poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Siobhan C.D. Blaise'a

  Z trudem zmusiłam się do lekkiego uśmiechu, z którego prawdopodobnie wyszedł jakiś krzywy grymas, no ale nic na to nie poradzę. Właściwie to ja sama nie wiedziałam, z jakiego powodu jestem taka przygnębiona.
  - Dobrze. - szepnęłam. Blaise również spróbował się uśmiechnąć. Wróciliśmy do jaskiń, czekając na to, co  przyniesie nowy dzień.
* * *
  Biegłam poprzez las. Wyczułam trop jakiejś sarny lub jelenia. Nie mogłam przegapić takiej okazji, zimą niełatwo o jedzenie. Przyśpieszałam z każdym krokiem, co nie było zbyt odpowiedzialne, bo w każdej chwili mogłam albo się wywalić, albo wpaść na drzewo.
  Na szczęście nic takiego nie nastąpiło. W oddali zobaczyłam mój cel. Oblizałam się na jego widok.
  Gdy byłam w odpowiedniej odległości, zacząłam skradać się powoli. Wyskoczyłam w odpowiednim momencie. Już miałam zadać ostateczny cios, gdy...
  - EJ! SIOBHAN! SIO!! PORĄBAŁO?! MY SIĘ ZNAMY! - wydarł się jeleń.
  Byłam tak zdezorientowana, że aż sama spadłam. Wytrzeszczyłam oczy.
  - Ktoś ty? - jęknęłam.
  - Naprawdę, Siobhan? - westchnął. - Jestem Roger.
  Moją "twarz" rozjaśnił szeroki uśmiech. Myślałam, że odkąd razem z Blaise'm go zgubiliśmy już nigdy nawet na oczy go nie zobaczymy.
  - Co to, Sio? - odezwał się Blaise.
  - Raczej kto. - oburzył się Roger. - Jestem ROGER. A Ty to pewnie Blaise, tak?

Blai? Pamiętasz Rogera? xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.