Pojedynek- Gāru vs Rudy
Gāru i Rudy będą walczyć!
O...
Maskotkę Rudego.
(tak wiem trochę dziwne ale niczego innego nie wymyśliliśmy)
Losować zwycięzce będzie zuzunia203.
Maskotkę Rudego.
(tak wiem trochę dziwne ale niczego innego nie wymyśliliśmy)
Losować zwycięzce będzie zuzunia203.
~Wróbelek
*Rudy*
Weszliśmy na arenę cała sfora na nas patrzyła.Weszliśmy i
START!Zaczeliśmy się gryźć wskoczyłęm na Garu i gryzłem ją w pysk a ona
powiedziała:
Chcesz mnie pocałować?!-sykneła
-Nie, próbuję cię przydusić!-syknełem
Ona mnie ugryzła w łapę gdy chciała mnie ugryźć w szyję zastopowałem jej atak.I tak zakończyła się pierwsza runda...
*Garu*
Gdy zaczęła się druga runda zaczęłam wylizywać moją ranę.
- Biedna Gāru! Jeszcze możesz się wycofać. - szydził Rudy.
- No wiem... - szepnęłam.
- Hę? - zdziwił się. Podbiegłam do niego i ugryzłam go w udo. Zaczęłam
robić kółka po arenie w wygodnym dla mnie biegu tak, abym się nie
zmęczyła. Jestem wytrzymałym psem co chcę wykorzystać. Po
kilkudziesięciu okrążeniach pies ledwo dyszał. Podeszłam do niego i
ugryzłam go mocno w łapę. Ten bronił się drapiąc mnie w głowę. Jednak
ani trochę nie bolało. No, może trochę. By jeszcze bardziej go osłabić
wzięłam rozbieg i z całych sił skoczyłam na niego.
- To Cię oduczy szydzenia z suk. I wiesz co? - zapytałam przygniatając jedną łapą jego łeb. - Nie jesteś wart Saby.
*Rudy*
Przewróciłem ją i powiedizałem przygniatając jej łeb do ziemi:
-A ty nie jesteś warta żadnego psa!
Gryzłem ją a ja słynę z tego że gryzę bardzo boleśnie.Po sekundzie pomyślałem:,,Rudy!Debilu przecież ty też jesteś silny!"
Drapałem ją po oczach.I przekręciłem nogę nic jej się nie stało ale
bardzo ją bolało. Ta ugryzła mnie mocno w szyję i głośno zapiszczałem. Wziąłem ją za ogon i wyrwałem kawałek sierści.
*Garu*
Wcale nie byłam zmęczona. Co prawda wyrwał mi kawałek sierści z ogona
ale prawie niewidoczny. Gdy runda zaczęła się, pies ruszył pędem na
mnie. Ja stałam koło głazu i tylko przesunęłam się a ten uderzył mocno w
skałę tracąc na chwilę przytomność. W tym czasie wgryzłam się w jedną z
jego tętnic i wyplułam krew.
- Ale ohydne. - próbowałam zabić smak. Nagle coś skoczyło na mnie. To ta
mucha- Rudy. Szybko podskoczyłam a Rudy spadł ze mnie uszkadzając sobie
tym samy ranę.
~ Fajtułapa ~ pomyślałam. Wstał pospiesznie otrzepując się i podszedł do
mnie udawając wielkiego psa. Ja trzepnęłam go z całej siły w uszy. Ten
padł hukiem o ziemię. Wygrałam rundę.
(Violet15 nie wiem czy dokladnie o to chodzilo. Zawsze moge usunac posta. Poprzednich postow o pojedynku chyba nie moge skasowac bo nie jestem ich autorka.)