Nawet nie wiedziałam, że moja rodzinka jest tak liczna.
Rozglądam się po jaskini. Jeśli Winner dalej jest Betą, to znaczy, że to jego jaskinia. Wtedy Win do mnie podchodzi.
- Kim jesteś? - mruży oczy. - Ja cię chyba znam.
- Oczywiście, że mnie znasz. - mówię. - Jestem twoją mamą.
Win wstrzymuje oddech.
- Nie. To nie jest prawa. Ona... nie żyje. - szepcze.
- Gdybym nie żyła, to by mnie tu nie było. - na moim pysku pojawia się uśmiech.
- To jak masz na imię? - pyta z nadzieją.
- Leah... - zaczynam.
- To nie ty. - Jest wyraźnie rozczarowany.
- Daj mi skończyć. Leah, dawniej znana jako Shadow.
- Nie żartujesz? - pyta podejrzliwie suczka, która jest podobna do owczarka australijskiego. Staje przy Winnerze.
Opowiadam im moją historię*. A dokładniej to, co się wydarzyło po ''mojej śmierci''.
- A jak Ty masz na imię? - pytam suczkę stojącą przy Winie.
- Tamika. - odpowiada. - W skrócie Tam.
Kątem oka widzę Animę idącą w naszym kierunku. Animę udało mi się poznać jako pierwszą z mojej rodzinki.
- Anima to nasza córka. - wyjaśnia Tam. - Najstarsza jest Siobhan, też córka. Mamy również dwóch synów, Mastera i Catona. Sio ma partnera, Blaise'a, a Anima Shining Armora.
- Czyli duża rodzina. - ponownie się uśmiecham.
Ktoś z powyżej wymienionych? :)
*Nie napisałam tego dokładniej, bo opowiadanie było pisane na tablecie, na którym ciężko się pisze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.