważyłam się.
-Sorki, ja nie patrzyłem-Uśmiechnąłem się.
-Jestem Seth-Dodałem szybko.-A ty?
-Jestem Kishimu.-Odparła.-Dołączyłam niedawno...Moją matką zastępczą jest Silentium.
-Serio? Ja...Ja jestem znajomym Silentium.-Powiedziałem.

<Kishimu?>

Kishimu!

Dodaję sobie pieska znanego jako ''Kishimu''
zalecam sobie wpisać słownik japoński :)
Wiem, wiem, to miał być szczeniak...
ale to ja decyduje, ją zią.

Kishimu
Alarmujący