Dopiero co uciekłem,a już zaatakowalu mnie myśliwi i miałem krwawiącą ranę na brzuchu...Zobaczyłem suczkę,polowała ze zpuszczonym ogonem.pomyślałem że jej pomogę ja czaiła się na jelenia,ja robiłem tl samo skoczyła i ja też.powaliliśmy go jednocześnie.
-Hehe!Niezle!Jestem Zeus.
-Ja Saba,miło poznać.
-Mi też,zjemy?
-Jasne-kiwnęła głową po jedzieniu gadaliśmy o przyszłości i w ogóle.Suczka mnie rozumiała...Potem zobaczyła moją ranę.
-A to co?
-To...nic-zasłoniłem łapami ranę
-No już,wstydziochu...pokaż.
Pokazałem jej ranę po czym powiedziała:
-Choć d jaskini,zajme się tobą.
Poszliśmy do nory,zapytała czy dołacze do watahy,zgodziłem się.
-I jak?
Nawet nie zajęło to chwilę,już zatamowała krwawienie i założyła jakieś szwy...?!
-O,super dzięki-
-Nie ma za co.
Aby jeszcze złagodzić ranę,wylizała mi ją żeby nie wdało się zakarzenie.
Nagle nastała noc,szybko pobiegliśmy do Reda,zgodził się na dołaczenie.
-To co...Przenocujesz u mnie?Nie mogłam znaleść rzadnej nory do ciebie.
-Dzięki,zwykle spałem pod gołym niebie...
-Hmm?Spróbować mogę?
-Oczywiście..
Poszliśmy nad mała górkę,położyliśmy się a suczka wtuliła się we mnie...
(Sabcia?:*)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No, chyba nie trzeba przypominać, że zabronione jest obrażanie siebie nawzajem, obowiązuje tu zakaz kłótni. Proszę nie reklamować swoich blogów, jeśli nie zostanie uzgodnione to z głównym administratorem.