środa, 15 października 2014

Od Mastera C.D Pepper

-Niestety,twoje imię kojarzy mi się tylko z pieprzem. Popatrzyłem na nią.
Najwyraźniej nie była zbyt zadowolona.
-Ale ty sama kojarzysz mi się ze spontanicznością,chęcią do życia i dziwnym poczuciem chumoru.
Wtedy suczka się uśmiechnęła.
-Idziemy gdzieś? Zapytała.
-Nie chce mi się. Powiedziałem kładąc łeb na trawie.
-No doba,niech Ci będzie,leniu.
-Nie jestem leniem,po prostu chcę naciesyzć się tą chwilą spokoju.
-Dobra,dobra.
Suczka bołożyła się obok.
Gwiazdy świeciły na niebie,świerszcze cykały.
Już dawno nie czułem się taki spokojny i wyluzowany.
Miałem nadzieję,że ta chwila nigdy się nie skończy.
Jednak nie mogło być tak fajnie,po chwili usłyszałem krzyk.
-Maasteer!! Krzyk był coraz głośniejszy,ten ktoś najwyraźniej się zbliżał.
-Czego?!! Warknałem podrywając się z miejsca.
Nagle zza krzaków wyskoczył Rahim.
-Czego?! Powtórzyłem.
-Na trening!
-Jaki trening?! Od kiedy tu tu rządzisz?! Wiesz która jest godzina?!
-Trening ogólny,rządzę od teraz,21.00,jedziesz!
-A to nie ja jestem tu trenerem walk?!
-Ty też musisz ćwiczyć,jak wszyscy.
-Dobra,jeśli rzebiegnę odpowiednio szybko,siądę sobie wygodnie i będę mierzył ci czas,jestem trenerem i to się nie zmieniło,jasne?!
-Dobra. To było wyzwanie?
-A co? Boisz się?
Pies uśmiechnął się pod nosem.
-Zaraz wracam.
-Idę z tobą,będę kibicować.
-Ok.
Poszliśmy za Rahim'em.
-Masz przebiedz ten tor w mniej niż 7 min.
-Pestka.
-Jeśli taka pestka,to mniej niż 5.
-Ph...
-Jedziesz!  Krzyknął.
Wystartowałem jak z kopyta.
Przeskoczyłem wodę i zrobiłem slalom między belkami,potem przeskoczyłem kilka powalonych drzew. Przeskoczyłem przez 2 płonące obręcze,po czym wskoczyłem na kamień,i przeleciałem nad krzakami.
-3,54!  Krzyknął Rahim.
-Jeszcze tylko trochę! Pomyślałem.
-Master! Dajesz! Uda Ci się! Krzyczała Pepper,co zachęciło mnie do walki.
Przepełznąłem przez tunel,przeskoczyłem kilka kamieni i gwałtownie zahamowałem przed Rahim'em robiąd dużo kurzu.
-4.27... Powiedział patrząc na zegarek.
Byli tam też Scooby i Leah.
-Ja ty to...?! Powiedział Scooby.
-Jednak to rodzinne. Uśmiechnęła się Leah.
-Teraz twoja kolej.
-Nie lekceważ mnie,szczeniaku.
-To że żyjesz dłużej,nie znaczy że jesteś leszy,wręcz przeciwnie twoje kości i miślnie są już bardziej wykorzystane niż moje.
Złapałem w łapę zegarek.
-Niemusisz być szybszy ode mnie,a że jesteś "Dowódcą". Przewróciłem oczami.
Masz 3 min. i ani sekundy dłużej,na pokonanie tego samego toru.
-Jesteś upier***wy jak końska mucha.
-Uznam to za komplement i za rekompensatę wyrwania mnie ze spokojnego wieczoru.
-START!  Krzyknąłem.
Pies wystartował.
(Pepper? Rahi? Pokaż na co Cię stać.I czy jesteś godzien swojej posady ;p)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.