-To się cieszę. Ale to nie był mój wybór.-Powiedziałam szlochając.
-Nie rozumiem za bardzo, o czym teraz mówisz, Cheer-Powiedziała Anima.
-To ten sk*rwysyn mnie pocałował, a ja myślałam, że my się przyjaźniliśmy,! A się okazało, że ten szuja się we mnie zakochał!-Wydarłam się.
-Ale...Ta plota to prawda?!-Zapytała zaskoczona moim wulgaryzmem Anima.
-Tak, do cholery!-Krzyknęłam wkurzona.
-Spokojnie. Naprostuję tą sprawę!-Powiedziała Anima.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam Animę.
-Dzięki, dzięki, dzięki!-Powiedziałam.
Anima puściła mi oczko i wyszła. Po kilku godzinach wróciła zadowolona i powiedziała :
-Naprostowałam wszystko!
-Ale..Ale jak?-Zapytałam.
-Powiedziałam wszystkim, że to nie był twój wybór. Nic takiego.-Powiedziała Anima.
-Dzięki!-Powiedziałam-Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobiła! Może poszlajamy się razem po mieście psów?-Zapytałam na końcu.
-Chętnie!-Powiedziała Anima.
Wzięłam torbę z skóry krowy i zapakowałam do niej kilka potrzebnych rzeczy. Między innymi trochę diamentów, które zdobyłam w jamie niedźwiedzia kilka dni temu.
Pobiegłyśmy do miasta, o którym mówiłam. Poszłyśmy do sklepu i kupiłyśmy sobie ciuchy na jesień. Anima kupiła sobie taką kurtkę :
A ja taką bluzę:
Ubrałyśmy się w to, po czym poleciałyśmy do sfory. Miałyśmy jeszcze sporo diamentów. Mogłabym coś kupić! Razem z Animą pobiegłyśmy do kupca, który sprzedawał różne rzeczy w sercu skalistych gór. Poszłyśmy na największą górę, wtedy go zobaczyłyśmy :
Czarny, brodaty, wielki pies z wąsami. Miał lekko siwy pysk. Na głowie widniał stary kaptur. Podeszłyśmy do niego. Nic nie mówiąc pies podał nam pudło z różnymi rzeczami, głównie pitnymi, lub jadalnymi. Rozdawał też darmowe próbówki eliksiru szczęścia. Wzięłyśmy małą flaszkę. Było fajnie. Od razu uśmiech nasuwał mi się na pysk. Po chwili przestało działać. Moją uwagę przyciągnęły butelki stojące za czarnym staruszkiem.
-Przepraszam, co to takiego?-Zapytałam wskazując na butelkę.
Wilk ochrypłym głosem powiedział :
-*Kaszle* To jest dość mocny alkohol. Ma niebiański smak!-Uśmiechnął się.
-Ile kosztuje jedna butelka?-Zapytałam.
-Ykhy....Chyba za dużo dla was, miłe panie. Kosztuje 400 liści z lasu Forever-Everfree- Powiedział Pies.
Położyłam na stole dość dużą stertę diamentów :
-Ohoho!-Zaczął ucieszony staruszek.-Z tego będzie około...20 butelek.
-Poproszę-Powiedziałam. Pies podał mi dużą torbę ze skóry. Było w niej 20 butelek napoju. Zeszłyśmy szybko z góry razem z Animą. W mojej norze położyłam wszystkie butelki na ziemi. Zrobiłam ogłoszenie i porozwieszałam je po całej Sforze.
Wyglądało tak :
Przygotowałam norę na imprezę, po czym czekałam z Animą w swoim domu na pierwszych gości.
<Kto dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.