piątek, 26 września 2014

Od Ariany C.D Jareda

-Widzimy się jutro!  Krzyczę.
-Jasne!  Odpoiada i odchodzi niechętnie.
Blasie oddaje mi szczeniaki i podaję im obiad.
-Jak one szybko rosną...  Wzdycham.
-Mamo? Słyszę po chwili.
-Tak?  Odpowadam.
-A czemu inni mają tatę a my nie?
O nie,znów ten sam temat.
-Bo tak się ułożyło   Powtarzam po raz 100.
-Ale czemu?  Dopytuje się Demon.
-Bo wasz ojciec był tyranem,nie miał serca...  Odpowidam zimno.  Zdałam sobie sprawę że nigdy go nie kochałam. I ucieczka  z SPS była moim życiowym błędem.  Gdyby nie to,moje życie potoczyłoby się inaczej. Jedna decyzja,zmieniła cały mój świat...
Wieczorem kładę dzieci spać.
Jak zawsze wychodzę z nory by sprawdzic czy nic się nie dzieje.
Gdy już mam wracać do dzieci coś zmusza mnie by jeszcze raz spojrzeć na las.
Nagle przed oczami miga mi coś dużego i białego. Jego oczy świecą w ciemności,słyszę wycie.
Teraz jestem pewna,to Winter Dead.  Ale co on robi tak blisko naszych terenów?!
Nie chcę narażać swojego życia.  Ale nie chcę by kogoś zaataował.
Wtem słyszę kroki,to Master.
-Coś się stało?  Pyta.
-Widziałam Winter Dead'a.  Mówię przestraszona.
-Jaja sobie ze mnie robisz?!
-Jestem zupełnie poważna.
-Naruszył nasze granice. Jeśli do świtu się z tąd nie wyniesie,będziemy musieli podjąć walkę z nim...
-Oszalałeś?!
-Ja też jestem poważny.  Rzuca w biegu.
Teraz jestem jeszcze berdziej niespokojna.  Siedzę,pilnuję dzieci.
Nagle słyszę kroki,odwracam nerwowo głowę.
-Jared...  Mówię ze spokojem.
-Coś się stało?  Pyta troskliwie.
-Patrz.  Wskazuję na wpatrujące się na nas z oddali ciemne,wilcze oczy.
(Jared?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.