Ślizgam się po zamarzniętym jeziorze. Jest to wyjątkowo głupi pomysł, ale aktualnie strasznie mi się nudzi, więc nie mam nic lepszego do roboty.
Gdy jestem w odległości około trzech metrów, czuję, że lód się łamie. Zdezorientowana rozglądam się dookoła, w końcu robię najgorszą z możliwych rzeczy, które da się zrobić w takiej sytuacji. Skaczę w bok i ze swojej własnej winy wpadam do wody.
Lodowata. Rozpaczliwie wymachuję łapami, zanim dociera do mnie, że to bez sensu. Wynurzam swoją głowę, by zaczerpnąć oddech. Płynę przed siebie.
Na szczęście jestem blisko brzegu, myślę. Otrzepuję się z wody i wracam trzęsąc się z zimna. Śnieg tylko pogarsza sprawę. Wzdycham cicho i przyśpieszam. Nagle słyszę odgłos łap odbijających się od kruchego śniegu. Odwracam się, ale nikogo nie udaje mi się dostrzec.
- Halo? - odzywam się.
Brak reakcji.
- Jest tam ktoś? - wołam. Śnieg sypie leniwie i utrudnia mi rozpoznanie "intruza".
- Tak. - wreszcie uzyskuję odpowiedź, ale wciąż nie widzę, kto to jest. Po nieśmiałym, delikatnym głosie rozpoznaję, iż jest to suczka.
Robię kilka kroków do przodu. Przyglądam się jej, jest to border collie o brązowo-biało-rudym futrze i ciemnych oczach.
- Kim jesteś? - pytam, dopiero potem uświadamiam sobie, że przecież dopiero co ją zobaczyłam, nie znam jej i nie jesteśmy na "ty". - Przepraszam. Mam na imię Marlene, a pani?
Uśmiecha się dziwnie, gdy słyszy ostatnie słowo.
- Chyba wystarczy po prostu Wolf Soul. - mówi.
W ten oto sposób nie udało mi się uniknąć nowej znajomości. No cóż, bywa. Ale jako Beta III pokolenia powinnam być w miarę uprzejma.
- Miło mi poznać. - podałam jej łapę.
Gdy jestem w odległości około trzech metrów, czuję, że lód się łamie. Zdezorientowana rozglądam się dookoła, w końcu robię najgorszą z możliwych rzeczy, które da się zrobić w takiej sytuacji. Skaczę w bok i ze swojej własnej winy wpadam do wody.
Lodowata. Rozpaczliwie wymachuję łapami, zanim dociera do mnie, że to bez sensu. Wynurzam swoją głowę, by zaczerpnąć oddech. Płynę przed siebie.
Na szczęście jestem blisko brzegu, myślę. Otrzepuję się z wody i wracam trzęsąc się z zimna. Śnieg tylko pogarsza sprawę. Wzdycham cicho i przyśpieszam. Nagle słyszę odgłos łap odbijających się od kruchego śniegu. Odwracam się, ale nikogo nie udaje mi się dostrzec.
- Halo? - odzywam się.
Brak reakcji.
- Jest tam ktoś? - wołam. Śnieg sypie leniwie i utrudnia mi rozpoznanie "intruza".
- Tak. - wreszcie uzyskuję odpowiedź, ale wciąż nie widzę, kto to jest. Po nieśmiałym, delikatnym głosie rozpoznaję, iż jest to suczka.
Robię kilka kroków do przodu. Przyglądam się jej, jest to border collie o brązowo-biało-rudym futrze i ciemnych oczach.
- Kim jesteś? - pytam, dopiero potem uświadamiam sobie, że przecież dopiero co ją zobaczyłam, nie znam jej i nie jesteśmy na "ty". - Przepraszam. Mam na imię Marlene, a pani?
Uśmiecha się dziwnie, gdy słyszy ostatnie słowo.
- Chyba wystarczy po prostu Wolf Soul. - mówi.
W ten oto sposób nie udało mi się uniknąć nowej znajomości. No cóż, bywa. Ale jako Beta III pokolenia powinnam być w miarę uprzejma.
- Miło mi poznać. - podałam jej łapę.
Wolf Soul, masz ochotę dokończyć? c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.