Pewnego ranka obudziły mnie promienie słońca.
Szybko wstałęm,chciałem wyjść cicho,ale obudziłem całą resztę rodzeństwa.
Tata i mama siedzieli przed norą i czekali na nas.
Zjedliśmy śniadanie i zajęliśmy się swoimi sprawami.
Pobiegłem do Ariany,miała mi pomóc ułożyć piosenkę,którą chciałem zaprezentować rozicom i rodzeństwu.
-Chmm.... Jaki dać tytuł. Zastanawialiśmy się wspólnie.
Popatrzyłem w las,chodził tam jakiś kot,popatrzyłem w niebo i mnie olśniło.
-Kot przemierzający wrzechświat na plasterku bekonu! Krzyknąłem ucieszony.
-Serio? Zapytała niedowierzając.
-Tak! Mam już w głowie muzykę i tekst,dzięki!
Pobiegłem do lasu by w ciszy przećwiczyć piosenkę.
Zacząłem śpiewać,przekonany że nikt nie słyszy.
https://www.youtube.com/watch?v=6VKMuKA3Ls8
Niespodziewanie przyszła Siobhan.
-Ej! Nie podsłuchuj. Zaśpiewam wam potem.
(Siobhan? Siostrzyczoko )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.